W
III Rzeszy czynnikiem jednoczącym zwolenników Adolfa Hitlera był
antysemityzm, który łaczył w nienawiści do Żydów bardzo różne
grupy społeczne o niekiedy sprzecznych interesach. Był
on czymś w rodzaju narkotyku, którym odurzali się Niemcy na
seansach nienawiści organizowanych przez NSDAP. Dzisiaj w Polsce
podobną funkcję wśród zwolenników Donalda Tuska pełni
antykatolicyzm. Jak ktoś nie wierzy to proponuję posłuchać tyrad
pana Jażdżewskiego na peowskim seansie nienawiści poprzedzającym
wystąpienie Donalda Tuska. Hitler miał swojego nadwornego
antysemitę Juliusa Streichera a Tusk antykatolika Jażdżewskiego.
Retoryka obydwu oszalałych z nienawiści popaprańców jest
właściwie identyczna. Oto
jej próbka:
Kościół
katolicki w Polsce obciążony niewyjaśnionymi skandalami
pedofilskimi, opętany walką o pieniądze i o wpływy
...Dziś agendę tematów dnia układają nam czarnoksiężnicy,
którzy liczą, że przy pomocy zaklęć i manipulacji złymi
emocjami będą w stanie zdobyć władzę nad duszami Polaków. Ale
rywalizacja na inwektywy i złe emocje z nimi nie ma sensu, dlatego
że po kilku godzinach zapasów ze świnią w błocie orientujesz się
w końcu, że świnia to lubi.
Gdybyśmy
w powyższej wypowiedzi redaktora Liberte zmienili słowo „Polska”
na „Niemcy” a Kościół katolicki na „Żydzi” to mielibyśmy
wręcz dosłowne cytaty z „Der Sturmera”. Wszyscy wiedzą czym
skończyło się streicherowskie szczucie. Wypowiedzi peowskiego
Streichera też nie pozostaną bez echa. Pewnie wkrótce dowiemy się
o kolejnym przypadku zbeszczeszczenia kościoła czy zaatakowaniu
księdza. Ci którzy w szczują w Polsce na katolików z oburzeniem
będą twierdzić, że nie mają z tym nic wspólnego. Podobnie jak
Streicher, który w Norynberdze bronił się twierdząc, że nikogo
nie zabił i był szczerze zdziwiony gdy go wieszano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz