Strony

czwartek, 10 kwietnia 2014

Nie musimy wypowiadać im wojny


Gdy cztery lata temu dowiedziałem się o katastrofie prezydenckiego Tupolewa od razu pomyślałem o zamachu. I zaraz potem pojawiła się refleksja: oni znów tu przyjdą a cały okres niepodległego dwudziestolecia był tylko usypiającą iluzją. Podejrzewam, że podobne odczucia miało bardzo wielu w ten sobotni poranek nie wszyscy jednak odważyli się je zwerbalizować. Ktoś powie, że intuicyjne przeświadczenia są nic nie warte. Jestem jednak innego zdania, ponieważ niekiedy są one wynikiem długotrwale nagromadzonych doświadczeń i przemyśleń, które w jednej chwili łączą się i pozwalają nam ujrzeć skomplikowaną rzeczywistość w jednym skojarzeniu.
Generalnie orientujemy się w tym dziwnym i niekiedy groźnym świecie przy pomocy trzech narzędzi: intuicji, która bywa najbardziej trafna ale też i najbardziej zawodna, logiki w jej najbardziej elementarnej postaci oraz empirycznego doświadczenia. Jeżeli będziemy rozpatrywać tragedię smoleńską przy pomocy dwóch pierwszych elementów to teza o rosyjskim zamachu jest oczywista. Nie trzeba tu nawet stosować logiki formalnej wystarczy to co Anglicy nazywają common sense a Polacy chłopskim rozumem. Lech Kaczyński swoją wschodnia polityką zawadzał Kremlowi, Putin zaś to bandyta, który jak to udowodnił Julij Felsztyński kazał wysadzić bloki mieszkalne z Rosjanami aby mieć pretekst do wywołania kolejnej wojny czeczeńskiej. Wniosek dla każdego kto jako tako posługuje się korą mózgową jej oczywisty.
A co z badaniami empirycznymi dotyczącymi przebiegu katastrofy? Ano nic, ponieważ dopóki Rosjanie nie oddadzą nam wraku tupolewa nie mają one najmniejszego sensu. Wcale nie neguję konieczności przeprowadzenia takich ekspertyz przez kompetentną i niezależną komisję. Tylko, że dzisiaj jakiekolwiek tezy na ten temat są czystą spekulacją dlatego też nie interesują mnie w ogóle rozważania czy to brzoza czy to płot i jaki był kierunek wygięcia blach tupolewa po wybuchu. Przyznam się też, że w przeciwieństwie do wielu nie odczuwam dyskomfortu z tego powodu gdyż wystarczy mi intuicja i podstawowa logika. Jak ktoś chce mieć czarno na białym wyliczenia udowadniające tezę o zamachu to może się tego nie doczekać. 
Podejrzewam, że nawet ci, którzy na zlecenie rządu stają na głowie aby udowodnić czynniki losowe lub błąd pilotów też nie maja wątpliwości co się wydarzyło cztery lata temu. Ich motywacja jest zresztą oczywista a wyraża ją stwierdzenie, że przecież w przypadku stwierdzenia zamachu nie wypowiemy Ruskim wojny. Absurd takiego podejścia polega na tym, że nie musimy wcale tego robić gdyż to oni nam wypowiedzą wojnę. Prędzej czy później a historycy, którzy o niej napiszą zaczną narrację od mglistego poranka w Smoleńsku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz