Mój sąsiad, pan Maciej, człek starszy i schorowany uparcie odmawiał pójścia do szpitala mimo pogarszającego się stanu zdrowia i życzliwych rad. Miał argument nie do odparcia- twierdził, że „ tam ludzie umierają”. Uważał też, że jak ktoś „zachorował na chorobę” to i bez służby zdrowia sobie poradzi a jak ktoś „zachorował na śmierć” to żadna medycyna i tak nie pomoże. Gdy jednak zasłabł rodzina wykorzystała moment i wezwała pogotowie. Umarł następnego dnia pod troskliwą opieką lekarzy. Nie dożył czasów gdy ludzie umierają nie tylko w szpitalach ale nawet we własnych domach. Ostatnio mamy nawet całą serię takich zgonów.
Ciało Joanny S.- jedynej osoby skazanej w aferze Rywina znaleziono w jej mieszkaniu. Oczywiście według Gazety Wyborczej nic nie wskazuje na zabójstwo. Tym, którzy już nie pamiętają całej sprawy przypomnę, że chodziło o propozycję korupcyjna Lwa Rywina pod adresem Adama Michnika złożoną w lipcu 2002 roku. Gdy o sprawie wiedzieli już dosłownie wszyscy Gazeta opublikowała stenogram pogawędki obu panów. Zarówno proces sądowy jak i komisja sejmowa niczego ostatecznie nie ujawniły.
Z kolei Edward Ratajczyk, zomowiec skazany za krwawą pacyfikację kopalni Wujek został odnaleziony martwy w swoim mieszkaniu w Sosnowcu. Sekcja zwłok ponad wszelką wątpliwość wykaże zgon z przyczyn naturalnych. Tym, którzy już nie pamiętają całej sprawy przypomnę, że chodziło o odblokowanie kopalni Wujek w stanie wojennym, zginęło wtedy 9 górników a 21 zostało rannych. Ciągnący się od 15 lat proces zakończył się wyrokami skazującymi dla funkcjonariuszy strzelających do ludzi. Uznano jednak, że odpowiedzialność za masakrę kończy się na nich nie wyjaśniwszy do końca kto właściwie wydał rozkaz użycia broni.
Pewnie Joanna S. I Edward R. odeszli z tego świata jak bohater opowiadania Antoniego Czechowa „ Człowiek w futerale”, który tak się przejął nieprzyjemną dla niego sytuacją, że „wziął i umarł”. Być może jednak obydwoje zachorowali na śmierć i nasz system prawny oraz stojące na jego straży organa ścigania nic już nie mogły w tej sprawie zrobić.
Ale nie tylko mieszkanie okazuje się miejscem niebezpiecznym, w więzieniu też zdarzają się „samobójstwa”. O śmierci sprawców porwania Krzysztofa Olewnika pisano bardzo dużo. Ciekawe kto będzie następny, stawiałbym na kogoś z ekipy dochodzeniowej, która robiła wszystko aby nie znaleźć sprawców porwania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz