Strony

poniedziałek, 7 grudnia 2020

Korespondent wojenny o śmiesznej polskiej nędzy (Fragmenty nieopublikowanej powieści)

 





31 sierpnia trafiłem do Zamościa jako korespondent wojenny wraz z przybywającymi na odsiecz wojskami generała Stanisława Hallera. Bohatersko broniące się przed atakami Konarmii Budionnego miasto zostało uratowane a bolszewicy ponieśli rozstrzygającą klęskę na odcinku południowym. Oblężenie Zamościa w 1920 jako żywo przypominało oblężenie z 1648 roku gdy Chmielnicki podobnie jak dzisiaj Budionny postanowił zdobyć to miasto. Podobna była też dysproporcja sił i zaciekłość atakujących. Tak jak prawie 300 lat temu obrońcy wykazali sie ogromnym heroizmem. Różnica jest tylko jedna: obok pułku strzelców kaniowskich ciężar obrony spoczywał na 6 Dywizji Strzelców Siczowych pułkownika Marka Bezruczki. W 1648 kozacy atakowali to miasto wspólnie z Tatarami. Teraz bronili razem z Polakami przeciwko bolszewikom. Taka ironia losu naszego i Ukraińców. W ciągu ostatnich dwóch tygodni miałem okazję poznać więcej ciekawych historii niż przez całe swoje pracowite życie recenzenta teatralnego. Na przykład opowieść młodocianego żołnierza, który ciężko ranny dostał się do bolszewickiej niewoli. W czasie bitwy długo i zaciekle ostrzeliwał się atakującym bolszewikom. Po wycofaniu się naszych, ciężko ranny i bez amunicji mógł tylko czekać aż przyjdą bolszewicy. Gdy podeszli jeden z nich powiedział, że trzeba go dobić jak wściekłego psa. Drugi jednak zaoponował: ostaw jego, on borołsa kak gieroj i wezwał sanitariusza. Inny żołnierz z kolei opowiadał jak ranny w plecy czołgał się w kierunku także rannego Rosjanina chcąc za wszelka cenę go zabić. Ale gdy wreszcie dopełzł do niego i zobaczył, że tamten jest bezbronny cała furia bitewna mu przeszła. Dał mu nawet papierosa.
Zebrałem całą masę notatek, relacji, spostrzeżeń. Teraz muszę to wszystko uporządkować i porządnie napisać ku pokrzepieniu narodu. Naród. Jest na ustach wszystkich, wszyscy nim sobie gęby wycierają. A może rację ma jednak Dmowski, który napisał, że my Polacy w większości nie jesteśmy jeszcze narodem lecz jedynie żywiołem polskojęzycznym, który dopiero należy przekształcić w nowoczesny naród taki jakie już istnieją w Europie. Spośród wielu nieszczęść jakie mogą się przydarzyć człowiekowi mnie zdarzyło się akurat to, że musiałem przyjść na świat w tym kraju gdzie wszystko jest niewydarzone i pozbawione formy począwszy od warunków geograficznych a na dziwnym, pełnym szeleszczących dźwięków języku, którego nikt poza naszymi opłotkami nie rozumie. Nasza historia ongiś rzeczywiście wspaniała zakończyła żałosnym upadkiem spowodowanym głupotą nas samych. Dziś już tylko możemy się tylko mamić okruchami wspaniałej przeszłości. Jak to napisał Boy-Żeleński: król Jagiełło bił Krzyżaki i pan Krupa chciał być taki.


„Śmieszna polska nędzo” jak lubił powtarzać Brzozowski zaszczuty na śmierć przez rodaków, tu akurat idioci z prawa i lewa byli zgodni co do tego, że akurat jego należy zniszczyć idiotycznymi oskarżeniami o współpracę z carską ochraną. A ci którzy zorganizowali nagonkę: Piłsudski i Dmowski, mają dzisiaj pretensje do rządzenia krajem.

Gdy w listopadzie 1918 roku „ni z tego, ni z owego była Polska na pierwszego” to wkrótce okazało się, że może znowu zniknąć z mapy Europy jeszcze szybciej niż się pojawiła. A wszystko to dzięki megalomańskim pomysłom Piłsudskiego, który wymyślił sobie Polskę w granicach z czasów jej świetności. Tromtadracka wyprawa na Kijów zakończyła się rejteradą w wyniku której azjatycka dzicz znalazła się pod Warszawą. Śmieszna polska nędzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz