Miasto Bukowsko, spalone przez UPA w marcu, kwietniu i listopadzie 1946, zdjęcie z 1946.
28 kwietnia 1947 roku rozpoczęła się wojskowa operacja "Wisła" w wynika której rozbito siły UPA na terenie Polski. Ten fakt historyczny nie powinien budzić dzisiaj jakichkolwiek wątpliwości tym bardziej, że na ten temat powstały całe biblioteki książek i opracowań naukowych. Jednak zakłamuje się nawet samą nazwę mówiąc i pisząc o "akcji" a nie "operacji" Wisła tak aby ukryć jej wojskowy charakter. W świadomości społecznej Polaków funkcjonuje szereg mitów na ten temat nijak się nie mających do prawdy historycznej. Spróbuję pokrótce przedstawić te najbardziej rozpowszechnione.
Mit I
Operacja „Wisła” to zbrodnia przeciwko ludzkości
Takiego zdania jest między innymi Rzecznik Praw Obywatelskich, dr Adam Bodnar, używa się także takich określeń jak "ludobójstwo" lub "czystka etniczna". Co ciekawe media tak nazywające Operację "Wisła" konsekwentnie odmawiają nazwania ludobójstwem wyjątkowo okrutnej eksterminacji przez UPA około 200 00 Polaków na terenie dawnej Małopolski Wschodniej. Dla porównania w czasie przesiedlenia ludności ukraińskiej i Łemków z Polski południowo-wschodniej na Ziemie Odzyskane śmierć poniosło 27 osób stawiających opór, podczas walk zabito około 600 członków UPA a sądy wojskowe skazały na śmierć 175 oskarżonych o dokonywanie mordów na ludności polskiej. .
Mit II
Celem Operacji "Wisła" była rozwiązanie kwestii ukraińskiej w Polsce
Tak uważają przedstawiciele ukraińskiej mniejszości w Polsce Mirosław Czech, Piotr Tyma i Miron Sycz. W rzeczywistości celem Operacji "Wisła'" była likwidacja struktur UPA prowadzących działalność terrorystyczną a nie czystka etniczna skierowana przeciwko Ukraińcom i Łemkom. Każde państwo, nie tylko komunistyczne nie mogłoby sobie pozwolić na tolerowanie w swoich granicach zbrojnego, antypolskiego podziemia dokonującego mordów na cywilach.
Mit III
Przesiedlenia Ukraińców i Łemków były zbędne a działanie UPA stanowiły jedynie pretekst do ich przeprowadzenia
Zbrodnicza działalność band UPA spowodowała konieczność przesiedlenia Ukraińców i Łemków w przeciwnym wypadku nie udało by sie rozbić struktur ukraińskiego podziemia. Próbowano tego dokonać przez dwa lata bez żadnych rezultatów, stało się to dopiero w wyniku Operacji "Wisła". Dyskusja w sprawie konieczności przesiedleń ludności cywilnej z terenów objętych walkami z UPA toczy sie nadal. Aby nie być oskarżonym o stronniczość chciałbym przytoczyć wypowiedzi osób najbardziej kompetentnych w tej sprawie. Według Iwana Krywućkiego jednego z przywódców OUN-UPA na terenie Polski "gdyby strona polska nie zdecydowała się na przeprowadzenie przymusowych deportacji ludności, to nigdy nie pokonałaby UPA" ( Za to , że jesteś Ukraińcem. Wspomnienia z lat 1944-47, Koszalin-Warszawa- Przemyśl 2012, s.348-349.)
Podobnego zdania jest Stepan Stebelski "Chrin", dowódca sotni UPA, który stwierdził, że "w momencie wysiedlenia resztek ludności, nasze zadanie zostało zakończone". ( Zima w bunkrze. Wspomnienia dowódcy sotni UPA biorącej udział w zasadzce na gen. Świerczewskiego, Oficyna Wydawnicza Mierki, s. 247)
Mit IV
Krzywdy ludności cywilnej dotkniętej przesiedleniami z Polski południowo-wschodniej na ziemie Odzyskane w 1947 nie zostały zrekompensowane
Tezę tę od dawna kolportuje Roman Drozd- profesor Akademii Pomorskiej w Słupsku,
wiceprzewodniczący Ukraińskiego Towarzystwa Historycznego w Polsce oraz zastępca przewodniczącego Związku Ukraińców w Polsce. Profesor Drozd zupełnie nie bierze pod uwagę fakty, że przesiedlenia uratowały życie wielu Ukraińcom i Łemkom, którzy na terenie Polski w 1945 roku znaleźli się w podwójnej pułapce, z jednej strony groził im terror ze strony UPA a z drugiej ponosili oni straty z powodu toczących się na ich ziemi działań wojskowych. O ile można i należy współczuć niewinnym cywilom zmuszonym do porzucenia swojej ojcowizny o tyle nie sposób się zgodzić z tezą o braku rekompensaty. Przesiedleńcy mogli wziąć ze sobą część swojego dobytku, otrzymali także bezzwrotne pożyczki od państwa polskiego. Znaleźli się na Ziemiach Odzyskanych znacznie lepiej zagospodarowanych niż tereny Bieszczad czy Beskidów a problemy z którymi musieli się tam borykać nie różniły się niczym od problemów Polaków, którzy też musieli opuścić swoje gospodarstwa aby uniknąć noży i siekier banderowców.
No i słusznie,a co? Polacy mieli czekać,aż banderowskie bandy ich do reszty wymordują?
OdpowiedzUsuńWitam Panie Adamie czy można prosić o podanie jakiegoś e-maila w celu kontaktu lub numer telefonu ?
OdpowiedzUsuńTo jakieś brednie, żadnych rekompensat nie było, były prześladowania i do dzisiaj w psychice przesiedleńców i ich dzieci widoczne są skutki przesiedlenia i późniejszego prześladowania.Proponuję porozmawiać z ludźmi, którzy w godzinę musieli się spakować i zostawić całą swoją przeszłość, której pozostałości doszczętnie spalono. Ciekawe dlaczego zniszczono wszystkie dokumenty?
OdpowiedzUsuń