Strony
▼
czwartek, 31 października 2024
Biała róża
Na starych Powązkach uwagę zwraca piękny nagrobek tragicznie zmarłej w wieku 30 lat Marii Wisnowskiej. Losy tej znanej aktorki mógłby równie dobrze przedstawić tasiemcowy serial wyciskający łzy całej rodzinie jak i krwawe hard porno w stylu Nagisa Oshimy. Okoliczności jej śmierci obrosły licznymi legendami. Przedstawię państwu tylko trzy z nich: sentymentalną, przyziemną i moją własną. Zacznijmy od gołych faktów bo te są bezsporne. W nocy z 30 czerwca na 1 lipca 1890 roku, w mieszkaniu przy ulicy nowogrodzkiej została zastrzelona Maria Wisnowska, znana artystka scen warszawskich. Sprawcą zbrodni był jej kochanek, oficer gwardii carskiej, Aleksander Barteniew. Sprawca tłumaczył się, że spełnił prośbę aktorki, która chciała popełnić samobójstwo. Proces był ogromną sensacją, pomimo wspaniałej mowy obrończej słynnego rosyjskiego adwokata, Barteniew został skazany na 8 lat katorgi, która zresztą potem złagodzono.
Tyle fakty a teraz zajmijmy się sentymentalną legendą, przedstawiającą związek polskiej aktorki i rosyjskiego oficera jako tragiczną niespełniona miłość o której dotąd kucharki i służące mogły jedynie czytać w groszowych powieścidłach. Trzeba przyznać, że cała historia pasowała do takiej narracji jak ulał. Oto w Polsce pod rosyjskim zaborem zakochują się w sobie uwielbiana gwiazda warszawskich scen i oficer znienawidzonej, okupacyjnej armii. Dzieli ich absolutnie wszystko a ich miłość nie ma żadnej przyszłości. Ojciec Barteniewa, człowiek bogaty i ustosunkowany odmawia zgody na ewentualne małżeństwo. Nieszczęśni kochankowie miotają się bezradnie w matni uczuć i okoliczności po czym postanawiają razem odejść z tego świata. Piękna to i wzruszająca historia, nieprawdaż? Nawet okoliczności śmierci Wisnowskiej są jakby wzięte z trzeciorzędnego sztuczydła: jak wynika z raportu stójkowego ciało aktorki w kompletnym negliżu odnaleziono w pokoju pozbawionym okien i obitym ciemnym kirem.
Równocześnie z legendą sentymentalną wśród warszawskiego ludu pojawiła się knajacka ballada o żołnierzyku i laleczce. Ta wersja też w jakimś stopniu opiera się na faktach. Wisnowska, podobnie jak inne gwiazdy ówczesnej sceny była kurtyzaną. Dla mnie jako patrioty pewnym szokiem były relacje z których wynika, że takie były także początki kariery Heleny Modrzejewskiej, którą podsyłał swoim znajomym ojciec jej dzieci i promotor, Zimajer.
Piękna Maria prostytuowała się na prawo i lewo co nikogo specjalnie nie gorszyło dopóki nie zaczęła zadawać się z Rosjanami. Zwłaszcza opłacił się jej romans z generałem Palicynem, prezesem teatrów warszawskich. Na deskach scenicznych stolicy Priwislinja była nie do ruszenia. Liczyła także na w zgodę na wyjazd za granicę. Niestety nie zrobiła kariery jak Modrzejewska gdyż zapoznała Aleksandra Barteniewa. Ten młody oficer gwardii był ograniczonym, nałogowym alkoholikiem. Miał jednak wielka zaletę: bogatego ojca. W knajackiej wersji legendy cwana Maria owinęła sobie naiwnego durnia wokół palca. Niestety papa zorientował się w amorach syna i odciął go od funduszy. W tej sytuacji Wisnowska postanowiła zerwać nieopłacalny romans. Niestety nikt nie lubi gdy robić z niego idiotę, zwłaszcza w sferze stosunków damsko-męskich. Bartieniew wpadł w szał i zastrzelił interesowną kochankę.
A teraz pozwolicie, że przedstawię własną wersję całej historii. Bartieniew był rzeczywiście młodym, wiecznie pijanym idiotą a Wisnowska to niewątpliwie zła kobieta była. To jednak wcale nie wyklucza, że mogło ich połączyć gwałtowne uczucie, w który się zagubili i które w końcu ich zniszczyło. Wielka miłość na siłę kataklizmu, który uderza w najróżniejszych ludzi w najdziwniejszych okolicznościach. Za nic ma konwenanse, wstyd. pozycje społeczną czy zdrowy rozsądek. Część szanownych czytelników wie o czym mowa a ci, którzy nie wiedzą niech żałują. Zakazana i tragiczna miłość tych dwojga ciągle świeci z pomroku dziejów dziwnym, niepokojącym światłem. Właśnie dlatego ta pozornie szmirowata historia ciągle porusza wyobraźnię ludzi po dwóch wojnach i rewolucji podczas których tysiące kobiet równie pięknych jak Wisnowska zginęło od kul a miliony młodych mężczyzn powędrowały na Syberię gdzie jednak nikt ich nie ułaskawił.
Zarówno w wersji sentymentalnej jak i knajackiej Bartieniew jawi się jako tchórz, który nie ma odwagi się zabić. Moim zdaniem przypomina on raczej bohatera opowiadania Williama Faulknera Dzikie Palmy, który przyczyniwszy się do śmierci kochanki i skazany na dożywocie odmawia popełnienia samobójstwa. Twierdzi, że mając do wyboru nicość i smutek wybiera smutek. Żyje tylko po to aby pamiętać o kochanej kobiecie. Podobnie musiał myśleć kochanek Wisnowskiej któremu podczas śledztwa zostawiono w celi nabity rewolwer tak aby mógł wybrać honorowe wyjście.
Po I wojnie wśród warszawskiego ludu, który potrafi być równocześnie sentymentalny i cyniczny krążyła opowieść o starcu odwiedzającym Powązki. Pasuje to do mojej wersji i nawet ma cechy prawdopodobieństwa gdyż po rewolucji w Polsce pojawiło się wielu szukających schronienia białych Rosjan. Mógł wśród nich być wynędzniały stary człowiek, który przychodził na cmentarz aby na stylowym nagrobku Wisnowskiej położyć białą różę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz