Strony

czwartek, 10 sierpnia 2017

Wyrzućcie Miłosza ze szkoły

Znalezione obrazy dla zapytania giordano bruno
Niestety informacja o wyrzuceniu dzieł Czesława Miłosza z programu nauczania okazała się jedynie fejkiem co nie przeszkodziło medialnej wrzawie i rytualnemu rozdzieraniu szat przez etatowe autorytety III Rzeczpospolitej.
Miłosz napisał w swoim Traktacie poetyckim że Poezja nie jest kwestią moralności Jak dowiódł Szenwald, lejtnant Krasnoj Armii. Kiedy w obozach dalekiej północy W szkło zastygały trupy stu narodów On pisał odę do Matki-Syberii. Jeden z piękniejszych, tak jest, polskich wierszy. Niestety co do moralności poezji miał całkowitą rację. Wielu poetów piszących wspaniałe wiersze prowadziło niezbyt budujący żywot a ich działalność polityczna budzi dzisiaj grozę. Przykładów jest aż nadto dlatego ograniczę się do mojego ulubionego autora Ezry Pounda, autor, którego wiersze nie maja sobie równych w XX wieku równocześnie zdradził swój kraj i pod wpływem antysemickiego obłędu przystąpił do faszystów. Próbowałem zrozumieć jak to możliwe i nie znajduję sensownej odpowiedzi. Lubie czytać Cantos jednocześnie jego zaangażowanie po stronie Mussoliniego budzi we mnie głębokie obrzydzenie.
Podobnie rzecz się ma z Miłoszem, to genialny eseista i wybitny poeta, jego wiersze mogą podobać się lub nie ale za sam Zniewolony umysł Nobel mu się należał jak mało komu. Równocześnie ktoś na czyjej twórczości się właściwie wychowałem nienawidził Polski i Polaków jak przysłowiowej zarazy, przykłady, które są powszechnie znane można by spisać na wołowej skórze. Czy wobec tego jako patriota mogę popierać oficjalną celebrę kogoś kto o tym co dla mnie najważniejsze wyrażał się z pianą na ustach? Oczywiście nie. Nadal będą zachwycał się wierszami Miłosza, nadal jego eseje będą dla mnie niedościgłym wzorem klarowności i sprawności rozumowania ale nie widzę powodu publicznego windowania go na piedestał narodowego wieszcza bo to stanowi kpinę z nas wszystkich.
Nic bardziej nie ilustruje niemoralności ale i zarazem kunsztu jego poezji jak Campo di Fiori, zakłamany wiersz wałkują kolejne roczniki na lekcjach polskiego. Wiersz traktuje o spaleniu Giordana Bruna:
Tu na tym właśnie placu
Spalono Giordana Bruna,
Kat płomień stosu zażegnął
W kole ciekawej gawiedzi.
A ledwo płomień przygasnął,
Znów pełne były tawerny,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli przekupnie na głowach.
Kim tak naprawdę był spalony na stosie 17 lutego 1600 roku Giordano Bruno? Według ojca Józefa Bocheńskiego to była prawdziwa kanalia. Podobno zaczął od tego, że brata zakonnego utopił w Tybrze. Płaszczył się przed Kalwinem, który go chciał według swojego zwyczaju spalić. Nabrał owego kupca Mocenigo, który go w końcu wydał. Ale rzeczywiście okazał dużo godności przed sądem w przeciwieństwie do Gallilieusza.
Po odejściu z zakonu dominikanów Bruno zarabiał na życie oszukując naiwnych bogaczy co w XVI wieku bywało niebezpieczne. Jeden z nich liczył, że nauczy się mnemotechniki oraz wielu innych pożytecznych rzeczy. Gdy jednak to nie nastąpiło rozczarowany uczeń doniósł na swego nauczyciela. Śledztwo inkwizycyjne odbywało się w sposób odległy od powszechnych wyobrażeń. Gdyby Bruno trafił w ręce sprawiedliwości świeckiej pod zarzutem oszustwa i morderstwa to bito by go tak długo aż wyzionąłby ducha lub się przyznał. Proces inkwizycyjny podczas którego przetrzymywano go w znośnych warunkach dał mu możliwość usystematyzowania i obrony swoich twierdzeń. Ponieważ nie tylko ludzie szlachetni i prawi mają monopol na odwagę i determinację Bruno twardo obstawał przy swoim za co zginął.
Gdy dzisiaj czyta się teksty Bruna zdumiewa jego wiara w magię i czary przemieszana z wątkami zaczerpniętymi z myślicieli starożytnych i średniowiecznych. Uważał na przykład gwiazdy za anioły przynoszące każdemu człowiekowi Boże zwiastowanie oraz, że ziemia posiada duszę. Oczywiście komuniści, którzy wylansowali go na bohatera takimi drobiazgami się nie przejmowali. Jak kiepski żart brzmi tytuł artykułu zamieszczonego przez prof. Nowickiego w Trybunie Ludu pt. Giordano Bruno-nieustraszony bojownik naukowego poglądu na świat.
Podstawy tego naukowego światopoglądu to okultyzm i prymitywny animizm przypisujący materii inteligencję. Według Bruna jest ona wieczna i może przybierać dowolną postać dlatego też życie i śmierć są jedynie stanami przejściowymi. Inną ciekawą tezą zbuntowanego dominikanina było przekonanie o nieskończoności wszechświata w którym istnieją miriady światów podobnych do naszego i zamieszkałych przez istoty ludzkie. Brunowi najbardziej jednak zaszkodziła teza, że człowiek pozbywający się wiary w Boga stanie się wszechmocny i przy pomocy paru magicznych sztuczek równy Stwórcy. Tego niestety ojcowie inkwizytorzy wykształceni na arystotelejskim racjonalizmie przełknąć nie mogli. Z ich punktu widzenia była to ewidentna herezja millenaryzmu głosząca możliwość zbudowania na ziemi Królestwa Bożego, które jak wiadomo jest nie z tego świata. Podobne pomysły pojawiały się przez całe średniowiecze i renesans dlatego też inkwizycja zawzięcie zwalczała ich głosicieli. Niestety w epoce nowożytnej uzyskali oni znaczącą przewagę.
Miłosz pisze w swoim wierszu o samotności ginących. Właśnie tutaj na tym kwietnym placu uświadamiam sobie jak bardzo to określenie pasuje do ofiar komunistycznych zbrodni w Rosji, Chinach czy Kambodży. O holocauście wiedzą na świecie wszyscy. I bardzo dobrze. Natomiast o zbrodniach dokonanych przez komunistów nie mówi się nic albo macha się na nie ręką. Czy dlatego, że ich sprawcy w przeciwieństwie do faszystów posługiwali się taka samą retoryką jak Bruno mówiąc o nieograniczonych możliwościach człowieka i idealnym społeczeństwie ?
Campo di Fiori jest jednym z piękniejszych polskich wierszy a równocześnie amoralnym, ponieważ zwyczajne, bezczelne kłamstwo:
Wspomniałem Campo di Fiori
W Warszawie przy karuzeli,
W pogodny wieczór wiosenny,
Przy dźwiękach skocznej muzyki.
Salwy za murem getta
Głuszyła skoczna melodia
I wzlatywały pary
Wysoko w pogodne niebo.

Czasem wiatr z domów płonących
Przynosił czarne latawce,
Łapali skrawki w powietrzu
Jadący na karuzeli.
Rozwiewał suknie dziewczynom
Ten wiatr od domów płonących,
śmiały się tłumy wesołe
W czas pięknej warszawskiej niedzieli. 
Nikt z poważnych świadków powstania w getcie warszawskim nie przypomina sobie czegoś podobnego. Pomijając kwestię czy lud warszawski chciałby się bawić na karuzeli w podobnych okolicznościach sam pomysł jej postawienia w pobliżu miejsca walk był technicznie nie do zrealizowania. Oczywiście dla noblisty to żaden problem, w końcu poezja nie jest kwestią moralnościJeszcze większy sprzeciw budzi zestawienie spalenia na stosie mordercy i szalbierza ze spaleniem Żydów w płonącym getcie. Mało kto wie, że poglądy Bruna niczym nie różniły się od tego co sądzili o swoich ofiarach oprawcy z SS. W jego dziele pt. Speccio della bestia triomfante znajdziemy zdanie jakby żywcem wyjęte z Mein Kampf Hitlera: Żydzi to zawsze czołgające się i zamknięte w sobie plemię nieznośne dla innych narodów, zwierzęco je nienawidzi i jest słusznie przez nich nienawidzoneAutorem innego fragmentu równie dobrze mógłby być Reichsfuhrer SS Heinrich HimmlerŻydzi są rasą działającą na podobieństwo dżumy i cholery, rasa dla ogółu tak niebezpieczna, że zasłużyła na wytępienie, zanim się jeszcze zrodziła. Żydzi są wyrzutkiem ludzkości, najbardziej zepsutym i niegodziwym narodem na świecie, o mentalności i skłonnościach najpodlejszych i najbrudniejszych.
Niestety uczony poeta może mieć rację pisząc, że:

Morał ktoś może wyczyta,
że lud warszawski czy rzymski
Handluje, bawi się, kocha
Mijając męczeńskie stosy.
Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze płomień przygasnął. 

I dlatego uważam, że Campo di Fiori nie powinno być przerabiane w polskich szkołach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz