Szukaj na tym blogu

czwartek, 28 kwietnia 2022

Władysław Syrokomla o zamku w Miednikach












Władysław Syrokomla opisał Zamek w Miednikach w "Wędrówkach po Litwie  w promieniach od Wilna".

Zaraz za Rukojniami, na lewo minąwszy piękny sosnowy lasek, zasługuje na spojrzenie zgliszcze spalonéj karczmy zwanej Krzyżówka, w ładnéj miejscowości nad rzeką Świranką. Była tu pierwsza od Wilna porządniejsza nieco oberża, z kilku pokoikami dla gości: — nie dziw więc, że w każdéj niemal dnia porze znaleźć tam można było zatrzymujących się na wypoczynek, popas lub nocleg podróżnych rozmaitego stanu. Naprzeciw karczmy była tu niegdyś stacja pocztowa, po swojém spaleniu przed kilkunastu laty przeniesiona do Rukojń. Miejsce to pamiętne jest bolesnym wypadkiem, który wam kiedyś może opowiem.
66
Nastaje droga piaszczysta, — wjeżdżamy w las sosnowy, spoza którego wygląda na prawo dwór Świrany, należący niegdyś do bazylianów wileńskich, dziś do skarbu. Szkoda, że nie mogę wam bliżéj ukazać tak samego dworu umieszczonego w ładnéj miejscowości, nad wodą, wśród olszniaku, — jako i rzędu mogił pobitych tu Francuzów podczas pamiętnego ich odwrotu w roku 1812.
67
Z lasu, ubiegłszy około wiorst pięciu, wzbieramy się na górę; za nią sterczy z daleka baszta ceglana starożytnego zamku. Wjeżdżamy na górę: dwór, zamek[54] i wioska ukazuje się naszym oczom.
68
To Miedniki: zamek jeden z najstarożytniejszych w Litwie — którego początku nie przypomina sobie ani tradycja, ani historia. Piękne jego ruiny składają się tylko z obwodowego muru wzniesionego z kamieni i cegły oraz z jednej baszty na wschodnim rogu tegoż muru. Mur okólny starożytnego zamku dzisiaj stanowi ogrodzenie owocowego folwarcznego sadu. Wewnątrz, o ile nam wiadomo, żadne poszukiwania nic nie odkryły. Mówiono o znajdowanych tu kościach olbrzymów, tak wielkich, że się kość goleniowa równała ze wzrostem urodziwego mężczyzny. — Lecz gdzie nie ma podobnych podań, przy starych zamkach? Miedniki zasługują na archeologiczne badania. Nim te czegoś nas więcéj nauczą, jakże rzewne uczucie wędrowca czepia się do tych zamszonych kamieni, do téj wyszczerbionej ściany, do tego stosu czerwonych kruszących się cegieł, ułożonych w fantastyczny stos baszty narożnéj!
69
Do miejsca tego przywiązanych jest kilka wspomnień historycznych:
70
Czas założenia zamku w Miednikach sięga niepamiętnéj starożytności. Według podań, któreśmy słyszeli pod Krewem, ma być współczesnym krewskiemu zamkowi. Budowało je jakieś plemię bogów czy olbrzymów, tak silne, że mularze pracujący jednoczasowie w Miednikach i Krewie, pożyczali sobie młotek, przerzucając go powietrzem o mil cztery.
71
Lubił tu letnią porą przemieszkiwać Olgierd, ojciec Władysława Jagiełły, — jak na mocy starej kroniki krzyżackiéj, świadczy Narbutt[55]. Nieczęsty wszakże musiał tu bywać jego pobyt, bo rzadko którego lata nie wyruszał na wyprawę wojenną.
72
Wszelka historyczna ruina wieje wspomnieniem, — spoza jéj gzémsów wysuwają się przed oczy duszy postaci znakomitych ludzi, którzy tu mieszkali. Nigdy mi się nie zdarzyło przejeżdżać około miednickiego zamku, aby się wyobraźnia nie rozigrała, przywodząc na pamięć to, co się czytało, co się dopełniło w rozmarzonéj głowie. Wśród tych baszt, gdzie mieszkał, wystawmy postać Olgierda, tak jak ją kreślili w swoich kronikach Krzyżacy.
73
Mąż urodziwy i wspaniały, twarzy ściągłéj, rumianéj, nosa wydatnego, z długą światło-rusą, nieco posiwiałą brodą, ołysiały i nieco na lewą stronę chromiejący, wsparty na lasce lub na ramieniu giermka. W błękitnych jego oczach świeci rozum i jak błyskawica przemiga sprytna myśl fortelu, stanowiąca cechę owoczesnej dyplomacji. Takim widzimy w gronie dworu, otoczonego dziećmi, protoplastę rodu Jagiellonów, rozrodzonego jak gwiazdy na niebie. Silny przewagami oręża, otwiera przecież pogranicze dwóch epok: bo już promienna jutrznia prawdziwego postępu, widniejąc za nim, ozłaca wierzchołki grodów i baszty zamków Litwy.
74
Ale nim się łagodne światło téj jutrzenki wybiło na widok całkowicie, długo jeszcze długo tłumiła je krwawa łuna pożarów, które po Litwie szerzyli Krzyżacy. Przez całe następne po Olgierdzie panowanie Jagiełły, nad wszystkiemi niemal grodami Litwy, po wybrzeżach Niemna i Wilii, przeleciała łuna ogniów ręką Krzyżacką wznieconych. Kowno, Grodno, Troki, kolejno już to wpadały w ich ręce, już się odzyskiwały. Daléj jednak na wschód za Wilno, nie odważały się iść niemieckie zagony. Ale gdy małżeństwo Jadwigi z Jagiełłą zapowiedziało połączenie się dwóch silnych krajów, a tém samém osłabienie potęgi Krzyżaków, — ogarnęła ich trwoga. Cesarz niemiecki podobną trwogą powodowany, podał rękę Krzyżakom. Tłumy rycerzy niemieckich szukających przygód zbiegły się pod Królewiec i w sierpniu 1384 miała miejsce rycerska uczta honorowa, na któréj cała Germania wzniosła piérwszy toast na zagubę zarazem Polski i Litwy. Rozwinięto chorągwie — ruszono, — statki naładowane żywnością i bronią płynęły Niemnem — wojska szły jego wybrzeżem. Przy ujściu Niewiaży zatrzymały się statki, a wojsko krzyżackie, okrążywszy Kowno, przyszło nad Wilię. Litwini wstrzymali przeprawę. Po krwawéj bitwie, odparłszy Litwinów, Niemcy przebyli rzekę i sześciu oddziałami ruszyli plądrować Litwę. Okrążając Wilno, gdzie się lękali odporu, przez rzekę Mereczankę, przez Olkieniki, Soleczniki poszli ku Oszmianie, w zamiarze uderzenia na Krewo. Coś jednak przeszkodziło im do wykonania zamiaru: bo od Oszmiany zwrócili się do Miednik, i tu się zatrzymali może dla skoncentrowania rozpierzchłych sił swoich. Nie wiadomo, czy zdobyli zamek, czy się tylko zatrzymali go oblegać; ale musieli być pewni siebie, gdy pod murami Miednik wielki ich mistrz Konrad Zolner odbywał obrzęd pasowania na rycerzy, sprawiał igrzyska i uczty. A było i czego je sprawiać, narabowawszy w Litwie takie mnóstwo żywiołów, że wołu przedawali za pół talara, a owcę za szyling! Tymczasem Litwini, mając na swém czele Skirgiełłę i Witolda, przecięli im odwrót, tamując przejście przez Niemen i Wilię. Ruszyli tedy spod Miednik, a ścigani i bici po drodze, zaledwie z trudem przebywszy Niemen w Rumszyszkach, z ogromną stratą wrócili do swoich posiadłości[56]. Cała droga, o któréj mówimy, pełna jest bojowych i mogilnych kurhanów, na polach dziś jeszcze znajdują ułomki uzbrojenia i oręża, na którym cechy krzyżackie łatwo rozeznać.
75
Miedniki za Kazimierza Jagiellończyka były letnim królewskim pobytem. Panujący ten, wedle ówczesnego zwyczaju, zmuszony do ciągłego objazdu kraju, czy bawił w Polsce czy w Litwie, nie narażając swéj dziatwy na stołeczne gwary, starał się mieć je z ich nauczycielem nieopodal siebie, w jakiéj zacisznéj ustroni. Gdy mieszkał w Polsce, dziatwa ta już to na Tyńcu, już w Lublinie bawiła[57]; gdy się przenosił do Litwy, miejscem pobytu ich były Miedniki. Dzieci te były: Jan Albrecht, Aleksander i Zygmunt, późniejsi królowie Polscy, oraz Kazimiérz, który uznany za świętego, dotąd potrzeby naszéj Jagiellońskiéj ziemicy Panu Zastępów przekłada, — a ich nauczycielem był sławny Jan Długosz, pierwszy w ścisłém znaczeniu historyk Polski.
76
Nie trzeba być wielkim marzycielem, aby tu na miejscu, stąpając po śladach tych trzech ważnych historycznych postaci, widzieć oczami wyobraźni tę śliczną grupę. Najweselszym, najmówniejszym i najbardziej bystrym chłopakiem, musiał być Zygmunt (nazwany późniéj Starym); musiał lubić kwiaty, rwać je z ogrodów i łąk miednickich i przystrajać niemi swe dziecinne czoło, kiedy wiémy z historii, że na starość rad chodził w różanym wieńcu; musiał dowcipkować z braćmi, tak jak późniéj będąc już królem i starcem, dowcipkował z dworzany. Chorowity Aleksander zdaje się mętnym wzrokiem poglądać na nagie wzgórki i dalekie lasy. Ponury Jan Albrecht patrzy w ziemię. Piękny Kazimiérz anielskie oczy zwraca ku niebu, swojéj ojczyźnie; na ustach jego modlitwa, w całéj twarzy niepokalana skromność. A Długosz, jak go znamy z opisów spółczesnych, w czarnéj duchownéj todze, miernego wzrostu, chudej, ale przyjemnej twarzy, z nosem sporym, z oczami żywemi, lecz osadzonemi głęboko — czyta pergaminowy wolumen kroniki Mateusza Cholewy; niekiedy zwraca uwagę na młodych wychowańców i jąkając się (bo taką miał wadę), odpowiada po łacinie na ich dziecinne pytania. Dziatwa mówi biegle językiem Rzymian, ale i mowa Polska nie jest jej obcą: bo wiémy, że w r. 1469 Kazimiérz witał po Polsku ojca wracającego ze Lwowa[58]. Wychowanie królewiców było tak piękne, że Aleksander legat papieski wyznał, iż na żadnym dworze nie widział królewiców tak wyuczonych i zarazem tak przyjemnych.
77
Kazimiérz święty przebywał lub gościł w Miednikach aż do swéj śmierci, która nastąpiła 1484 r. Wszyscy historycy twierdzą, że umarł w Wilnie; ale Narbutt, na świadectwie kazania księdza Golańskiego, Miedniki naznacza miejscem jego świętego zgonu[59]. Podanie historyczne, nie dosyć zresztą udowodnione, twierdzi, że przed rokiem 1638, tj. nim wzniesiono i wyporządzono dzisiejszą kaplicę św. Kazimiérza przy katedrze wileńskiéj, ciało jego przez lat kilka złożone było w zamku miednickim. Wszakże za Zygmunta I, około 1517 r., zamek miednicki już stał w ruinach[60]. Dopełnił ostatecznej tego miejsca ruiny napad Rosjan w 1519, którzy całą drogę z Mińska do Wilna przeszli z ogniem i mieczem[61]. Był tu jeszcze niedawno kościół odwiecznéj fundacji, w którym się utrzymywali karmelici czy podobno augustiani[62]. Nie możemy w téj chwili sprawdzić, który z tych dwóch zakonów miał tu swój klasztor i kiedy ten przestał istnieć.
78
Francuzi w odwrocie 1812, spalili wioskę tutejszą oraz dwór przyległy i obozowali pod murami spustoszonego zamku, niecąc ognisko z berwion budowlowych i sprzętów. Tu spłonęła znaczna część raptularza zacnego Ławrynowicza, którego resztki podał nam w wybornym Pamiętniku Kwestarza p. Ignacy Chodźko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz