Strony

wtorek, 7 lutego 2017

Merkel i Schulz czyli reguła Bismarcka

Bismarck44.jpg

Porównywanie Angeli Merkel i Martina Schultza w kwestiach polityki zagranicznej przy czym ten ostatni ma uchodzić za bardziej prorosyjskiego świadczy o kompletnej nieznajomości tematu. Niezależnie od tego kto wygra najbliższe wybory i zajmie fotel kanclerski polityka Niemiec toczyć się będzie według wzorca funkcjonującego od stuleci, który ja nazwałbym regułą Bismarcka. Ten zaciekły wróg Polaków (uważał, że należy nas tłuc tak długo aż odejdzie nam ochota do życia) a równocześnie genialny polityk twierdził, że polityka zaczyna się od mapy a jej tajniki polegają na podpisaniu dobrego pokoju z Rosją. Właśnie w imię takiego pokoju Merkel odrzuca możliwość istnienia baz NATO w Polsce czy nawet tarczy co niezmierni dziwi wszystkich tych, którzy zakładali, że dobre układy z Niemcami są antidotum na wszystkie nasze problemy.
Reguła Bismarcka była i jest aktualna od XI wieku gdy król Niemiec a zarazem cesarz do spółki z władcą Rusi kijowskiej zniszczyli państwo polskie. Kolejnym przykładem mogą być rozbiory przez którymi nie uratowała nas ani polityka serwilizmu wobec carycy Katarzyny ani próba usamodzielnienia się w oparciu o Prusy. Odejście Niemiec od reguły żelaznego kanclerza doprowadziło do wybuchu I wojny światowej i uzyskania prze Polskę niepodległości. Pakt Ribbentrop-Mołotow to kolejny typowy przykład.
W naszych dziejach wielokrotnie próbowano przełamać przekleństwo naszego geopolitycznego położenia. Niestety fatalna okazała się zarówno polityka oparcia o jednego z sąsiadów jak i balansu pomiędzy nimi co próbował uskuteczniać sanacyjny minister Józef Beck zawierający nic nie warte układy z Anglią i Francją. Komunistyczna propaganda ukuła nawet określenie o szukaniu egzotycznych sojuszy z dalszymi sąsiadamiDzisiaj jednak należy taka możliwość rozważyć i nie chodzi mi tutaj o Francję ani o Wielką Brytanię. Nie można też liczyć na Amerykę próbująca uzyskać maksymalna pozycję przetargowa wobec Putina po to aby zawrzeć z nim sojusz przed nieuniknionym starciem z Chinami. Jeżeli Waszyngton po sfinalizowaniu antychińskiego dealu z Moskwą wycofa się z Europy pozostawiając wolną rękę Kremlowi to pozostaną nam jedynie egzotyczne ale być może skuteczne sojusze z przereklamowanym Pekinem i niedocenianą Ankarą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz