Strony

czwartek, 9 grudnia 2010

By żyło się lepiej. Wszystkim.

Jeszcze niedawno rządowi propagandyści twierdzili, że żadnego kryzysu nie ma. Według „profesora” Bartoszewskiego miał on być wymysłem prawicowych oszołomów. Później łaskawie przyznano, że chyba jednak coś idzie nie tak. Ponieważ pamiętam czasy gierkowskie tak prymitywna propaganda sukcesu mnie śmieszy. Wystarczyło aby indeksy giełdowe trochę podskoczyły a już usłużne media otrąbiły koniec kryzysu. Niestety ani w gospodarce światowej ani tym bardziej w polskiej nic na to nie wskazuje. W sprawach tak ważnych jak ekonomia nie można się kierować chciejstwem czy pobożnymi życzeniami ale obiektywną rzeczywistością a ta zachęcająca nie jest. Wszystko wskazuje na to, że kryzys w Polsce tak naprawdę się dopiero zaczyna i wkrótce zaczniemy go odczuwać wszyscy. Naiwne zaklinanie rzeczywistości i pompowanie się nieuzasadnionym optymizmem nic tu nie zmieni.
Pytanie czy kończy się kryzys jest fałszywie postawione, powinno ono brzmieć jak długo jeszcze potrwa i jakie przybierze formy. Ci, którzy w żywe oczy łżą w mediach o rzekomym końcu kryzysu dorobili do tego nawet ideologię. Twierdzą oni, że nie można mówić prawdy bo to tylko pogorszy sytuacje a ludzi wpędzi w panikę. I co z tego? Gdyby większość społeczeństwa grała na giełdzie to można by się tego obawiać. Tak jednak nie jest. Moim zdaniem prawda nawet najgorsza jest zawsze lepsza od kłamstwa. Faktem jest, że ludzie mogą się zacząć zamartwiać nadchodzącą zapaścią gospodarczą. Wydaje się jednak, że wyjdzie im to tylko na zdrowie. Ci, którzy nie wierzą w gruszki na wierzbie reagują w oczekiwaniu na następną falę kryzysu w podobny sposób. Przede wszystkim nie biorą kredytów wiedząc, że może być problem ze spłatą.
Większość moich znajomych, nawet ci nieźle zarabiający ogranicza konsumpcję i zaczyna żyć oszczędnie co jak wiadomo jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Ludzie zaczęli pilnować pracy, której teraz nikt nie rzuca pochopnie. Wszyscy szukają dodatkowych źródeł zarobku.
Załóżmy, że spodziewamy się najgorszego, ograniczamy drastycznie nasze wydatki, rezygnujemy z wczasów i rozrywek a kryzys jednak mija. Wtedy nie tracimy nic a nawet sporo zaoszczędzimy. Jeżeli natomiast ktoś wierząc w bzdurne zapewnienia nieodpowiedzialnych dziennikarzy i ekspertów będzie żył ponad stan to niezależnie od rozwoju sytuacji gospodarczej znajdzie się na straconej pozycji.

Przeczytaj także:

Zbudujmy w Polsce drugą Koreę (Południową)  http://adamkuz.blogspot.com/2010/11/zbudujmy-w-polsce-druga-koree-poudniowa.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz