Odbył
się pogrzeb profesora Romualda Dębskiego szefa Kliniki Położnictwa
i Ginekologii Szpitala Bielańskiego w Warszawie, znanego
abortera i zwolennika aborcji eugenicznej. Cały
pogrzeb był na nic jak mawiał Franz Fiszer gdyż pojawili się na
nim działacze
ProLife z transparentem ze zdjęciem martwego płodu i napisem:
"Wszystko co uczyniliście jednemu z tych moich braci
najmniejszych, mnieście uczynili".
Katolicki
pochówek dla kogoś kto propagował hasła zupełnie sprzeczne
z nauką kościoła spowodował, że nie tylko ludziom wierzącym
ale nawet zdeklarowanym ateistom zrobiło się cokolwiek nieswojo.
Nie wiem już czyja hipokryzja bardziej mnie wkurza: stada
ogłupiałych „wiernych” uczestniczących w uroczystościach
pogrzebowych w Kościele Niepokalanego Poczęcia NMP w Warszawie
czy duchownych, którzy w bezmyślności swojej doprowadzili do
tak groteskowego i gorszącego wszystkich widowiska. Ciekawe czy
ksiądz biorący udział w tej parodii pogrzebu ma jakiekolwiek
pojęcie o katechizmie Kościoła katolickiego? Sianie zgorszenia
przy takich okazjach ma daleko większą siłę rażenia niż film
„Kler”. Być może jakieś kobiety, których religia
powstrzymałaby od zabójstwa swojego dziecka na wieść o kościelnym
pochówku abortera pozbędą się wahań.
Oczywiście
w merdiach przetoczył się potężny hejt przeciwko nietolerancyjnym
katolom z ProLife odmawiającym pochówku zasłuzonemu lekarzowi.
Pretensje osób nie mających prawa myśl prawa kanonicznego do
religijnego pogrzebu to jakaś nowa świecka tradycja. Zupełnie tego
nie rozumiem. Osobiście nie życzyłbym sobie być pochowany przez
mułłę lub szamana że o I sekretarzu nie wspomnę.
Cóż pan profesor przed śmiercią pogodził się z Bogiem i przyjął sakrament namaszczenia. Nie rozumiem tej ostrej reakcji, nas powinno cieszyć, że nawet na końcu swego życia grzesznik zwraca się ku Bogu. Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.
OdpowiedzUsuń