Strony

niedziela, 5 grudnia 2010

Wizyta Dmitrija Miedwiediewa

Rzeczywistość polityczna może się rozwijać jak dramat, tragedia lub komedia. Gatunki te mogą przechodzić jeden w drugi lub się mieszać w różnych proporcjach. To co się dzisiaj dzieje w naszych stosunkach ze wschodnim sąsiadem przypomina rosyjski teatrzyk kukiełkowy w którym pacynki udają, że są realnymi postaciami co nigdy do końca im się nie udaje. „Ratujcie mnie, krwawię sokiem żurawinowym” woła pajac w Bałagancziku Błoka. „Jestem prezydentem Rosji” oświadcza Dmitrij Miedwiediew a my wiemy, że jedynie szmacianym rekwizytem w ręku Putina, który co prawda próbuje rozszerzyć zakres swojej władzy ale tylko tak daleko jak mu lalkarz z Kremla pozwoli.



„Jestem prezydentem Polski” woła kolejny pajac groźnie strosząc wąsy i poprawiając dwururkę. Po tym jak jego ludzie zaledwie dwie godziny po katastrofie pod Smoleńskiem opędzlowali akta rzeczywiście nie ma żadnych wątpliwości co do jego współpracy z bezpieką. O tym, że kandydat na najwyższe stanowisko w państwie jest czysty jak łza świadczył jego pośpiech z podpisaniem ustawy o IPN, jeszcze bardziej żenujące były idiotyczne tłumaczenia, że tak życzyłby sobie Lech Kaczyński. Jedynie dzięki śmierci prezydenta łajdacy położyli łapy na spędzających im sen z powiek teczkach. Na razie się udało i póki co nie dowiemy się niczego kompromitującego o jego dziwnych układach z wojskowymi służbami informacyjnymi. Cała sprawa i tak wyjdzie na jaw prędzej czy później, ponieważ komuniści mieli fioła na punkcie duplikowania dokumentów i dlatego nie dało się ich wszystkich zniszczyć. Szkoda tylko, że wszystkie teczki zostały skopiowane dla Rosjan i może dlatego wybrańcy narodu zachowują się jak szmaciane pacynki w rękach Putina.

„Jestem premierem i ja rządzę w tym kraju” woła pajacyk przyodziany w strój piłkarza. Może i by tak było gdyby przez swoja głupotę i tchórzostwo nie podłożył się Rosjanom zostawiając im w rękach śledztwo dotyczące katastrofy smoleńskiej mimo że początkowo wcale tego nie chcieli. Teraz czekiści z Kremla mają go w garści i mogą mu wyciąć każdy numer na przykład przedstawić dowody, które całkowicie by pogrążyły jego dziadowski rząd.

Tak jak w teatrzyku kukiełkowym laki próbują nam za wszelka cenę udowodnić, że są prawdziwe, niestety nawet zranione krwawią tylko sokiem żurawinowym. Sprostytuowane media staja na głowie aby teraz wmówić wszystkim epokowy charakter wizyty Miedwiediewa pisząc o przełomie w stosunkach polsko-rosyjskich. Szmaciane pacynki robią co mogą: skaczą, krzyczą, spierają się aż trociny z nich lecą, pieprzą coś o gospodarce i pojednaniu ale nawet dzieci wiedzą, że po skończonym spektaklu doświadczony lalkarz schowa je do worka.

Przeczytaj także:
Bezrogi baran wilkowi najmilszy http://adamkuz.blogspot.com/2010/08/bezrogi-baran-wilkowi-najmilszy.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz