Wydawać by się
mogło, że jedna z największych tragedii w naszej historii i
wykorzystywanie seksualne nietrzeźwych kobiet nie mają z sobą nic
wspólnego. Niestety Rafał Ziemkiewicz udowodnił, że jest
odwrotnie. Ale po kolei: mamy w Polsce uchodzący za prawicowy
tygodnik, którego zawartość muszę przyznać jest mi sympatyczna.
Wolnorynkowi ale z wrażliwością społeczną, patriotyczni ale z
endeckim zdrowym rozsądkiem. Redaktorzy tego pisma znaleźli nawet
Autorytet nie taki dęty jak te z TVN czy Polsatu ale prawdziwy, to
bohaterski uczestnik powstania, sowiecki więzień a później
uczony o światowej renomie. Ma 90 lat ale umysł bystry i ostry jak
brzytwa dzięki czemu wkrótce go pełno w mniej lub bardziej
prawicowych mediach. Mówi zresztą rzeczy bardzo ciekawe na przykład
porównując przekształcenia gospodarcze i polityczne w Polsce do
przemian w krajach trzeciego świata w czym trudno odmówić mu
racji.
Jednak jak to zwykle
bywa pomiędzy Autorytetem a jego promotorami z ambitnego prawicowego
tygodnika zachodzi pewien zgrzyt. Redaktorzy umyślili sobie, że jak
się wdepcą w błoto Powstanie warszawskie udowadniając zbrodniczą
głupotę jego organizatorów to w świadomości społecznej
współczesnych Polaków zajdą pożądane zmiany. Pojawiły się
więc artykuły a nawet książki usiłujące udowodnić, że gdyby
jacyś wariaci nie wywołali powstania w 1944 to Niemcy grzecznie by
odeszli z Warszawy i wszystko byłoby cacy. Któż lepiej by się
nadawał do potwierdzenia tej tezy jak nasz Autorytet, autentyczny
bohater tamtych czasów. Ten jednak stanął okoniem i odmówił
współpracy akurat w tej kwestii mimo pełnej zgody z linią pisma
we wszystkich innych.
Nasi dzielni
redaktorzy najpierw starali mu się przemówić do rozsądku jak sami
twierdzą gdzieś ze cztery razy. Jeden z nich, historyk złożył
nawet Autorytetowi klasyczna propozycję nie do odrzucenia pokazując
niestety autentyczne kwity na współpracę naszego bohatera z SB w
latach siedemdziesiątych. Gdy mimo to po raz kolejny spotkali się z
odmową, rozłożyli ręce, podarli szaty na piersiach i w poczuciu
moralnego obowiązku opublikowali rzeczone kwity.
Nigdy nie sądziłem,
że będę się z szacunkiem wyrażał o kimś kto kapował na swoich
przyjaciół. Są jednak wyjątki gdyż Autorytet zasługuje na
podziw. Mając do wyboru naplucie na groby poległych w powstaniu
albo na hańbę wybrał to drugie. Nie czarujmy się, że po jego
śmierci ktokolwiek będzie pamiętał o jego bohaterstwie w czasie
wojny, o cierpieniach w sowieckim wiezieniu czy błyskotliwej
karierze naukowej. Wszyscy będą pamiętać jedynie to, że donosił
na SB.
Zapytacie teraz
pewnie a gdzie tu wykorzystywanie seksualne pijanych kobiet
zapowiadane w tytule. Otóż jeden z redaktorów prawicowego
tygodnika, znany pisarz, głoszący od dawna tezę o zbrodniczym
bezsensie Powstania warszawskiego a przy tym człowiek co się zowie
bystry zorientował się, że cała ta heca z Autorytetem to jednak
wyjątkowe świństwo i lepiej nie być z czymś takim kojarzonym.
Dlatego też jako zasłonę dymną walnął na twitterze wyjątkowo
głupi tekst, który z jednej strony rozwścieczył do białości
lewactwo a z drugiej pozwalił się bez ceregieli się z tego wyłgać.
Znany i ceniony autor napisał:
"No
cóż, kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej niech rzuci pierwszy
kamień... „. Feministki zwiozły całe wywrotki kamieni i dawaj
rzucać w prawicowca, któremu w to graj. Czy da to pożądany
rezultat? Wątpię, ani to ani gromkie zapewnienia redaktorów o
moralności nie zdejmą z nich odium posługiwania się podłymi
metodami w polemice publicznej. Pewnie będą dalej pisać książki
i artykuły, może teraz dostana nawet jakąś większą kasę na
swój tygodnik. Ale na dłuższa metę po aferze z Autorytetem są
skończeni. A szkoda bo to fajne pismo było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz