Strony
▼
sobota, 16 maja 2020
Generał Tadeusz Rozwadowski jako szef Polskiej Misji Wojskowej w Paryżu (fragment niepublikowanej powieści)
Po uratowaniu Lwowa oczywiście zostałem za to ukarany rozkazem udaniem się do Paryża jako szef Polskiej Misji Wojskowej. Tu akurat Piłsudski ten Bonaparte Partacz nie musiał się specjalnie wysilać, pretensje do mnie miały wszystkie te marne partyjki i endecy i socjaliści. Jedni i drudzy bezskutecznie zabiegali o moje poparcie a potem odwdzięczyli się. Dobry dowódca nawet przegraną potrafi przekuć w sukces. Tak było i z wyjazdem do Francji. Starałem się zrobić co tylko było możliwe. Polityka. Ale nie burza w szklance wody jak u nas i te marne partyjki i jeszcze marniejsi ich przywódcy ale rzeczywiście wielka. Chociaż prawdę mówiąc to ci alianccy to tez nie lepsi. Choćby ten premier Anglii LLoyd George twierdzący, że dać Polsce Śląsk to jak małpie zegarek.
W Paryżu panowała dziwna atmosfera, niby oficjalnie i na pokaz wszyscy zadowoleni i dumni a tak naprawdę powszechne przygnębienie. Dużo kalek na paryskich bulwarach. Typowe Pyrrusowe zwycięstwo. Francuzi weszli w te wojnę po Alzacje i Lotaryngię a stracili więcej żołnierzy z armii jedynaków niż jest ludności na odzyskanych terenach. Ciekawe rozmowy z francuskim głównodowodzącym Fochem. Też napoleonista ale na serio nie jak nasz Bonaparte Partacz. Zresztą syn napoleońskiego oficera. Początkowo rozmowa nam sie nie kleiła, musiał patrzeć na mnie jak na oficera wrogiej armii. Dopiero gdy mu powiedziałem, że jego traktat o napoleońskiej taktyce pilnie studiowaliśmy we Wiedniu ożywił się. Skomplementował mnie też za zastosowanie walca ogniowego. Odpowiedziałem mu skromnie, że takie pomysły były już wcześniej.-No tak uśmiechnął sie -ale pan generale pierwszy odważył się to zastosować. Powiedział też coś co mi dało do myślenia o traktacie wersalskim: to nie jest pokój, to zawieszenie broni na dwadzieścia lat. Jego plan polityczny był sensowny: zacieśnić współpracę z Polską tak aby Niemcy nie mogły nic zrobić Francji mając jej sojusznika za plecami. Foch rozumiał także zagrożenie ze strony bolszewików i obiecał nam wszelką pomoc. Nawiązałem także swoje dawne kontakty z Rumunami jeszcze z czasów gdy jako major byłem attache w Bukareszcie. Zawsze ciekawił mnie ci Rumuni, tak samo jak Polacy uważający sie za ostatnich Rzymian tyle, że prawosławni. Moi rozmówcy w pełni się ze mną zgadzali co do konieczności ścisłego sojuszu z Francja i zagrożenia ze strony Rosji.
Ciekawe były też rozmowy z Ignacym Paderewskim, zacności człowiek ale megaloman. Cóż gdyby nim nie był to pewnie nie zostałby genialnym wirtuozem. Jest święcie przekonany, że Polska odzyskała niepodległość dzięki jego osobistym staraniom u amerykańskiego prezydenta Wilsona. Mam inne zdanie na ten temat. Amerykanie nie przystąpili do wojny w 1917 przechylając szale zwycięstwa na korzyść Anglii i Francji ot tak sobie. Poparcie Wilsona dla Polski też nie jest bezinteresowne. Czytałem te jego czternaście punktów wygłoszonych w Kongresie i jest tam mowa nie tylko o Polsce ale o całej Europie Środkowej. Jankesi mają w tym wszystkim jakiś cel. Jaki to się dopiero okaże. Niewykluczone, że będą próbowali zrealizować marzenie zastrzelonego w Sarajewie następcy tronu Franza Ferdinanda oraz jego zabójcy Gawrilo Principa. Obaj marzyli o Stanach Zjednoczonych Europy. Oczywiście Jankesi nie maja szans na zjednoczenie Zachodniej Europy ale w naszej części gdzie oprócz Polski i Rumunii jest cała masa niepodległych państw już jak najbardziej. Paderewski gdy mu o tym powiedziałem machnął tylko ręką, Amerykanie -powiedział to prostacy, hodowcy bydła, ogłady nabiorą za jakieś kilkaset lat. Możliwe, lepsi jednak prostacy niż ta dzicz bolszewicka. Powiedziałem mu o swoim pomyśle utworzenia Legionu Amerykańskiego mającego walczyć z bolszewikami u boku Armii Polskiej. Wręcz zapalił się do tego pomysłu, Jankesi dzięki jego wpływom też byli za. Kto się sprzeciwił? Oczywiście Bonaparte Partacz i to tylko dlatego, że nie był to jego pomysł. W rezultacie udało się utworzyć jedynie polsko-amerykańską eskadrę imienia Tadeusza Kościuszki.
A Paderewski, który został premierem tylko dlatego, że zaakceptowali to zarówno Piłsudski jak i Dmowski w grudniu 1919 złożył urząd jak sam mówił do niemożliwości zmęczony atakami zarówno z prawa jaki z lewa. Potem była wyprawa jak Kijów i jak każda wojna prowadzona przez dyletantów zakończyła sie spektakularna klęską. Z nowym premierem Grabskim pojechaliśmy na konferencje w Spa mimo, że Piłsudski nam to odradzał. Tutaj akurat muszę mu przyznać całkowitą rację. Sądziłem, że w każdej sytuacji warto rozmawiać, myliłem się . Co nam powiedzieli dzielni alianci w Spa? Zawrzyjcie pokój z bolszewikami a udzielimy wam pomocy. Dobre sobie. W lipcu 1920 gdy sytuacja stała sie rzeczywiście krytyczna przypomniano sobie wreszcie o mnie. Dyletanci i ich wódz Bonaparte Partacz w końcu doszli do wniosku, że bez fachowego szefa Sztabu Generalnego nic się nie da już zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz