Syndrom Wertera to mechanizm doskonale znany psychologom, polega on na tym, że po każdym nagłośnionym przez media samobójstwie wzrasta liczba osób, które targnęły się na swoje życie. Jeżeli w prasie pojawia się wzmianka o śmierci młodej osoby przez powieszenie to należy się spodziewać, że pojawią się podobne przypadki w tej samej grupie wiekowej oraz że zostanie zastosowana ta sama metoda rozstania się ze światem. Dawid Philips nazwał to trafnie naśladowczą śmiercią samobójczą.
W niektórych krajach wyciągnięto z tego wnioski i wprowadzono embargo na artykuły dotyczące samobójstw. U nas niestety nikt się tym nie przejmuje. Głośne przypadki samobójstw wśród młodzieży były szeroko nagłaśniane. Autorom artykułów przyświecają pewnie jak najlepsze intencje, chodzi o odstraszenie ewentualnych samobójców. Niestety efekt podobnych publikacji w necie może być odwrotny od zamierzonego. Sam niedawno napisałem artykuł o zbiorowym samozagładzie sekty Jonesa, nie sądzę jednak, żeby znaleźli się naśladowcy. Natomiast wcale nie byłbym pewien czy komuś po artykule o zatruciach nie przyjdzie podobny pomysł do głowy.
W Polsce powinien pojawić prawny zakaz publikacji w mediach traktujących o przypadkach samobójstw. Powinny być one analizowane jedynie w prasie naukowej do której dostęp siłą rzeczy jest bardziej ograniczony. Jeżeli teoria Philipsa jest słuszna a przemawiają za nią dane statystyczne to coś trzeba w tej sprawie zrobić. Co do jednego uczeni mają rację: rzeczywiście w Polsce mamy lawinowy wzrost samobójstw. Najpierw media wałkują sprawę jakiegoś głośnego przypadku a wkrótce potem pojawiają się kolejni naśladowcy.
Przeczytaj także:
Zbiorowe samobójstwo sekty Jamesa Jonesa http://adamkuz.blogspot.com/2010/11/zbiorowe-samobojstwo-sekty-jamesa.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz