Szukaj na tym blogu

piątek, 2 sierpnia 2024

Fragmenty nieopublikowanej powieści "Sierpień". Rozdział 1. Lenin (1)





















Tuchaczewski jest pod Warszawą. Jeszcze jeden szturm. Znowu miałem rację wbrew nim wszystkim, towarzyszu Lenin mówili nie możemy bo to bo tamto, a może lepiej zaczekać. Zawsze tak było. Jakbym ich słuchał to do dziś siedzielibyśmy w kawiarni Stussihoff i gadalibyśmy o walce klas. To im się podobało. Ni nie robić tylko gadać, gadać, gadać. To wychodzi im najlepiej. Niedobrze mi się robi jak pomyślę o tych latach w Szwajcarii. Na szczęście w końcu wybuchła wojna a ci durnie z otoczenia cara zaczęli intensywnie pracować na nasze zwycięstwo. Najpierw ta niedorzeczna historia z arcyksięciem Ferdynandem, głowę dam, że stała za tym ochrana. Potem jak już wybuchła wojna zaatakowali Prusy Wschodnie żeby odciążyć Francuzów, którzy ledwo sie bronili pod Paryżem. Po co? A co w tym złego gdyby kaiser podbił Francję. Paryż sie obronił ale armia Samsonowa w Prusach Wschodnich już nie. Niemcy utknęli na lata w okopach. Za to nas froncie wschodnim tłukli nas jak mokre żyto tyle tylko, że mogli nas nijak ostatecznie pokonać. No ale w końcu dotarło do tych tępych pruskich łbów jak pokonać cara, naszą przyjęli ofertę i dali nam pociąg do Rosji. Radek mówił, że jeden z niemieckich generałów powiedział, że wyekspediować nas do Rosji w celu wywołania rewolucji to tak jakby wysłać tam pociąg pełen iperytu. Kto by się spodziewał po Niemcach takiego poczucia humoru. A co było wtedy gadania wśród towarzyszy bolszewików i roztrząsania, jechać, nie jechać, czego żądać a czego nie. Szybko podjąłem decyzje i teraz rządzimy Rosją a nie stolikiem w szwajcarskiej kawiarni i nie patrzymy teraz jak po podłodze toczą sie kule bilardowe tylko głowy ciemiężycieli ludu pracującego.Podjęcie decyzji- to najważniejsza rzecz dla rewolucjonisty. To jak instynkt myśliwego, który bez namysłu wie kiedy złożyć się do strzału. Lata dyskusji, konspirowania, pisania broszur i użerania się z rozmaitymi durniami wyrabia podobna zdolność. Rewolucjonista czeka niekiedy całe życie na wyjście zwierzyny z lasu i jeżeli nie potrafi rozpoznać tej jednej okazji i w oka mgnieniu zadziałać to cały jego wysiłek przepadł. Jak Polacy ruszyli na Wilno w kwietniu 1919 to wiedziałem tak jak wtedy w Szwajcarii, że to ten moment. Nie musiałem sie nawet specjalnie zastanawiać. Po prostu wiedziałem. A towarzysze z politbiura co na to gdy zaproponowałem przerzucenia Konarmii Budionnego, która właśnie pokonała Denikina na Zachód i atak na Polskę? Trocki- komisarz wojenny zaraz zaczął kręcić, już wcześniej twierdził, że ma sensu iść na Zachód bo będziemy mieli przeciwko sobie cała ententę. dobre sobie, kto sie wilka boi niech do lasu nie chodzi. Wymyślił sobie za to, że Konarmia powinna maszerować na Delhi bo tylko tak można pokonać angielskich imperialistów. Zaczął też wyrzekać na braki w zaopatrzeniu, zapytał się czy wiemy że krasnoarmiejcy nie maja butów. A skąd ja mu wezmę 2 miliony butów, szewc jestem jak ojciec Stalina czy rewolucjonista? Nie ma butów? Niech robią łapcie z łyka. Z Żyda zawsze wylezie liczydło. Jeszcze nie tak dawno nie mógł rządzić nawet swoim wyliniałym kotem. A teraz proszę butami dla milionowego wojska się martwi. A inni to samo. Zaatakować teraz Polaczków, a gdzież tam. Dzierżyński to samo, Czeka powiada ma tyle zadań, że nie da sobie rady z Polską. No tak, żelazny Feliks musiałby mordować swoich rodaków a nie jak teraz Rosjan. Rzecz jasna jest niezbędny do wyduszenia rozmaitego burżuazyjnego i carskiego plugastwa ale juz teraz mogliby mu postawić pomnik w Warszawie z napisem: mordercy Rosjan rodacy. Stalin też strasznie ostrożny, wojny na Zachodzie chciałby ale dopiero wówczas gdybyśmy mieli miażdżącą przewagę. Czekaj tatka latka na to. W końcu jak zwykle przeforsowałem swój pogląd, Konarmia rusza z Majkopu na Zachód, ma do przejścia 1500 kilometrów, dadzą radę a wtedy po Polsce.

Zimą na przełomie 1919-1920 zajęliśmy cały pas od Kijowa po Odessę, za cara to był spichlerz całej Europy. Na wiosnę ruszyli się Polacy, gdzieś w maju zajęli Kijów. Armia Czerwona wycofała sie bez strat, liczyliśmy na to, że Polacy, ci nadęci jak indory głupcy pójdą dalej na Moskwę i będziemy ich mieli w pułapce. Ale nie okazali się aż takimi durniami, weszli do Kijowie i siedzieli cicho nie kontrolując nawet części Ukrainy. A potem wiali stamtąd aż miło. W połowie lipca znowu posiedzenie Politbiura, wszystko szło po mojej myśli, Armia Czerwona liczy 4 miliony żołnierzy, Konarmia zajmuje Galicję, Front Zachodni przygotowany do ostatecznego ataku na Polskę. I znów to samo, znowu wątpliwości. Trocki proponuje wstrzymać ofensywę tak aby uzupełnić siły. Stalin to samo, nawet Radek. Wyszczekany dziennikarzyna, tak jak w Szwajcarii strasznie gadatliwy, udowadnia, że w Polsce nijakiej rewolucji proletariackiej nie będzie bo tamtejszy lud pracujący skutecznie omamiony przez księży. Znowu dowcipkował, powiada: jeśli religia to opium dla ludu to Polacy są nieuleczalnymi narkomanami. Zdenerwował mnie chociaż tu akurat miał rację, rewolucja wśród ludu nie wybuchła. Tylko jakie to ma znaczenie teraz? Jak zajmiemy całą Polskę to i szczerzy komuniści się tam znajdą. Jak zawsze przekonałem Politbiuro tłumacząc im, że atak, atak i jeszcze raz atak. A potem będziemy się martwić tak jak Stalin ustrojem bolszewickiej Polski, Niemiec i być może całej Europy. Mało mam czasu i muszę się spieszyć. Pięćdziesiątka na karku, piękny wiek towarzyszu Lenin mówią wszyscy. Nie rozumieją durnie, że nie jest ważne 50 lat już przeżytych ale tych kilka, które mi jeszcze zostały. Ojciec zmarł jak był 4 lata ode mnie starszy, dostał udaru, cały czas skarżył sie na ból głowy. Pewnie taki sam ja mam teraz, co gorsza niekiedy brakuje mi słów, mam je na końcu języka i nie mogę sobie przypomnieć. A potem nagle samo mi przychodzi do głowy. Ale w cztery lata wiele można dokonać, jakby mnie zabrakło wcześniej to wszystko by przepadło. Ci wszyscy mądrale i gaduły z Politbiura, beze mnie byliby jak ślepe kocięta a imperialiści potopiliby ich w wiadrze. A teraz tylko jeszcze Warszawa, zwycięstwo rewolucji w Niemczech a potem na całym świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz