Strony

piątek, 10 kwietnia 2015

Chodź na piwko do kokpitu




Rewelacje z nowo odczytanych taśm smoleńskich sprowadzają się do jednego słowa „piwko” odszyfrowanego przez specjalistów. W ten sposób pojawia się po raz enty kretyńska narracja o pijanym prezydencie i generale, którzy rozbili samolot. Przypomina mi się refren starej piosenki chóru Juranda w której w celu uwspółcześnienia zmieniłem jedną linijkę:

Chodź na piwko naprzeciwko 
tam jest mały bar 
Popijemy tam z kuflem sam na sam 
Chodź na piwko naprzeciwko 
tam jest Anodina z jasną grzywką 
Średnie jasne niech ja zgasnę 
rozweseli nas 

Tych, którzy się weselą się rewelacjami o pijanym polskim samolocie kiedyś nienawidziłem a dziś nie potrafię już nimi nawet gardzić. Zresztą cała ta wrzutka na celu przykrycie książki Rotha o katastrofie smoleńskiej. Warto zadać pytanie na ile treści w niej zawarte są prawdziwe i dlaczego pojawiły się właśnie teraz. Uważam, że niemiecki autor powołujący się na raporty wywiadu Bundesnachrichtendienst jest osobą poważną gdyż reprezentuje poważną instytucję. To, że BND zdementowało informacje podawane przez dziennikarza potwierdza tylko regułę Gorczakowa- carskiego ministra spraw zagranicznych, który zwykł był mawiać, że nie wierzy informacjom nie zdementowanym.
Dlaczego jednak dostaliśmy od tamtejszego wywiadu taki prezent skoro dzisiejsza polityka Niemiec toczy się według wzorca funkcjonującego od stuleci, który ja nazwałbym regułą Bismarcka. Ten zaciekły wróg Polaków (uważał, że należy nas tłuc tak długo aż odejdzie nam ochota do życia) a równocześnie genialny polityk twierdził, że polityka zaczyna się od mapy a jej tajniki polegają na podpisaniu dobrego pokoju z Rosją. Właśnie w imię takiego pokoju Merkel odrzuca możliwość istnienia baz NATO w Polsce czy nawet tarczy. Jednak w każdym nawet najbardziej udanym związku pojawiają się różnice zdań a partnerzy w nerwach mówią sobie różne przykre rzeczy po czym sytuacja wraca do normy. Moskwa zrobiła jakąś przykrość Berlinowi a ten dał jej lekkiego prztyczka uchylając Polakom rąbka smoleńskiej tajemnicy.
Niestety nie powinniśmy mieć złudzeń, że sami cokolwiek odkryjemy w sprawie w której jesteśmy skazani na ciągłą dezinformację. Pozostaje nam cierpliwie czekać aż Rosja poruszająca się z wdziękiem pijanego niedźwiedzia nadepnie na odcisk Jankesom a ci zlecą napisanie jakiemuś dziennikarzowi powiązanemu z CIA książki o Smoleńsku do której zostaną dołączone autentyczne zdjęcia satelitarne nie pozostawiające nawet najgłupszemu lemingowi złudzeń co do przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz