Szukaj na tym blogu

wtorek, 28 września 2010

Jak uniknąć aresztowania

Jeżeli o czwartej nad ranem zadzwoni do ciebie ktoś z ze znajomych i powie ci, że masz być aresztowany to możesz zrobić trzy rzeczy:
1.Po prostu zwiać. Jak to śpiewano kiedyś w kabarecie-„mam chusteczkę, mam jedwabną co ma cztery rogi jak mi tylko coś nie wyjdzie spieprzę do Nairobi”. Na świecie wiele jest miejsc przyjemniejszych niż cela więzienna. Jak jeszcze masz kierowcę chociaż minimalnie do siebie podobnego to możesz długo wodzić organa ścigania za nos. Miną długie miesiące zanim się zorientują, że tonie ciebie śledzą. Ty w tym czasie możesz spokojnie rozmawiać z prasą i domagać się listu żelaznego za rzekome rewelacje na temat przewał w sferach rządowych. Takie rozwiązanie ma niestety pewien minus- mogą położyć łapę na twoich nieruchomościach, których wartość jest zaledwie ułamkiem sum, które przewaliłeś. A jak wiadomo nawet niewielka strata ciężko zarobionego majątku boli.
2.Drugie wyjście jest najbardziej sensowne i dlatego najczęściej stosowane. Po otrzymaniu wiadomości czas do aresztowania możesz wykorzystać na zniszczenie dowodów, rozmowę z adwokatem i przygotowanie sobie szczoteczki do zębów oraz ciepłych gaci. Kiedy już cię zwiną to nic nie pamiętasz i w ogóle niewiele mówisz. Będziesz mieć wtedy pewność, że w celi nie wydarzy ci się żaden wypadek. Wiadomo- nieszczęścia chodzą po ludziach a już szczególnie po tych co za dużo mówią. Jeżeli pójdziesz w zaparte to nic ci nie zrobią, najwyżej potrzymają trochę w areszcie. Potem ewentualnie dadzą ci coś w zawieszeniu- rok nie wyrok, dwa lata jak dla brata.
3.Trzecie wyjście jest bardzo efektowne chociaż ryzykowne dlatego tez stosuje się najrzadziej. Spokojnie czekasz aż wejdą do domu. Idziesz wtedy do łazienki i strzelasz do siebie z uprzednio przygotowanej broni nabojem sygnałowym. Jest tedy dużo huku i krwi ale zamiast wyprowadzić cię w kajdankach wynoszą cię na noszach jako ofiarę systemu. Nie przejmuj się, że ktoś ci w tym przeszkodzi. Funkcjonariusze, którzy po ciebie przyjadą są tak głupi, że aż dziw bierze jak w ogóle trafili pod twój adres. Oczywiście maja oni swoje procedury, takie jak: założenie kajdanek osobie aresztowanej i dokładne sprawdzenie pomieszczeń ale kto się tym przejmuje. Musisz tylko uważać, żeby nie strzelać do siebie z przyłożenia bo wtedy możesz się zabić.

Przeczytaj także:
Czerwoni święci http://adamkuz.blogspot.com/2010/11/czerwoni-swieci.html
Guevara za co się wziął to spieprzył http://adamkuz.blogspot.com/2010/12/guevara-za-co-sie-wzia-to-spieprzy.html

sobota, 25 września 2010

Oszukani oszuści

Nie ma nic bardziej śmiesznego niż oszust wołający o uczciwości po tym jak go wydymali nieuczciwi wspólnicy. Ponieważ w naszym skołatanym kraju mamy cały wysyp podobnych krotochwil ograniczę się do omówienia tylko dwóch ale za to spektakularnych przypadków. Dominikanin, ojciec Zięba był ulubieńcem michnikowskiego salonu, gdy trzeba było dokopać jakimś zacofańcom ośmielającym się bronić krzyża to oświecony mnich zaraz pojawiał się w telewizorni aby potępić fanatyków. Niestety nie zrozumiał, że zmienił się etap i tacy jak on nie są już potrzebni sekcie z Czerskiej, która postanowiła zaatakować Kościół frontalnie a do tego nie są potrzebni oświeceni duchowni. Po tym jak GW określiła go jako nieodpowiedzialnego alkoholika ( nawiasem mówiąc wcześniej i tak wszyscy o tym wiedzieli) nasz dzielny zakonnik napisał oświadczenie wytykające matactwa dotychczasowym dobroczyńcom.
Drugi przypadek jest jeszcze śmieszniejszy. Oto poseł Halicki, wyjątkowo podły i zakłamany typ nawet jak na niskie standardy Platformy nagle przewidział na oczy i publicznie stwierdził, że Donald Tusk otacza się lizusami. A to paradne, dopóki wchodził do tyłka szefowi i połykał publicznie każde jego gówno to było w porządku ale gdy poszedł w odstawkę nagle dostrzegł nieprawidłowości w swojej partii. Ilość takich osobników będzie lawinowo wzrastać. Nie mogę się wprost doczekać przepełnionego goryczą wywiadu Schetyny i płomiennego oświadczenia księdza Sowy.

Polska według Palikota

Wszyscy na serio zajmują się pomysłami kogoś kto jeszcze w liceum donosił na swoich kolegów i nauczycielkę. Moim zdaniem nie ma to żadnego sensu ale skoro nawet redaktor Terlikowski zabrał głos w tej sprawie programu „Nowoczesnej Polski” (co za iście orwellowska nazwa) to i ja powinienem. Janusz Palikot jak do tej pory przedstawił bardzo ciekawe postulaty. Przede wszystkim zakaz uczestnictwa we mszy świętej dla najważniejszych osób w państwie. Na tym etapie na razie tylko dla nich a potem pewnie dla wszystkich w ramach ochrony ateistów, którzy mogliby się poczuć urażeni treścią Ewangelii. Z urzędów według byłego sponsora Frondy należy powyrzucać krzyże, ponieważ ich obecność stanowi jawną obrazę uczuć ateistycznych. Poza tym z wojska należy zwolnić kapelanów a ze szkół katechetów i wtedy będzie cacy.
Można by się z tego śmiać gdyby nie fakt, że jeden z postulatów ma realną szansę na realizację, kiedyś już zresztą był tematem dyskusji a teraz wraca jak bumerang. Otóż filozof z Biłgoraja zgodnie z odczuciem całkiem sporej grupy społeczeństwa domaga się prawa do refundacji środków antykoncepcyjnych. Osobiście jestem przeciwny wszelkim sztucznym formom świadomego macierzyństwa ponieważ są one sprzeczne z nauka Kościoła. Odwoływanie się jednak do światopoglądu w kwestiach seksualności nie jest dobrym pomysłem gdyż nie wszyscy podzielają katolicki punkt widzenia w tej sprawie. Wszyscy jednak niezależnie od wyznania czy poglądów kierują się zdrowym rozsądkiem a ten podpowiada, że w warunkach katastrofy demograficznej popieranie przez państwo antykoncepcji to samobójstwo. Statystyki są bezlitosne- wynika z nich, że mamy najniższy przyrost naturalny w Europie i po prosty wymieramy.
Jeśli jednak w społeczeństwie demokratycznym ktoś chce stosować antykoncepcję sprzeczną z naturą to sprawa jego i gajowego a mnie nic do tego. Pod jednym wszakże warunkiem- że to nie ja muszę za to płacić ze swoich podatków a niestety do tego sprowadza się propozycja pieszczocha mediów. Wyobrażam sobie jaką wrzawę w tej sprawie podniosą feministki twierdzące, że nowoczesnej kobiecie środki do zapobiegania ciąży należą się jak psu zupa. Niestety tak jak nie ma darmowego obiadu tak nie ma darmowych środków antykoncepcyjnych- zapłaci za nie całe społeczeństwo. Nie wiem tylko z jakiej racji my wszyscy mamy dopłacać do kogoś komu nie chce się wstawać trochę wcześniej.

Przeczytaj także:
Praprababka Palikota została zgwałcona przez wojska francuskie http://adamkuz.blogspot.com/2010/11/praprababka-palikota-zostaa-zgwacona.html
Pijany Kamil Durczok http://adamkuz.blogspot.com/2011/02/pijany-kamil-durczok.html



środa, 22 września 2010

Przywrócić karę śmierci

W mediach jak bumerang powraca dyskusja o karze śmierci. Co ciekawe najczęściej wysuwanym argumentem przeciwko eliminowaniu morderców jest przykazanie „nie zabijaj”. Co bardziej rozwinięci umysłowo polemiści odwołują się do papieża najwyraźniej nie wiedząc, że jego nieomylność dotyczy jedynie spraw wiary a i to w ograniczonym zakresie. Tak więc wbrew pozorom można być człowiekiem wierzącym i uznającym autorytet głowy Kościoła katolickiego nie zgadzając się równocześnie z prywatnymi opiniami następcy świętego Piotra do których zresztą ma pełne prawo tak jak my wszyscy.
Jeżeli chodzi o przykazanie „nie zabijaj” to już Błażej Paskal przytomnie zauważył konieczność wyjątków od tej reguły bowiem w przeciwnym wypadku źli pozabijają dobrych. Moim zdaniem cały problem należy rozpatrywać nie w kategoriach metafizycznych ale zdrowego rozsądku. W krajach gdzie istnieje kara śmierci (mam na myśli państwa demokratyczne a nie takie gdzie można zarobić czapę za nieprawomyślne poglądy) panuje jasny układ pomiędzy społecznością a jej członkami. Można by go wyrazić mniej więcej tak: jeżeli ty kogoś zabijesz to my zabijemy ciebie. Zrobisz to z zemsty, dla korzyści lub dlatego, że sprawi ci to przyjemność. Musisz być jednak przygotowany na zapłacenie odpowiednio wysokiej ceny.
W dzisiejszej Europie zapanował inny układ: jeżeli kogoś zabijesz to my będziemy cię utrzymywać przy życiu w miarę godziwych warunkach a może nawet wypuścimy cię abyś mógł jeszcze raz kogoś zabić jeśli masz na to ochotę. Długo można by się spierać, który sposób postępowania jest bardziej moralny, nie ma jednak żadnych wątpliwości, który jest skuteczniejszy.

Przeczytaj także:
Zwyrodnialcy nie dostali maksymalnego wyroku http://adamkuz.blogspot.com/2010/11/zwyrodnialcy-nie-dostali-maksymalnego.html
19 letni Robert M. dostał 15 lat za zabicie młotkiem dziadka http://adamkuz.blogspot.com/2011/02/19-letni-robert-m-dosta-15-lat-za.html
Co zrobił morderca po wyjściu zza krat? http://adamkuz.blogspot.com/2011/02/co-zrobi-morderca-po-wyjsciu-zza-krat.html


poniedziałek, 20 września 2010

Diabły z Kazimierza Dolnego

Trzy lata temu mogliśmy oglądać w telewizji gorszące sceny eksmisji betanek z klasztoru w Kazimierzy Dolnym. Zbuntowane przeciwko swoim przełożonym zakonnice uwierzyły, że ich przeorysza doznała objawień. W całej aferze główną rolę odegrał były franciszkanin, ksiądz Roman zafascynowany ruchami charyzmatycznymi i mający fatalny wpływ na siostry zakonne.
Identyczna historia już się kiedyś zdarzyła. W 1632 we francuskim mieście Loudun przeorysza klasztoru urszulanek Joanna od Aniołów oraz powierzone jej pieczy zakonnice zaczęły zdradzać objawy zbiorowej histerii. Sprawa szybko stała się głośna a nieszczęsne i sprawiające wrażenie obłąkanych kobiety stały się atrakcją turystyczną. Śledztwo osobiście nadzorowane przez kardynała Richelieu wykazało, że przyczyną całego zamieszania było dziwaczne praktyki spowiednika sióstr księdza Urbana Grandiera, libertyna i amatora kobiet.
Trzeba przyznać, że demoralizator zakonnic do ostatnich chwil pomimo zadanych mu męczarni zachowywał się z godnością i odmawiał przyznania się do winy. Być może dlatego podobnie jak wielu innych skończonych łajdaków uznawany jest za kryształową postać. Tak przynajmniej go przedstawia Aldous Huxley w swojej słynnej książce „Diabły z Loudun” na podstawie której powstała opera Krzysztofa Pendereckiego.
Grandiera oskarżono o doprowadzenie mniszek do opętania i po torturach spalono na stosie w 1634 roku. Tutaj kończą się różnice pomiędzy aferami w XVII wieku i XX gdyż ksiądz Roman w przeciwieństwie do swojego poprzednika nie poniósł żadnych konsekwencji. Nie twierdzę, że należałoby go potraktować tak jak rozpustnika z Loudun. Ktoś taki jednak w żadnym wypadku nie powinien dalej pozostawać duchownym. Tymczasem okazuje się, że znalazł schronienie w diecezji łomżyńskiej i pełni posługę w jednym ze szpitali. Nie powinno to dziwić gdyż biskup łomżyński Stanisław Stefanek to ceniony konfident Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Stasiek”.
W całej tej sprawie jak w soczewce skupiają się wszystkie problemy polskiego Kościoła: dziwaczne ruchy charyzmatyczne prowadzące do sekciarstwa, brak dyscypliny u części kleru i co najgorsze esbecka mafia gotowa zamieść pod dywan wszystkie nieprawidłowości. Co ciekawe liczba księży współpracujących z komunistycznymi służbami była znikoma w porównaniu z innymi grupami społecznymi a mimo to oni właśnie dzisiaj mają sporo do powiedzenia. Kościół musi prędzej czy później uporać się z tym problemem. W przeciwnym wypadku takie afery jak sprawa księdza
Romana i jego protektorów będą wykorzystywane przez tych, którzy chcieliby odebrać Polakom wiarę i pogrążyć ich w nihilistycznym, lewackim szambie.

niedziela, 19 września 2010

Niezrozumiały pesymizm ministra

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział w TVN 24, że „coraz mniej boimy się Rosji, mamy poczucie siły”. Trudno się z tym nie zgodzić, Rosji można się było bać gdy prowadziliśmy niezależna politykę międzynarodową, wtedy to nigdy nie było wiadomo co czekistom Putina strzeli do głowy. Teraz jednak gdy premier Tusk jest całkowicie uzależniony od Kremla sytuacja jest do bólu przewidywalna. Jak ktoś nie wierzy to proszę sobie poczytać o kontrakcie gazowym zawieranym z Gazpromem przez rząd ze szkodą polskich interesów. Nie należy się też dziwić, że złodziejska klika rządząca w tej chwili Polska ma poczucie siły, jaki gang by nie miał mając za sobą Putina i jego ludzi, którzy pokazali już co potrafią w Czeczenii.
Sikorski stwierdza także całkiem sensownie, że w Rosji „tamtejsi politycy zdali sobie sprawę, że nie da się szacunku zbudować na gazie i ropie”. Szacunku się rzeczywiście nie da zbudować na surowcach ale całkowita dominację gospodarczą a potem i polityczną jak najbardziej. „Rosja jest zmęczona radykalizmami XX wieku” dodaje minister. Święte słowa w końcu ile można wytrzymać sąsiedztwo radykałów z Polski, którzy nie chcą pojąć że „kurica nie ptica Polsza nie zagranica”.
Jednej rzeczy tylko nie rozumiem w tym wywiadzie: dlaczego minister twierdzi, że w relacjach polsko-rosyjskich „sielanki nie będzie”. Nie będzie? Przecież już jest- przynajmniej dla rządu i jego medialnej klaki.

piątek, 17 września 2010

Czeczenia-ludobójstwo na oczach świata

Kaukaska wojna za którą odpowiedzialność ponosi rosyjski ekspansjonizm trwa od XVIII wieku. Z Czeczenami nie dał sobie rady ani carat ani Stalin, który oskarżył ich o współpracę z Hitlerem i kazał wszystkich wywieźć na Sybir. Połowa nie przeżyła tego eksperymentu Ojca Narodów. Po upadku komunizmu na krótko powstało niepodległa Iczkeria, której przywódcą został były sowiecki generał Dżochar Dudajew. Efektem tzw. pierwszej wojny czeczeńskiej było zmniejszenie się liczby ludności zaatakowanej republiki o pół miliona. Rosjanom udało się w końcu po upokarzającej klęsce w Groznym zająć najważniejsze miasta a obrońcy wycofali się w góry. Konflikt udało się stłamsić generałowi Lebiediowi, który w sierpniu 1996 roku podpisał układ pokojowy z Asłanem Maschadowem.

środa, 15 września 2010

Wizyta Benedykta XVI wzbudza ogromne kontrowersje na Wyspach

John Henry Newman (1801-90) był duchownym anglikańskim, który pod wpływem studiów nad historią Kościoła przeszedł na katolicyzm. Wtedy powstały jego najbardziej znane dzieła: "Apologia Pro Vita Sua" i "The Grammar of Assent". Uroczystości beatyfikacyjne tego wybitnego intelektualisty odbędą się w niedzielę. To największe wydarzenie w Kościele angielskim od 1534 roku gdy władca Anglii Henryk VIII ogłosił się głową kościoła anglikańskiego i wymordował sporą część tamtejszego kleru. Przyczyną zerwania z Rzymem była odmowa zatwierdzenia przez papieża rozwodu króla z Katarzyną Aragońską. Henryk ożenił się jeszcze 5 razy, a dwie jego małżonki skończyły na szafocie.

poniedziałek, 13 września 2010

Upadek ojca Zięby

W jednym z filmów Woody Allena bohater stwierdza, że ślubu udzielił mu rabin reformowany, bardzo reformowany-nazista. Zjawisko to niestety dotyczy nie tylko judaizmu ale także w coraz większym stopniu katolicyzmu. Ojciec Maciej Zięba to dominikanin reformowany, bardzo reformowany-wróg krzyża nazywający jego obrońców „fanatykami religijnymi”. Ktoś o podobnych pogladach to obok księży Sowy i Lutra ulubieniec GW i okolic zawsze gotowy w podskokach krytykować wszelkie odstepstwa od michnikowskiej wykładni wiary.
Tacy osobnicy są niezwykle przydatni dla wrogów Kościoła jednak ich się nie ceni gdyż trudno szanować renegata. Gdy tylko takiemu noga się podwinie dotychczasowi protektorzy jeszcze dokopią. W końcu chętnych na bycie reformowanym kapłanem brylującym w mediach jest wielu. Właśnie GW zarzuciło ojcu Ziębie będacemu dyrektorem Europejskiego Centrum Solidarności kompletne spieprzenie gdańskiej imprezy na którą wydano kupę kasy bez specjalnego rezultatu. Z artykułu można się także dowiedzieć, że oświecony mnich lubi sobie wypić jak nie przymierzając bohaterowie Monachomachii biskupa Krasińskiego. Taki koniec salonowej kariery nie powinien być zaskoczeniem ani dla samego zainteresowanego ani dla innych oświeconych duchownych. Sądząc z relacji najwidoczniej jednak jest. Wyglada na to, że ojciec Zięba nie zna opowieści o pewnym cwaniaku z Kariothu, który postanowił dodatkowo zarobić i źle na tym wyszedł. Pewnie dlatego, że to bardzo stara historia, sprzed dwóch tysięcy lat i dlatego nikt już o niej nie pamięta.

Poprawa wizerunku islamu

W Stanach Zjednoczonych działa rozgłośnia radiowa, której celem jest poprawa wizerunku islamu. Założyciel i dyrektor tej pożytecznej placówki postanowił pokazać przeciętnym Jankesom, że islam to nie tylko fanatyzm i terror ale także sensowna propozycja dla zwykłych ludzi. W tym celu odciął głowę swojej żonie, która miała czelność pozwać go do sądu. Taki czyn musiał wzbudzić niekłamany zachwyt sporej liczby amerykańskich mężczyzn nękanych sądownie przez swoje połowice. To o czym wielu z nich marzyło w trakcie rozwodu zostawiającego ich w skarpetkach okazało się takie proste, szast- prast i po wszystkim jak mawiał dziadek Jacek z rodziny Poszepszyńskich. Nie wiadomo czemu media za wielką wodą podniosły straszny rwetes w tej sprawie. Przecież w krajach islamu nikt by się dekapitacją żony lub córki nie przejął gdyż jak powszechnie tam wiadomo są to stworzenia pozbawione duszy a przy tym fałszywe.
Teraz pewnie środowiska umiarkowanych islamistów w USA pójdą za ciosem i pokażą realizację innego marzenia wielu Amerykanów a mianowicie małżeństwo z 8 letnią dziewczynką co praktykuje się w Jemenie a póki co zakazane jest w Stanach. W ten sposób udowodni się wszystkim malkontentom, że islam to fajna religia nie tylko promująca pokój i tolerancję ale także pozwalająca realizować najbardziej skryte marzenia.


poniedziałek, 6 września 2010

Operacja sie udała, pacjent nie wytrzymał

Nie jestem członkiem PiSu i mam spory dystans do tego co się w nim dzieje, jednak to co robi pan Migalski może wkurzyć każdego. Uczony politolog miał pewien pomysł na kampanię prezydencką Jarosława Kaczyńskiego polegający na omijaniu wszelkich drażliwych kwestii i odgrywaniu dobrego wujaszka w sytuacji gdy należało rąbnąc pięścią w stół.
Niestety koncepcja to okazała się całkowicie chybiona gdyż prezydentem został niezguła potykający się o własne sznurowadła. Prezes przegrał mimo że dysponował wszystkimi atutami i mógł znieść durnowatego gajowego z powierzchnim ziemi. Stało się jednak inaczej i pozbawiona czci i wiary złodziejska szajka opanowała główne dźwignie państwa niechybnie doprowadzajac je do upadku.
Pan Migalski jako współodpowiedzialnuy za to powienien mieć odwagę, po męsku się przyznać do porażki i powiedzieć: pomyliłem się. Mógł też po prostu siedzieć cicho i po pewnym czasie znowu robić za gwiazdę w mediach. Wygląda jednak na to, że uczony politolog uznał się za nieomylnego i poszedł w zaparte twierdząc, że kampania była extra tylko kandydat zawiódł. Przypomina to trochę stary dowcip o operacji, która się udała tylko pacjent nie wytrzymał.
Mało tego, Migalski którego pomysły przyniosły oczywistą klapę dalej próbuje doradzać Kaczyńskiemu proponując samobójczą taktykę podkładania się Platformie. I jak tu się dziwić prezesowi, że go w końcu wypieprzył, gdyby zrobił to wcześnie teraz pewnie nie oglądalibyśmy żałosnego widowiska pod tytułem gajowy prezydentem.

Przeczytaj także:

Czy pamiętacie dowcipy o biegunce prezydenta? http://adamkuz.blogspot.com/2010/11/czy-pamietacie-dowcipy-o-biegunce.html

niedziela, 5 września 2010

Filozofia 30 srebrników

Sławomir Cenckiewicz w swojej książce "Sprawa Lecha Wałęsy" na str.
353, w przypisie Nr 47 pisze:

Józef Życiński był w latach 1977-1990 rejestrowany pod numerem 1263 przez
Wydział IV KW MO w Częstochowie jako TW ps. "Filozof". Materiały archiwalne
zniszczono w styczniu 1990 r. "Filozofa" miał pozyskać naczelnik wydziału IV,
ppłk Alojzy Perliceusz, a jego kolejnymi oficerami prowadzącymi byli: kpt.
Stanisław Boczek (1978-1984) i por. Zbigniew Kalota (od 1984 r.) Z zachowanych
akt lokalu kontaktowego SB o krypt. "Wanda" (Kraków, ul. Józefitów 15/7)
wynika, że odbywano w nim spotkania z "Filozofem" (por. IPN Ka 0026/1067).
Najbardziej znani ewangeliczni zdrajcy to Judasz i święty Piotr, jednak ich postępowanie znacznie się różni:
Judasz zaplanował swój postępek, Piotr załamał się pod wpływem sytuacji w której się znalazł
Skrucha Iszkarioty podyktowana była strachem przed konsekwencjami, pierwszy papież natomiast żałował swojego postępku w sposób szczery
Judasz popełnił samobójstwo skazując się na potępienie, Piotr całym swoim dalszym życiem udowodnił, że jego upadek był jedynie chwilowy. Jak państwo sądzicie, której z tych postaci jest bliższy tajny współpracownik „Filozof”?
Przeczytaj także:


Czy biskup Pieronek odzyska zaufanie swoich mocodawców? http://adamkuz.blogspot.com/2010/10/czy-biskup-pieronek-odzyska-zaufanie.html

piątek, 3 września 2010

Oburzająca niewdzięczność

Donald Tusk i Platforma radzi by nieba narodowi polskiemu przychylić i drugą Irlandię u nas zrobić. W pocie czoła pracują, godzin nie liczą a tu ktoś sypie im piasek w szprychy. Najbardziej jednak oburzającą jest niewdzięczność. Mógł premier od razu po objęciu funkcji na zbity pysk wyrzucić Kamińskiego? Mógł. Niestety zostawił i teraz taka wdzięczność go spotyka. Szef CBA nie tylko obszczekał swoich dobroczyńców ale jeszcze ugryzł rękę, która go karmiła. Powiecie, że jak ktoś się wynajął za psa to powinien szczekać. Zgoda ale nie na swojego gospodarza i jego gości!!! Jeszcze bez powodu, ot pogadali sobie trochę Rysiu, Zbysiu i Grzesiu. Chłopcy dobrze się znają na przykład Rysiu z Grzesiem jeszcze z czasów gdy we Wrocławiu prowadzili klub piłkarski. I o co cały ten dym- o jakieś głupie 500 milionów? Może to dla psa duża kasa ale Rysiu, Zbysiu i Grzesiu nie takie lody już kręcili.

czwartek, 2 września 2010

Czy biskup Pieronek odzyska zaufanie swoich mocodawców

Myślałem, że nic już mnie w tym kraju nie zdziwi. Myliłem się. Oto biskup Tadeusz Pieronek określany przez GW jako symbol Kościoła otwartego czyli takiego, który w podskokach wykonuje polecenia Adama Michnika udzielił wywiadu dla włoskiego internetowego portalu katolickiego.