Strony

niedziela, 22 listopada 2020

Józef Piłsudski o głównym problemie Polski





Już na początku 1919 wiedziałem, że głównym naszym problemem będzie Rosja, która niezależnie od tego kto ja rządzi jest zaciekle imperialistyczna. Chyba jedyny zdawałem sobie sprawę czym będzie Rosja po usunięciu samowładnego rządu. Wyżej łba uszy nie rosną – mówi przysłowie rosyjskie i stosownie do tego demokratyczność przyszłej konstytucji nie przerośnie samego społeczeństwa. A potem zwyciężyli bolszewicy i wszystko stało się jasne. A byli tacy nie tylko wśród towarzyszy z PPS co mieli wątpliwości. Socjalizm powiadali w Rosji zwyciężył i zniszczył carat. Nie rozumieją durnie, że bolszewizm jest czysto rosyjska chorobą i mógł zapuścić korzenie tylko tam gdzie długa i ciężka niewola tatarska, która trwała kilka wieków, niezatarte zostawiła ślady i wyryła swe piętno na charakterze ludności. Wszczepiła ona ten duch niewolniczy, tę pokorę wobec władzy, to zgadzanie się z losem, jakie charakteryzuje lud rosyjski. Dusza Rosjanina, jeśli nie każdego, to prawie każdego jest przeżarta bakcylem nienawiści i niepokoju w stosunku do każdego wolnego Polaka i do idei wolnej Polski. Czasami myślę żem jedynym trzeźwym in universo jeśli chodzi o Rosję. Poznałem ją aż za dobrze na Syberii gdzie, wobec braku kultury, czynniki społeczne występują bez obsłonek w całej swej nagości. Przyjrzałem się bliżej maszynerii caratu oraz jego wpływowi na życie ludzkie w samej Rosji i znienawidziłem ten potwór azjatycki, pokryty pokostem europejskim, jeszcze bardziej.
Wiedząc to wszystko wróciłem do moich chłopięcych lektur, znowu przeczytałem pamiętnik generała Prądzyńskiego, mądra głowa ale charakter histeryczny jak u kobiety w połogu. Cała masa pomysłów i brak woli aby wcielić je w życie. Jeszcze ciekawsza była "wojna polsko-ruska" generała Puzyrewskiego, zresztą zruszczonego Polaka. Był dowódcą okręgu warszawskiego a jego piękną karierę zniszczyła afera z pułkownikiem Grimmem. Ten przedstawił Puzyrewskiemu plan wojny z Niemcami, nader zmyślny tyle tylko, że opracowany przez niemiecki sztab generalny. Jak wykryto, że Grimm był szpiegiem to i karierę jego szefa diabli wzięli. I to wszystko pod okiem ochrany, policji zblazowanej własną doskonałością. A o wojnie polsko-ruskiej, bo to była rzeczywiście wojna a nie jakaś tam ruchawka ten Polak w mundurze ruskiego generała napisał całkiem trafnie. Skrupulatnie wyliczył wszystkie polskie błędy. Przede wszystkim nie mógł sie nadziwić, dlaczego Polacy nie przenieśli wojny na Ukrainę i Litwę co postulował Prądzyński i cierpliwie czekali aż Rosjanie wejdą, połączą siły i naszych zaduszą.

Ja nie zamierzałem czekać, tym bardziej, że raporty wywiadu były alarmujące. Bolszewicy wyraźnie kończyli białych Denikina i już szykowali się do akcji przeciwko Polsce, która właściwie była bez granic, na Zachodzie wszystko zależało od Ententy, o ile zechciałaby ona mniej lub więcej ścisnąć Niemcy. Na Wschodzie to sprawa inna – tu są drzwi, które się otwierają i zamykają i zależy, kto pierwszy przy nich się znajdzie. Tak więc działać należało naprawdę szybko. Moje rozmowy z panami politykami w tej sprawie przypomniały mi rok 1900, aresztowała mnie wtedy ochrona i byliby powiesili jak psa za jakiegoś swojego szpicla zabitego przez naszych. Poszedłbym na szubienice jak nic gdyby nie więzienny doktór Radziwiłłowicz, któren poradził mi symulować obłęd. Tak trafiłem z pawilonu X do petersburskiego szpitala dla wariatów imienia św. Michała Cudotwórcy. Kogóż tam nie było. Jeden wariat ogromnej postury nawet spętany potrafił taranować wszystkich innych. W stosunku do mnie czuł respekt i nazywał "barin". Gdy pewnego razu zaatakował powiedziałem mu "nie bij! zawtra budiesz bit". Posłuchał i się uspokoił a następnego dnia dawaj znowu bić pacjentów wołając "barin wielał". Inny szaleniec terroryzował wszystkich żądając papierosów. Gdy podszedł do mnie nakrzyczałem na niego: "wynoś się, a za to żeś tu przyszedł, przez pięć dni nie dostaniesz" a tamten grzecznie odszedł. Jeszcze inny z kolei udawał Zbawiciela co ponoć zdarza się bardzo często. Dziwne było jednak to, że inni szaleńcy bili mu pokłony i żądali cudu. Zrozumiałem wtedy jedną istotną rzecz, że ważniejsze od tego kim jesteś jest to za kogo inni cię mają.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz