Strony

środa, 9 sierpnia 2023

Fragmenty nieopublikowanej powieści "Sierpień". Rozdział 6. Ksiądz Skorupka (1)





Jak bardzo zgrzeszyłem pychą? Gdy moi uczniowie zgłosili się jako ochotnicy to mnie, który ich do tego namawiałem nie pozostało nic innego. W tym samym dniu gdy ogłoszono powszechną mobilizację zwróciłem się do swego przełożonego JE ks. kard. Aleksandra Kakowskiego z prośbą o zgodę na objęcie funkcji kapelana wojskowego co zostało potraktowane odmownie. Powtórna prośba też została odrzucona tyle tylko, że zostałem wezwany do samego kardynała. Przyjął mnie i potraktował dość uprzejmie ale też i stanowczo.- Księże Skorupka- powiedział, czy ksiądz zdaje sobie sprawę czym jest powołanie do stanu kapłańskiego? Najwidoczniej nie skoro ksiądz drugi raz składa prośbę w sprawie, która już raz została potraktowana odmownie. Nie wie ksiądz dlaczego? A to ja spróbuję księdza oświecić. Ksiądz jest cenionym kaznodzieja i sprawnym organizatorem, w odrodzonej Polsce tacy są potrzebni jak nigdy dotąd. A czy ksiądz wie co jest powołaniem kapelana wojskowego? Być z żołnierzami i razem z nimi ginąć. Jaka korzyść z tego, że księdza zastrzeli jakiś niepiśmienny Azjata. Powołaniem księdza nie jest ginąc za Ojczyznę ale służyć jej jeszcze przez wiele lat. A ksiądz chce być jak ten talent złoty zakopany w ziemi bez żadnego pożytku. I proszę mi nie mówić o obowiązku, bo właśnie od niego ksiądz się próbuje się uwolnić. Grzeszy ksiądz pychą bo pewnie sobie wyobraził, że jak przeor Kordecki prowadzi wojsko na wroga. Są i tacy kapłani ale to akurat nie księdza powołanie bo ksiądz się do tego po prostu nie nadaje. Proszę to sobie zapamiętać.

Zapamiętałem to dokładnie i teraz jasno widzę, że miał rację, dziwię się tylko skąd mógł wiedzieć, że nie dana mi jest cnota męstwa skoro ja sam o tym nie wiedziałem. Cóż pewnie nie bez powodu zostaje się kardynałem. Oczywiście nie posłuchałem przestróg i zwróciłem się bezpośrednio do biskupa polowego Galla a ten mianował mnie kapelanem praskiego garnizonu. Miałem mnóstwo zajęć, uwijałem się jak w ukropie ale nigdy przedtem ani potem nie miałem wrażenia, że moje modlitwy są uważnie wysłuchiwane. Gdziekolwiek byli żołnierze tam byłem i ja. Spowiadałem, udzielałem rozgrzeszenia, utwierdzałem w wierze wierzących i umacniałem wiarę u wątpiących. Czasem zwykła rozmowa kapłana z żołnierzem dodawała mu otuchy. A robiąc to wszystko czułem się tak jakby za mną stał sam Pan Jezus. Byłem zagoniony ale przez ten krótki czas dusza moja radowała się w Panu. Mój wyjazd na front opóźnił się trochę i dlatego zdążyłem odbyć spowiedź generalną i napisać testament. Byłem przepełniony radością tak jak każdy kto ma pewność, że działa w imię Boże a jego modlitwy są wysłuchiwane. Nie czułem strachu a śmierć wydawała mi się nie mieć żadnego znaczenia gdy jest się tak blisko tronu Bożego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz