Zimą na przełomie 1919-1920 zajęliśmy cały pas od Kijowa po Odessę, za cara to był spichlerz całej Europy. Na wiosnę ruszyli się Polacy, gdzieś w maju zajęli Kijów. Armia Czerwona wycofała sie bez strat, liczyliśmy na to, że Polacy, ci nadęci jak indory głupcy pójdą dalej na Moskwę i będziemy ich mieli w pułapce. Ale nie okazali się aż takimi durniami, weszli do Kijowie i siedzieli cicho nie kontrolując nawet części Ukrainy. A potem wiali stamtąd aż miło. W połowie lipca znowu posiedzenie Politbiura, wszystko szło po mojej myśli, Armia Czerwona liczy 4 miliony żołnierzy, Konarmia zajmuje Galicję, Front Zachodni przygotowany do ostatecznego ataku na Polskę. I znów to samo, znowu wątpliwości. Trocki proponuje wstrzymać ofensywę tak aby uzupełnić siły. Stalin to samo, nawet Radek. Wyszczekany dziennikarzyna, tak jak w Szwajcarii strasznie gadatliwy, udowadnia, że w Polsce nijakiej rewolucji proletariackiej nie będzie bo tamtejszy lud pracujący skutecznie omamiony przez księży. Znowu dowcipkował, powiada: jeśli religia to opium dla ludu to Polacy są nieuleczalnymi narkomanami. Zdenerwował mnie chociaż tu akurat miał rację, rewolucja wśród ludu nie wybuchła. Tylko jakie to ma znaczenie teraz? Jak zajmiemy całą Polskę to i szczerzy komuniści się tam znajdą. Jak zawsze przekonałem Politbiuro tłumacząc im, że atak, atak i jeszcze raz atak. A potem będziemy się martwić tak jak Stalin ustrojem bolszewickiej Polski, Niemiec i być może całej Europy. Mało mam czasu i muszę się spieszyć. Pięćdziesiątka na karku, piękny wiek towarzyszu Lenin mówią wszyscy. Nie rozumieją durnie, że nie jest ważne 50 lat już przeżytych ale tych kilka, które mi jeszcze zostały. Ojciec zmarł jak był 4 lata ode mnie starszy, dostał udaru, cały czas skarżył sie na ból głowy. Pewnie taki sam ja mam teraz, co gorsza niekiedy brakuje mi słów, mam je na końcu języka i nie mogę sobie przypomnieć. A potem nagle samo mi przychodzi do głowy. Ale w cztery lata wiele można dokonać, jakby mnie zabrakło wcześniej to wszystko by przepadło. Ci wszyscy mądrale i gaduły z Politbiura, beze mnie byliby jak ślepe kocięta a imperialiści potopiliby ich w wiadrze. A teraz tylko jeszcze Warszawa, zwycięstwo rewolucji w Niemczech a potem na całym świecie.
Strony
▼
piątek, 2 sierpnia 2024
Fragmenty nieopublikowanej powieści "Sierpień". Rozdział 1. Lenin (1)
Zimą na przełomie 1919-1920 zajęliśmy cały pas od Kijowa po Odessę, za cara to był spichlerz całej Europy. Na wiosnę ruszyli się Polacy, gdzieś w maju zajęli Kijów. Armia Czerwona wycofała sie bez strat, liczyliśmy na to, że Polacy, ci nadęci jak indory głupcy pójdą dalej na Moskwę i będziemy ich mieli w pułapce. Ale nie okazali się aż takimi durniami, weszli do Kijowie i siedzieli cicho nie kontrolując nawet części Ukrainy. A potem wiali stamtąd aż miło. W połowie lipca znowu posiedzenie Politbiura, wszystko szło po mojej myśli, Armia Czerwona liczy 4 miliony żołnierzy, Konarmia zajmuje Galicję, Front Zachodni przygotowany do ostatecznego ataku na Polskę. I znów to samo, znowu wątpliwości. Trocki proponuje wstrzymać ofensywę tak aby uzupełnić siły. Stalin to samo, nawet Radek. Wyszczekany dziennikarzyna, tak jak w Szwajcarii strasznie gadatliwy, udowadnia, że w Polsce nijakiej rewolucji proletariackiej nie będzie bo tamtejszy lud pracujący skutecznie omamiony przez księży. Znowu dowcipkował, powiada: jeśli religia to opium dla ludu to Polacy są nieuleczalnymi narkomanami. Zdenerwował mnie chociaż tu akurat miał rację, rewolucja wśród ludu nie wybuchła. Tylko jakie to ma znaczenie teraz? Jak zajmiemy całą Polskę to i szczerzy komuniści się tam znajdą. Jak zawsze przekonałem Politbiuro tłumacząc im, że atak, atak i jeszcze raz atak. A potem będziemy się martwić tak jak Stalin ustrojem bolszewickiej Polski, Niemiec i być może całej Europy. Mało mam czasu i muszę się spieszyć. Pięćdziesiątka na karku, piękny wiek towarzyszu Lenin mówią wszyscy. Nie rozumieją durnie, że nie jest ważne 50 lat już przeżytych ale tych kilka, które mi jeszcze zostały. Ojciec zmarł jak był 4 lata ode mnie starszy, dostał udaru, cały czas skarżył sie na ból głowy. Pewnie taki sam ja mam teraz, co gorsza niekiedy brakuje mi słów, mam je na końcu języka i nie mogę sobie przypomnieć. A potem nagle samo mi przychodzi do głowy. Ale w cztery lata wiele można dokonać, jakby mnie zabrakło wcześniej to wszystko by przepadło. Ci wszyscy mądrale i gaduły z Politbiura, beze mnie byliby jak ślepe kocięta a imperialiści potopiliby ich w wiadrze. A teraz tylko jeszcze Warszawa, zwycięstwo rewolucji w Niemczech a potem na całym świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz