Strony

czwartek, 26 stycznia 2017

Studenci honoris causa




Na niedawnych antyrządowych protestach pojawiła się nowa grupa a mianowicie studenci honoris causa. Do tej pory byli tylko dzienni i zaoczni a teraz mamy honorowych. To stali bywalcy manifestacji, łatwo ich rozpoznać bez względu na to czy się za kamedułów czy cyklistów przebiorą. Stanowią też grupę pokoleniową - z reguły + 60. Czepianie się ich z tego powodu uważam za małostkowe gdyż ich wyższość nad zwykłymi żakami jest oczywista. Po pierwsze niczego nie studiowali i nie studiują. No może niektórzy otarli się kiedyś dawno o Akademię Pierwszomajową. Dzięki temu mają czas żeby biegać po manifestacjach zamiast z kartami zaliczeniowymi po uczelniach. Zresztą nawet gdyby byli młodsi i tak nie byliby w stanie pobierać nauk na wyższych uczelniach. Popatrzcie na wyraz twarzy pułkownika Mazguły, typowego studenta honoris causa. Przecież zmuszenie tego człowieka do studiowania czegokolwiek byłoby sprzeczne z konwencją genewską w sprawie traktowania jeńców wojennych.
Student honoris causa ma tę wyższość nad zwykłym, że nie wkurza go szereg zjawisk na uczelniach gdyż te omija szerokim łukiem. Może i słusznie gdyż najlepsza polska Alma Mater, Uniwersytet Warszawski nie załapała się do grona 400 najlepszych uczelni świata. Bizantyjski system na czele którego stoją ludzie, którzy niczego sensownego nie napisali od dwudziestu albo i więcej lat będący kamieniem węgielnym upadku szkolnictwa wyższego jest według studenta honoris causa jak najbardziej pożądany. Wiadomo-jest hierarchia, jest porządek i wiadomo czego się trzymać. Nie dziwi go też nadreprezentacja wśród tytułmajców wyższych (to określenie Snerga -Wiśniewskiegio jest rzeczywiście trafne) agentów SB. Przecież wiadomo, że wiele dzisiejszych autorytetów gdyby nie donosiło za czasów komuny to nie zostałoby nie tylko tytułmajcem wyższym ale nawet niższym lub wręcz żadnym bo kto inaczej dałby dyplom jednemu tumanowi z drugim. Absurdalny system nauczania polegający na połączeniu żenująco niskiego poziomu z systemem masowego egzaminowania promującego zrzynających i miernoty też nie spędza panom Mazgule, Piniorowi i Kijowskiemu snu z powiek.
Najważniejsza przewaga studentów honoris causa nad innymi polega przede wszystkim na kwestiach materialnych. Na przykład taki pułkownik Mazguła ma całkiem niezłą emeryturę za udział w kulturalnym wprowadzaniu stanu wojennego podczas gdy zwykli studenci po kilku latach nauki otrzymają świstek papieru, który nie ma żadnego znaczenia na rynku pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz