O obiektywizmie polskiego wymiaru sprawiedliwości podobnie jak o zieleni można by mówić nieskończenie. Czasami jednak zapadają wyroki sprawiedliwe a każdy taki przypadek wart jest odnotowania. Oto pan Adam Michnik pozwał do sądu IPN co nie powinno dziwić, ponieważ nadredaktor pozywa teraz hurtem wszystkich i ze wszystkimi wygrywa. Dziwny jest jednak fakt, że tym razem przegrał. Poszło o przypis do książki o Marcu 68 według którego ojciec pana Michnika, Ozjasz Szechter został skazany w latach 30-tych za szpiegostwo na rzecz ZSRR. Nasz wzorzec Europejczyka tak się tym oburzył, że zażądał o Instytutu zapłacenia 50 tys. złotych na cel społeczny. Swój pozew motywował tym, że jego ojciec został skazany nie za szpiegostwo ale za działalność w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy tak jakby stanowiło to jakąkolwiek różnicę.
Sprawca całego zamieszania, pan Ozjasz Szechter w przeciwieństwie od swoich kompanów nie miał krwi na rękach, z relacji wielu osób wynika, że w okresie stalinowskim zachowywał się przyzwoicie. Janusz Szpotański, autor „Cichych i Gęgaczy” zachował dla potomności ciekawą wypowiedź ojca pana Michnika z 1968 roku. Przed wojną- opowiadał Szechter aresztowali mnie granatowi policjanci i za działalność komunistyczną kopali po jądrach, dzisiaj wiem, że mieli rację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz