Strony

piątek, 19 sierpnia 2016

Lis udziela odpowiedzi dlaczego młodzi, konserwatywni są niereligijni

ks. Jacek Międlar



W Rzepie co się rzadko zdarza można przeczytać dwa bardzo ciekawe i wbrew pozorom ściśle ze sobą powiązane artykuły. Maciej Kalbarczyk w swoim artykule „Młodzi, konserwatywni i niereligijni” opisuje ciekawy fenomen braku religijności wśród całkiem sporej grupy młodych Polaków, których cechuje konserwatywny światopogląd. Kalbarczyk cytuje ks. dr hab. Janusza Węgrzeckiego z Instytutu Politologii UKSW według którego Młodzi ludzie stali się konserwatystami, ale nie przestali podlegać procesom sekularyzacji Obecnie młodzi stają się konserwatywni, ale pozostają niereligijni.
Ani autor artykułu ani ksiądz doktor habilitowany nie wyjaśniają przyczyn tego zjawisko. Aby je zrozumieć należy sięgnąć po wywiad z księdzem Międlarem pod wdzięcznym tytułem: Kiedyś kolaborantom golono głowy. Cała medialna afera z księdzem zaczęła się od poseł Joanny Scheuring-Wielgus, która doniosła na księdza do prokuratury w związku z jego kazaniem wygłoszonym w Katedrze Białostockiej. Ten z kolei napisał skądinąd słusznie o pani poseł: Konfidentka, zwolenniczka zabijania (aborcji) i islamizacji. Kiedyś dla takich była brzytwa! Dziś prawda i modlitwa? No i zaczęło się, przede wszystkim poszło o te brzytwę co gazownia i otoczenie zakwalifikowało jako wręcz podżeganie do mordu. Nie znającym historii chciałbym przypomnieć, że w czasie II wojny światowej paniom sprzedającym ciało swe okupantom niemieckim golono głowy w celach dyscyplinarnych i dydaktycznych.
Do dyskusji włączył się Tomasz Lis pisząc: Pytanie do hierarchów Kościoła. Czy jesteście w stanie uciszyć tego faszystę? Brak reakcji skompromitowałby Was. Przełożonym księdza ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy nie trzeba dwa razy powtarzać, jeszcze w kwietniu zabronili mu zabierać publicznie głosu a teraz jest on zagrożony pozbawieniem możliwości pełnienia funkcji kapłańskich i praw przysługujących księdzu. Tutaj właśnie macie państwo odpowiedź na pytanie dlaczego spora część młodych Polaków o poglądach konserwatywnych jest areligijna. Otóż ich sposób rozumowania jest bardzo prosty: po co komu Kościół, którego kapłani w podskokach wykonują polecenia gazowni czy takiego Lisa. Nie budzi on szacunku jako poważna instytucja a co gorsza sam deprecjonuje w ten sposób głoszone przez siebie nauki. Wszyscy ci wygadani księżą, którzy w przeciwieństwie do księdza Międlara staja na głowie aby nie nazywać rzeczy po imieniu powinni prócz gazety wyborczej i Newsweeka czasami poczytać Pismo Święte, można tam znaleźć rzeczy bardzo ciekawe na przykład: niech mowa wasza będzie tak, tak, nie, nie a co ponadto ode złego pochodzi. Jeśli chodzi natomiast o samego księdza Międlara to jego odejście ze stanu duchownego na co niestety się zanosi to będzie to jego klęska osobista ale także klęska Kościoła.
Cała ta sprawa ma jeszcze jeden wymiar dotyczący nie tylko księży ale nas wszystkich. Skoro za nazywanie rzeczy po imieniu można przestać być księdzem to pewnie za podobny delikt można wylecieć z każdego zawodu. Wystarczy powiedzieć, że ku..a jest ku..ą, konfident konfidentem a zdrajca zdrajcą i jakiś Lis wezwie naszych pracodawców aby ci wywalili nas na zbity pysk.
Skoro nawet ojcowie misjonarze się go słuchają to cóż dopiero mówić o instytucjach, które zdecydowanie nie są misyjne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz