Strony

środa, 2 grudnia 2020

Ksiądz Skorupka o grzechu pychy (Fragmenty nieopublikowanej powieści)

 




Jak bardzo zgrzeszyłem pychą? Gdy moi uczniowie zgłosili się jako ochotnicy to mnie, który ich do tego namawiałem nie pozostało nic innego. W tym samym dniu gdy ogłoszono powszechną mobilizację zwróciłem się do swego przełożonego JE ks. kard. Aleksandra Kakowskiego z prośbą o zgodę na objęcie funkcji kapelana wojskowego co zostało potraktowane odmownie. Powtórna prośba też została odrzucona tyle tylko, że zostałem wezwany do samego kardynała. Przyjął mnie i potraktował dość uprzejmie ale też i stanowczo.- Księże Skorupka- powiedział, czy ksiądz zdaje sobie sprawę czym jest powołanie do stanu kapłańskiego? Najwidoczniej nie skoro ksiądz drugi raz składa prośbę w sprawie, która już raz została potraktowana odmownie. Nie wie ksiądz dlaczego? A to ja spróbuję księdza oświecić. Ksiądz jest cenionym kaznodzieja i sprawnym organizatorem, w odrodzonej Polsce tacy są potrzebni jak nigdy dotąd. A czy ksiądz wie co jest powołaniem kapelana wojskowego? Być z żołnierzami i razem z nimi ginąć. Jaka korzyść z tego, że księdza zastrzeli jakiś niepiśmienny Azjata. Powołaniem księdza nie jest ginąc za Ojczyznę ale służyć jej jeszcze przez wiele lat. A ksiądz chce być jak ten talent złoty zakopany w ziemi bez żadnego pożytku. I proszę mi nie mówić o obowiązku, bo właśnie od niego ksiądz się próbuje się uwolnić. Grzeszy ksiądz pychą bo pewnie sobie wyobraził, że jak przeor Kordecki prowadzi wojsko na wroga. Są i tacy kapłani ale to akurat nie księdza powołanie bo ksiądz się do tego po prostu nie nadaje. Proszę to sobie zapamiętać.

Zapamiętałem to dokładnie i teraz jasno widzę, że miał rację, dziwię się tylko skąd mógł wiedzieć, że nie dana mi jest cnota męstwa skoro ja sam o tym nie wiedziałem. Cóż pewnie nie bez powodu zostaje się kardynałem. Oczywiście nie posłuchałem przestróg i zwróciłem się bezpośrednio do biskupa polowego Galla a ten mianował mnie kapelanem praskiego garnizonu. Miałem mnóstwo zajęć, uwijałem się jak w ukropie ale nigdy przedtem ani potem nie miałem wrażenia, że moje modlitwy są uważnie wysłuchiwane. Gdziekolwiek byli żołnierze tam byłem i ja. Spowiadałem, udzielałem rozgrzeszenia, utwierdzałem w wierze wierzących i umacniałem wiarę u wątpiących. Czasem zwykła rozmowa kapłana z żołnierzem dodawała mu otuchy. A robiąc to wszystko czułem się tak jakby za mną stał sam Pan Jezus. Byłem zagoniony ale przez ten krótki czas dusza moja radowała się w Panu. Mój wyjazd na front opóźnił się trochę i dlatego zdążyłem odbyć spowiedź generalną i napisać testament. Byłem przepełniony radością tak jak każdy kto ma pewność, że działa w imię Boże a jego modlitwy są wysłuchiwane. Nie czułem strachu a śmierć wydawała mi się nie mieć żadnego znaczenia gdy jest się tak blisko tronu Bożego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz