Według dziennika
„Die Welt” powołującego się na Federalną Służbę Wywiadu
Turcy uruchomili program jądrowy. Strasznie to oburzyło Niemców
gdyż jak twierdzą stanowi to groźbę „wyścigu zbrojeń w
regionie” a tego właśnie nasi miłujący pokój sąsiedzi bardzo
ale to bardzo nie lubią. Sami Turcy oczywiście gorliwie zaprzeczają
jakoby nawet myśleli o posiadaniu bomby atomowej co nie
przeszkodziło im nabyć wirówek potrzebnych do wzbogacania uranu od
bratniego, islamskiego Pakistanu.
Po co Ankarze
ładunki nuklearne? Ano chociażby po to aby jakiś Żyrinowski czy
inny syn Rosjanki i prawnika nie mógł Turkom grozić, że ich
zmiecie z powierzchni ziemi atakiem jądrowym. Po to także aby Putin
nie mówił, że w dwa dni zrealizuje marzenie Dostojewskiego i
prawosławni zajmą Stambuł bywszyj Konstantynopol.
Z Turkami w ogóle
Rosjanie maja zgryz i to od czasów carycy Katarzyny, która
rozpoczęła systematyczne niszczenie Imperium Ottomańskiego.
Ideologiczne uzasadnienie parcia w tym kierunku możemy znaleźć w
„Dzienniku pisarza” Dostojewskiego z czasów wojny
rosyjsko-tureckiej, który z piana na ustach gromił zdradziecki
Zachód uniemożliwiający wskrzeszenie Bizancjum pod berłem
carów.
Putinowi też nie
wyszło z Turkami, można by zaryzykować twierdzenie, że utrzymanie
się premiera a teraz prezydenta Erdogana u władzy to największa
klęska Rosjan ostatnimi czasy. A przecież działali według
najlepszych wzorów sprawdzonych w Rumunii i na Ukrainie: najpierw
burzy się lud, potem jakaś setka protestujących ginie i władza
musi paść. W Turcji nie udało się zrealizować tego scenariusza
gdyż co prawda demonstrantów na placu Taksim było sporo ale
niewielu zginęło. Być może dlatego, że Erdogan w przeciwieństwie
do Ceausescu i Janukowycza zdążył przeprowadzić na czas czystki w
policji i służbach. Teraz to jedyne państwo, które może
cokolwiek zrobić Rosji na przykład zbuntować i wspomóc ludy
tiurskie mieszkające od Krymu po Sinkiang
Cóż to wszystko
jednak obchodzi Niemców? Okazuje się, że jednak sporo. Fakt, że
to oni podnieśli raban o turecka bombę atomową świadczy, że
współpracują z Rosjanami ściślej niż by się wydawało.
Putinowi nijak ganić Turków za nuklearne zbrojenia skoro sam grozi
wszystkim dookoła wysłaniem w Kosmos. Co innego jego przyjaciele z
Berlina, znani pacyfiści i przeciwnicy rozkręcania spirali zbrojeń.
A swoją drogą szkoda, że Polska nie idzie w ślady Turcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz