Gdyby nie obłędna decyzja o wybuchu powstania Warszawa, jej mieszkańcy i obrońcy ocaleliby z wojennej pożogi, Niemcy by sobie poszli, a Rosjanie przyszli tak jak w Czechach. Pogląd ten był intensywnie lansowany przez komunistów, co ciekawe, podobne opinie wygłaszali ludzie skądinąd rozsądni, jak Stefan Kisielewski. W rzeczywistości taki obrót sprawy był jeszcze mniej prawdopodobny niż wygrana powstania.
Załóżmy, że konspiratorzy siedzą cicho, Niemcy spokojnie się wycofują, a na ich miejsce wkracza Armia Czerwona. Wziąwszy pod uwagę dotychczasowe działania Stalina nietrudno przewidzieć, co by się stało - całkowite zniszczenie struktur Armii Krajowej, masowe egzekucje i wywózki na Sybir. Być może straty wśród ludności cywilnej byłyby mniejsze, choć i to wcale nie jest takie pewne, wziąwszy pod uwagę taki historyczny precedens jak rzeź mieszkańców Pragi, której dokonał Suworow.
W przypadku nie podjęcia walki w Warszawie najbardziej prawdopodobny byłby jednak jeszcze inny wariant rozwoju sytuacji - przekształcenie miasta przez Niemców w twierdzę mającą powstrzymać pochód Armii Czerwonej. Dyskusje wśród specjalistów na temat zamierzeń niemieckiego dowództwa w lipcu 1944 wynikają z faktu, że oryginalna koncepcja Hitlera przekształcania miast w rejony umocnione - Fester Platz - nie została jeszcze dobrze zbadana przez historyków wojskowości. Moim zdaniem istnieją poważne przesłanki przemawiające za tezą, że Niemcy planowali zamienienie Warszawy w Festung Warschau. W marcu 1944 Hitler wydał Fuhrerbefehl 11określający szczególne uprawnienia dowódców Fester Platz oraz zasady prowadzenia prac fortyfikacyjnych. Działania te zostały podjęte w przypadku Warszawy, tyle, że nie doszły do skutku z powodu wybuchu powstania.
Pierwszą twierdzą w planach niemieckich miało być Wilno, zostało jednak w porę wyzwolone przez Armię Krajową w ramach operacji Ostra Brama, co zresztą nie uchroniło polskich żołnierzy od sowieckich represji. Wszystkie inne miasta zamienione przez Niemców w rejony umocnione zostały kompletnie zniszczone przy ogromnych stratach wśród ludności cywilnej. Najlepiej udokumentowany jest przypadek Wrocławia - Festung Breslau w którym obie strony niszczyły całe kwartały budynków, nie przejmując się w ogóle niemieckimi cywilami. Należy domniemywać, że jeszcze gorszy los czekałby Warszawę - miasto zostałoby zburzone, a liczba ofiar byłyby znacznie większa niż w wyniku powstania.
Profesor Wiesław Chrzanowski w wywiadzie dla Gazety Wyborczej stwierdził, że: To mało prawdopodobne, by stworzyć z Warszawy Festung Breslau. Aby robić bastion, trzeba mieć zaplecze wewnętrzne, a nie w warunkach frontowych prowokować milionowe miasto. Słowom pana profesora przeczy przykład Poznania, w którym Niemcy urządzili tak skuteczna obronę, że centrum miasta legło w gruzach.
Panskie tematy i pytania sa prowokujace.
OdpowiedzUsuńChyba to nie jest rodzaj lustracji spoleczenstwa, jak to mozna bylo wywnioskowac z innych testow, opini czytelnikow, czy forum?????