Otworzył
oczy gdy tylko usłyszał skrzypnięcie drzwi. Nad nim stał drobny i
niski, piegowaty żołnierz. Usiadł na kanapie i sięgnął po but.
Wiedział, że tamten nie obudziłby go bez powodu. Dotarli tu koło
południa, był zmęczony jak wszyscy, od razu jak znaleźli mu
kwaterę położył się spać a nie minęła chyba nawet godzina.
–Wiadomość
od Tuchaczewskiego, mamy natychmiast ruszyć w kierunku Warszawy,
żołnierz podał mu papier. –Co odpowiedzieć? Stalin skończył
zakładać drugi but. -Na razie nic, poczekaj pod drzwiami. Coś
jeszcze?- Tytoń znaleźliśmy towarzyszu Stalin. Żołnierz podał
mu kopciuch a on pokiwał głową z uznaniem. Gdy tamten wyszedł
wstał i wyciągnął fajkę, obrócił nią parę razy, podszedł do
stołu i parokrotnie delikatnie postukał cybuchem o blat, trochę
pyłu wyleciało na stół. Trzeba będzie podjąć decyzję, ile
razy musiał to zrobić to przypominała mu się szkoła w Gori i
nauczyciel, Dmitrij Chachutaszwili którego wszyscy się bali. To był
dopiero prawdziwy drań. Potrafił zawołać ucznia i patrząc mu w
oczy wycedzić: coś masz na sumieniu, lepiej się przyznaj bratku a
domniemany winowajca kurzył się pod jego spojrzeniem. Ale
najbardziej zapamiętał inne powiedzonko nauczyciela: powolutku się
uczymy, powolutku ale porządnie. No więc teraz powolutku, powolutku
trzeba sobie wszystko przemyśleć. Machinalnie strzepnął pył ze
stołu i przez moment pomyślał, że szkoda brudzić dywan. Ruszyć
na Warszawę, wszyscy o tej Warszawie. A co to jest ta Warszawa?
Przejeżdżał tam kiedyś, polsko-żydowska prowincjonalna dziura z
pretensjami do metropolii a tak naprawdę jakiś kiszłak na
obrzeżach imperium. Co z tego, że stolica. A jakie ma właściwie
znaczenie strategiczne? Żadne, tylko propagandowe. Obrócił parę
razy fajkę w ręku a następnie delikatnie zaczął czyścić. To mu
zawsze pomagało myśleć. Oczywiście on sam i podlegli mu politrucy
cały czas tłumaczą, że po trupie pańskiej Polski dojdzie się do
Niemiec gdzie już wybuchła rewolucji a potem już cała Europa w
zasięgu ręki. Podszedł do okna i machinalnie położył fajkę na
parapecie. Po chwili wziął ja znowu do ręki i pokręcił głową.
Niemca nie tak łatwo pokonać, co prawda przegrali wojnę ale tylko
dlatego, że brakło im wszystkiego. Nawet to co zrabowali w Rosji
nie wystarczyło. Tak łatwo ich pokonać? Już ten dureń Mikołaj
się przekonał. To Niemcy zadali tak ciężkie klęski carskiej
armii, że wszystko rozleciało na kawałki. A cara Wszechrusi
Mikołaja czekiści jak psa zastrzelili z rodziną w jakiejś
piwnicy. Czytał raport z egzekucji, car siedział z małym
carewiczem na kolanach. Ponoć jak zaczęli do nich strzelać
zginęli
natychmiast, caryca też ale od ich 4 córek kule się odbijały bo
miały zaszyte diamenty w gorsetach i trzeba było dobić bagnetem.
Wyciągnął z kieszeni szpikulec i zaczął nim delikatnie czyścić
cybuch. Idioci, cara i carewicza oczyliście trzeba było zabić ale
po cichu i ogłosić, że sami zmarli. A księżniczki? Popracować
by nad nimi trzeba było tak aby same zaśpiewały Międzynarodówkę
i wstąpiły do partii. To dopiero byłby efekt. Uśmiechnął się
ale po chwili pomyślał, ze za wcześnie na marzenia. Teraz trzeba
wrócić do sedna. Otworzył kopciuch, wziął szczyptę tytoniu i
powąchał, był lekko wilgotny, dobry, wirginijski. Wysypał
odrobinę na kciuk i przycisnął palcem wskazującym. Poczuł, ze
włókna tytoniu lekko się rozprężają. To znak, że nie był ani
zbyt wilgotny ani co gorsza suchy gdy włókna są łamliwe i tracą
cały swój aromat. Poprzedni właściciel kapciucha znał się na
rzeczy. A teraz Lwów. Jak sam nalegał aby go zrobili komisarzem
politycznym Frontu Południowego wszyscy się dziwili, w końcu to
podrzędne stanowisko. Ale nie dla niego, dla Lenina chyba też nie,
popatrzył wtedy na niego tymi przymrużonymi oczami i wysłał go
bez dyskusji. Wszelka polityka i wojna zaczyna się od mapy. Akurat
ten obszar miał dokładnie w pamięci dzięki dobrej niemieckiej
mapie Europy środkowej. Jej autor zaznaczył główne szlaki
komunikacyjne, oglądał to wielokrotnie. Jeżeli narysować na mapie
prostą linię łączącą Pragę z Kijowem a potem dwie ukośne:
jedną od Gdańska nad Bałtykiem do Odessy nad Morzem Czarnym a
drugą od samej Moskwy do Triestu nad Adriatykiem to przetną się
we Lwowie. To miasto ze względu na swoje położenie była ważne w
strupieszałej monarchii Austro - Węgierskiej Habsburgów, która
się rozleciała jak znoszony i wielokrotnie łatany but. Ale
znaczenie Lwowa jeszcze bardziej wzrosło, jeden rzut oka na mapę
wystarczy aby zrozumieć, że kto rządzi we Lwowie i dysponuje
odpowiednimi środkami ten może rządzić południową Europą. A
tam nie Niemcy, duże i cywilizowane, pokonane ale uzbrojone po zęby
ale same małe państwa. A żrą się między sobą jak psy o jakieś
skrawki terytorium. Jak nie przymierzając Osetyńczycy i Gruzini,
których w końcu car pogodził. Ci Czesi, Węgrzy, Rumuni, Bułgarzy
i cała masa innych, wszyscy oni tam mają do siebie pretensje no to
wkroczy Armia Czerwona i wszystkich ich pogodzi. A co z Polakami? Bez
Lwowa a potem i Krakowa na południu, naciskani przez Niemców na
Zachodzie sami się poddadzą. A Niemcy bez krajów, które mogą
łupić zbiednieją i tylko czekać jak wybuchnie u nich prawdziwa
rewolucja.
Napełnił
luźno cybuch tytoniem do połowy a następnie kręcąc palcem
delikatnie go ubił. Ten łajdak Chachutaszwili też palił fajkę i
potrafił cała godzinę bawić się w jej nabijanie. Pomyślał, że
z fajką nie jest tak łatwo jak zresztą z niczym w życiu. Włożysz
za dużo, ubijesz za mocno i całą przyjemność z palenia diabli
biorą bo ciężko się ciągnie. A jak ubijesz za słabo to szast
prast i w moment wszystko wypalone. A co zrobi Tuchaczewski jeśli
nie wyśle mu na pomoc Konarmii Budionnego? Ani chybi poskarży się
Kamieniewowi a ten Leninowi. Pozwolił dłoniom, żeby pracowały
same, bez udziału umysłu, jeszcze dwa razy napełnił cybuch i
przekręcił w nim palcem ubijając i łącząc włókna.
Kiedy
Budionny nie będzie mógł wyruszyć? Jak się zaangażuje w walkę.
Jeszcze dziś należy wydać mu rozkaz ataku na Lwów a Kamieniew
dostanie odpowiedź jutro, zawsze można powiedzieć, że łączność
wysiadła. Zresztą nawet jeśli nie zdobędą Warszawy to lepiej, po
zdobyciu Lwowa będą musieli zrealizować jego plany i ponieść
płomień rewolucji na południe Europy. A co jeśli i Lwów i
Warszawa nie padną? Tuchaczewski będzie twierdził, że to przez
niego i co gorsza będzie miał rację. Co wtedy powie Lenin? Dobre
pytanie. Zadawał je sobie ostatnio coraz częściej. Dziwne ale
zawsze przypominał mu się wtedy słoneczny, czerwcowy dzień w
Tyfilisie. To już 13 lat a on pamiętał dokładnie każdy szczegół.
Ulica zalana słońcem, przechodnie i tętent koni ciągnących wóz
pocztowy. I nagle wszystko się zmienia. Wybuch, kwik poranionych
koni i trzask rozbitego wozu, krzyki rannych przechodniów, suchy
odgłos wystrzałów. Jego ludzie ładują z rozbitego pojazdu
pieniądze wiezione do banku. Wtedy też się zastanawiał co powie
Lenin bo przecież akcja nie była uzgodniona nawet z lokalnym
kierownictwem partii. Nic nie powiedział bo zdobyte fundusze trafiły
bezpośrednio do niego. Całe 340 tysięcy.
Zapalił
zapałkę a gdy siarka z suchym trzaskiem wypaliła się a płomień
ogarnął drewienko przesunął nim parokrotnie po tytoniu ubitym w
cybuchu tak aby żar był równomierny. A co powie dowódca frontu
Jegorow? Nic. Przecież to carski pułkownik, jeżeli wyśle
Budionnego w kierunku Warszawy to tak jakby się podporządkować
Tuchaczewskiemu a ten za cara był tylko porucznikiem. Szczyt jego
kariery to pomocnik dowódcy kompanii, nigdy nie dowodził nawet
plutonem. Tak przynajmniej twierdził Jegorow.
Z
przyjemnością zaciągnął się dymem, a potem jeszcze, powolutku
raz za razem wiedząc, że jeżeli zrobi się to zbyt szybko to można
poparzyć sobie język. –Mikołka, zawołał. Sołdat momentalnie
się pojawił. –Leć do łączności i im powiedz, że żadnej
depeszy od Tuchaczewskiego nie było. A jak powiedzą, że była, to
im powiedz, że ja mówię, że nie było i będzie dopiero jutro to
się da odpowiedź. A potem do Budionnego niech natychmiast rusza na
Lwów. Gdy zamknęły się drzwi żołnierzem zzuł buty i położył
się znowu na kanapie. Po chwili znowu zasnął trzymając kurczowo w
ręce wygasłą fajkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz