Nie bardzo rozumiem na jakiej podstawie kardynał Dziwisz wypowiada się na temat krzyża stojącego w Warszawie a więc poza jurysdykcją metropolity krakowskiego. Dziwi mnie to tym bardziej, że do całego zamieszania doprowadziły właśnie działania tego kapłana otwarcie i bez żenady popierającego Platformę Obywatelską, ugrupowanie łamiące wszelkie prawa boskie i ludzkie. Gdyby nie to Komorowski prawdopodobnie nie zostałby prezydentem i problemu na Krakowskim Przedmieściu nie byłoby w ogóle.
Według Dziwisza krzyż jest bezczeszczony ponieważ stoi nie tam gdzie powinien. Argument ten jest zupełnie chybiony, ponieważ póki co mamy w Polsce konstytucyjnie zagwarantowana wolność wyznania. W praktyce oznacza to, że można stawiać krzyże, półksiężyce czy gwiazdy Dawida gdzie się chce. Przestępcami nie są ci, którzy to robią ale ci, którzy im ubliżają co podpada pod obrazę uczuć religijnych. Prędzej czy później jak minie tuskowy nierząd i komorowskie dziadostwo pijana hołota atakująca modlących się ludzi poniesie zasłużoną karę.
Przyczyna wzrostu nastrojów antykościelnych nie jest krzyż na Krakowskim Przedmieściu ale utrata autorytetu przez Kościół, którego niektórzy hierarchowie mylą sprawy boskie z cesarskimi i prowadzą samobójczą politykę wspierania wrogów wiary z Platformy. Instytucja od tysiąca lat stojąca w tym kraju na straży prawdy i wolności nie może tolerować byłych tajnych współpracowników na eksponowanych stanowiskach. Nawet jeżeli TW Cappino i TW Filozof zostali jak twierdzą zarejestrowani bez swojej wiedzy i zgody to dla dobra Kościoła powinni ustąpić ze swoich funkcji gdyż jak słusznie zauważono dwa tysiące lat temu nie ma rzeczy gorszej od gorszenia maluczkich.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz