Strony

sobota, 11 sierpnia 2018

Stalin pod Lwowem


Podobny obraz




Otworzył oczy gdy tylko usłyszał skrzypnięcie drzwi. Nad nim stał drobny i niski, piegowaty żołnierz. Usiadł na kanapie i sięgnął po but. Wiedział, że tamten nie obudziłby go bez powodu. Dotarli tu koło południa, był zmęczony jak wszyscy, od razu jak znaleźli mu kwaterę położył się spać a nie minęła chyba nawet godzina.
Wiadomość od Tuchaczewskiego, mamy natychmiast ruszyć w kierunku Warszawy, żołnierz podał mu papier. –Co odpowiedzieć? Stalin skończył zakładać drugi but. -Na razie nic, poczekaj pod drzwiami. Coś jeszcze?- Tytoń znaleźliśmy towarzyszu Stalin. Żołnierz podał mu kopciuch a on pokiwał głową z uznaniem. Gdy tamten wyszedł wstał i wyciągnął fajkę, obrócił nią parę razy, podszedł do stołu i parokrotnie delikatnie postukał cybuchem o blat, trochę pyłu wyleciało na stół. Trzeba będzie podjąć decyzję, ile razy musiał to zrobić to przypominała mu się szkoła w Gori i nauczyciel, Dmitrij Chachutaszwili którego wszyscy się bali. To był dopiero prawdziwy drań. Potrafił zawołać ucznia i patrząc mu w oczy wycedzić: coś masz na sumieniu, lepiej się przyznaj bratku a domniemany winowajca kurzył się pod jego spojrzeniem. Ale najbardziej zapamiętał inne powiedzonko nauczyciela: powolutku się uczymy, powolutku ale porządnie. No więc teraz powolutku, powolutku trzeba sobie wszystko przemyśleć. Machinalnie strzepnął pył ze stołu i przez moment pomyślał, że szkoda brudzić dywan. Ruszyć na Warszawę, wszyscy o tej Warszawie. A co to jest ta Warszawa? Przejeżdżał tam kiedyś, polsko-żydowska prowincjonalna dziura z pretensjami do metropolii a tak naprawdę jakiś kiszłak na obrzeżach imperium. Co z tego, że stolica. A jakie ma właściwie znaczenie strategiczne? Żadne, tylko propagandowe. Obrócił parę razy fajkę w ręku a następnie delikatnie zaczął czyścić. To mu zawsze pomagało myśleć. Oczywiście on sam i podlegli mu politrucy cały czas tłumaczą, że po trupie pańskiej Polski dojdzie się do Niemiec gdzie już wybuchła rewolucji a potem już cała Europa w zasięgu ręki. Podszedł do okna i machinalnie położył fajkę na parapecie. Po chwili wziął ja znowu do ręki i pokręcił głową. Niemca nie tak łatwo pokonać, co prawda przegrali wojnę ale tylko dlatego, że brakło im wszystkiego. Nawet to co zrabowali w Rosji nie wystarczyło. Tak łatwo ich pokonać? Już ten dureń Mikołaj się przekonał. To Niemcy zadali tak ciężkie klęski carskiej armii, że wszystko rozleciało na kawałki. A cara Wszechrusi Mikołaja czekiści jak psa zastrzelili z rodziną w jakiejś piwnicy. Czytał raport z egzekucji, car siedział z małym carewiczem na kolanach. Ponoć jak zaczęli do nich strzelać
zginęli natychmiast, caryca też ale od ich 4 córek kule się odbijały bo miały zaszyte diamenty w gorsetach i trzeba było dobić bagnetem. Wyciągnął z kieszeni szpikulec i zaczął nim delikatnie czyścić cybuch. Idioci, cara i carewicza oczyliście trzeba było zabić ale po cichu i ogłosić, że sami zmarli. A księżniczki? Popracować by nad nimi trzeba było tak aby same zaśpiewały Międzynarodówkę i wstąpiły do partii. To dopiero byłby efekt. Uśmiechnął się ale po chwili pomyślał, ze za wcześnie na marzenia. Teraz trzeba wrócić do sedna. Otworzył kopciuch, wziął szczyptę tytoniu i powąchał, był lekko wilgotny, dobry, wirginijski. Wysypał odrobinę na kciuk i przycisnął palcem wskazującym. Poczuł, ze włókna tytoniu lekko się rozprężają. To znak, że nie był ani zbyt wilgotny ani co gorsza suchy gdy włókna są łamliwe i tracą cały swój aromat. Poprzedni właściciel kapciucha znał się na rzeczy. A teraz Lwów. Jak sam nalegał aby go zrobili komisarzem politycznym Frontu Południowego wszyscy się dziwili, w końcu to podrzędne stanowisko. Ale nie dla niego, dla Lenina chyba też nie, popatrzył wtedy na niego tymi przymrużonymi oczami i wysłał go bez dyskusji. Wszelka polityka i wojna zaczyna się od mapy. Akurat ten obszar miał dokładnie w pamięci dzięki dobrej niemieckiej mapie Europy środkowej. Jej autor zaznaczył główne szlaki komunikacyjne, oglądał to wielokrotnie. Jeżeli narysować na mapie prostą linię łączącą Pragę z Kijowem a potem dwie ukośne: jedną od Gdańska nad Bałtykiem do Odessy nad Morzem Czarnym a drugą od samej Moskwy do Triestu nad Adriatykiem to przetną się we Lwowie. To miasto ze względu na swoje położenie była ważne w strupieszałej monarchii Austro - Węgierskiej Habsburgów, która się rozleciała jak znoszony i wielokrotnie łatany but. Ale znaczenie Lwowa jeszcze bardziej wzrosło, jeden rzut oka na mapę wystarczy aby zrozumieć, że kto rządzi we Lwowie i dysponuje odpowiednimi środkami ten może rządzić południową Europą. A tam nie Niemcy, duże i cywilizowane, pokonane ale uzbrojone po zęby ale same małe państwa. A żrą się między sobą jak psy o jakieś skrawki terytorium. Jak nie przymierzając Osetyńczycy i Gruzini, których w końcu car pogodził. Ci Czesi, Węgrzy, Rumuni, Bułgarzy i cała masa innych, wszyscy oni tam mają do siebie pretensje no to wkroczy Armia Czerwona i wszystkich ich pogodzi. A co z Polakami? Bez Lwowa a potem i Krakowa na południu, naciskani przez Niemców na Zachodzie sami się poddadzą. A Niemcy bez krajów, które mogą łupić zbiednieją i tylko czekać jak wybuchnie u nich prawdziwa rewolucja.
Napełnił luźno cybuch tytoniem do połowy a następnie kręcąc palcem delikatnie go ubił. Ten łajdak Chachutaszwili też palił fajkę i potrafił cała godzinę bawić się w jej nabijanie. Pomyślał, że z fajką nie jest tak łatwo jak zresztą z niczym w życiu. Włożysz za dużo, ubijesz za mocno i całą przyjemność z palenia diabli biorą bo ciężko się ciągnie. A jak ubijesz za słabo to szast prast i w moment wszystko wypalone. A co zrobi Tuchaczewski jeśli nie wyśle mu na pomoc Konarmii Budionnego? Ani chybi poskarży się Kamieniewowi a ten Leninowi. Pozwolił dłoniom, żeby pracowały same, bez udziału umysłu, jeszcze dwa razy napełnił cybuch i przekręcił w nim palcem ubijając i łącząc włókna. Kiedy Budionny nie będzie mógł wyruszyć? Jak się zaangażuje w walkę. Jeszcze dziś należy wydać mu rozkaz ataku na Lwów a Kamieniew dostanie odpowiedź jutro, zawsze można powiedzieć, że łączność wysiadła. Zresztą nawet jeśli nie zdobędą Warszawy to lepiej, po zdobyciu Lwowa będą musieli zrealizować jego plany i ponieść płomień rewolucji na południe Europy. A co jeśli i Lwów i Warszawa nie padną? Tuchaczewski będzie twierdził, że to przez niego i co gorsza będzie miał rację. Co wtedy powie Lenin? Dobre pytanie. Zadawał je sobie ostatnio coraz częściej. Dziwne ale zawsze przypominał mu się wtedy słoneczny, czerwcowy dzień w Tyfilisie. To już 13 lat a on pamiętał dokładnie każdy szczegół. Ulica zalana słońcem, przechodnie i tętent koni ciągnących wóz pocztowy. I nagle wszystko się zmienia. Wybuch, kwik poranionych koni i trzask rozbitego wozu, krzyki rannych przechodniów, suchy odgłos wystrzałów. Jego ludzie ładują z rozbitego pojazdu pieniądze wiezione do banku. Wtedy też się zastanawiał co powie Lenin bo przecież akcja nie była uzgodniona nawet z lokalnym kierownictwem partii. Nic nie powiedział bo zdobyte fundusze trafiły bezpośrednio do niego. Całe 340 tysięcy.
Zapalił zapałkę a gdy siarka z suchym trzaskiem wypaliła się a płomień ogarnął drewienko przesunął nim parokrotnie po tytoniu ubitym w cybuchu tak aby żar był równomierny. A co powie dowódca frontu Jegorow? Nic. Przecież to carski pułkownik, jeżeli wyśle Budionnego w kierunku Warszawy to tak jakby się podporządkować Tuchaczewskiemu a ten za cara był tylko porucznikiem. Szczyt jego kariery to pomocnik dowódcy kompanii, nigdy nie dowodził nawet plutonem. Tak przynajmniej twierdził Jegorow.
Z przyjemnością zaciągnął się dymem, a potem jeszcze, powolutku raz za razem wiedząc, że jeżeli zrobi się to zbyt szybko to można poparzyć sobie język. –Mikołka, zawołał. Sołdat momentalnie się pojawił. –Leć do łączności i im powiedz, że żadnej depeszy od Tuchaczewskiego nie było. A jak powiedzą, że była, to im powiedz, że ja mówię, że nie było i będzie dopiero jutro to się da odpowiedź. A potem do Budionnego niech natychmiast rusza na Lwów. Gdy zamknęły się drzwi żołnierzem zzuł buty i położył się znowu na kanapie. Po chwili znowu zasnął trzymając kurczowo w ręce wygasłą fajkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz