Marszałek Józef Piłsudski, zdjęcie pośmiertne na łożu, na którym umarł
12 maja 1935 roku o godzinie 20.45 zmarł Józef Piłsudski. Jeśli wierzyć relacjom jego otoczenia nie umierał jak stary dziadzio zadowolony ze swoich osiągnięć i syt chwały ale raczej ktoś pełen najgorszych przeczuć mający pełna świadomość daremności swoich wysiłków. Na łożu śmierci nie miał żadnych wątpliwości, że "oni nas napadną", nie miał też złudzeń co do poziomu tych, którym zostawiał rządzenie Polską. "I na co mnie było wami durnymi rządzić?" pytał ich retorycznie tuż przed zgonem. Próbował też im coś wytłumaczyć mówiąc "wy w wojnę beze mnie nie leźcie bo ją przegracie". Oczywiście nie posłuchali, poleźli, przegrali.
Jak zwykle przy okazji rocznicy śmierci Piłsudskiego głównym tematem dyskusji będzie czy umarł on na raka wątroby jak chce tego oficjalna wersja czy też zabiła go kiła trzeciorzędowa jak chcą jego zagorzali krytycy tak jakby to miało jakiekolwiek znaczenie. Zarówno apologeci jak i nienawistnicy przytaczać będą opinie lekarzy i otoczenia na poparcie swojej tezy. Cokolwiek byśmy jednak nie sądzili na temat Piłsudskim to jednak jest on postacią o wymiarze historycznym i choćby dlatego mówiąc o nim warto wyjść poza alternatywę kiła czy rak.
Problem z oceną działalności Piłsudskiego wynika z faktu, polską myślą polityczną nadal niepodzielnie rządzą dwie trumny: Dmowskiego i Piłsudskiego dlatego też spór o ich rolę w uzyskaniu niepodległości zapewne nie zakończy się nigdy. Bezkrytyczny kult jakim darzą ich zwolennicy kieruje wszelkie sensowne dyskusje na manowce. Obaj też dorobili się czarnej legendy. Stanisław Cat- Mackiewicz ubolewał, że dwaj tak wybitni ludzie żyli w tym samym okresie: „Gdybyż można było ich rozsunąć w czasie. Współżycie tych ludzi w jednej epoce było elementem osłabiającym Polskę”. Bezsporny pozostaje fakt, że trudno sobie wyobrazić odrodzenie państwa polskiego bez nich. Z perspektywy historycznej widać wyraźnie, że działania obydwu twórców naszej niepodległości uzupełniały się i były jak to trafnie określił Tytus Komarnicki „grą na dwóch fortepianach”.
Po uzyskaniu niepodległości ani Piłsudski ani Dmowski nie zrealizowali swoich koncepcji głównie ze względu na ich utopijny charakter. Federacyjne pomysły jednego i unitarne drugiego okazały się być kompletną mrzonką. Sanacyjne przekonanie, że etatystyczne państwo może sterować rozwojem gospodarki dało pewne sukcesy takie jak budowa magistrali węglowej łączącej Śląsk z nowo wybudowanym portem w Gdyni. Jednak w ogólnym rozrachunku stało się przepisem na katastrofę przypieczętowaną ostatecznie mocarstwowymi urojeniami i błędami w polityce zagranicznej. Z kolei gdy przed zamachem w 1926 rok endecy mieli wpływ na bezpośrednie rządy państwem ich polityka gospodarcza nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Nie zmienia tego fakt skutecznego przeprowadzenia monetarystycznej reformy walutowej przez ministra Grabskiego. Utopia państwa jednolitego narodowo miała niestety także wymiar tragiczny. Endecy, którzy zdominowali skład polskiej delegacji w Rydze podpisali w 1921 roku traktat kończący wojnę z Sowietami w wyniku którego poza granicami kraju pozostało ok. 1,5 miliona Polaków. W latach 1937-38 ponad 100 tysięcy z nich zostało zamordowanych przez NKWD. W czasie rokowań pokojowych strona sowiecka sama zaproponowała oddanie Polsce Mińszczyzny, zostało to jednak odrzucone przez endeków w imię utopijnej doktryny zakładającej przewagę liczebną ludności polskiej na terenie państwa polskiego.
Piłsudski wygrał z Dmowskim rywalizację polityczną dokonując zamachu majowego w 1926 roku. O jego przebiegu napisano całe biblioteki. Istotny jednak jest fakt, że endecy mogli wtedy bez trudu wygrać gdyby oddziały WP wierne legalnemu rządowi dotarły z Poznania do Warszawy. Gdy sympatyzujący z Piłsudskim kolejarze zablokowali transport wojsko mogło forsownym marszem dotrzeć do stolicy i mając przewagę nad zamachowcami utrzymać u władzy prezydenta Wojciechowskiego. Jednak Dmowski nie zgodził się na takie posunięcie obawiając się, że walki w Polsce mogą sprowokować agresję z zewnątrz. Pewnie nigdy się nie dowiemy czy miał rację.
Druga połowa lat trzydziestych wypada i dla Piłsudskiego i dla Dmowskiego fatalnie. Bardzo ciekawą i intelektualnie zapładniającą publicystykę Dmowskiego każdy polemista łatwo może zdezawuować przytaczając cytaty z jego pism z drugiej połowy lat 30 tych. Na przykład ten o „poczciwym Hitlerze”. Gdy czytam to co autor „Myśli” pisał pod koniec życia to odczuwam zawód i przykrość, że tak głęboki i błyskotliwy umysł ugrzązł w antysemickiej i antymasońskiej obsesji. Podobne odczucia ma czytelnik wypowiedzi Piłsudskiego z lat 30-tych pełnych koszarowych wulgaryzmów. Komendantowi można zarzucić wiele rzeczy nie tylko jeśli chodzi o politykę ale także o życie osobiste. Nie sposób mu jednak odmówić przebłysków politycznego geniuszu. Tym większą przykrość odczuwa się obserwując jego działania i wypowiedzi u schyłku życia gdy zacina się ta wspaniała maszyna do myślenia jaką był jego mózg.
W jakim sensie spuścizna Piłsudskiego może być cenna dla nas dzisiaj? Etatystyczna wizja państwa, która nie sprawdziła się w okresie międzywojennym nie sprawdzi się i dzisiaj. Próba nawiązania do programu prometejskiego przez Lecha Kaczyńskiego skończyła się na lotnisku w Smoleńsku. Jednak jeden z pomysłów Komendanta a mianowicie idea Międzymorza może okazać się dla nas cenny. Krytycy tej koncepcji trafnie zauważają, że dotychczasowe próby integracji krajów Europy Środkowej i Wschodniej, od Małej Ententy po Trójkąt Wyszehradzki, nie prowadzą do optymistycznych wniosków. Zasadne staje się więc pytanie czy w ogóle jest ona możliwa do realizacji. Doświadczenia historyczne wskazują, że czynnikiem absolutnie niezbędnym do realizacji koncepcji Międzymorza jest amerykański protektorat. Polska musiałaby też przekonać do integracji kraje Europy Środkowej ściśle związane ekonomicznie z Niemcami. Byłoby to możliwe gdyby tamtejsze elity uświadomiły sobie, że w zdominowanej przez gospodarkę niemiecką Europie pomimo licznych korzyści ich państwa znalazły się w pułapce średniego rozwoju. Coraz bardziej agresywne poczynania Rosji na arenie międzynarodowej powinny także prędzej czy później uświadomić przywódcom państw Europy Środkowej zagrożenie płynące z tej strony.
Amerykańska zgoda na objęcie jakąś formą protektoratu Europy Środkowej jest kwestią otwartą. USA wróciły do aktywnej polityki w Europie gdy uświadomiono sobie, że rosyjsko-niemiecki tandem dąży do ograniczenia wpływów mocarstwa zza Atlantyku w Europie. Dotychczasowe założenie polityki amerykańskiej, że na Kremlu rządzi gang pozbawionych szerszej wizji a więc nieszkodliwych kleptokratów okazała się całkowicie błędna. Jej skutków do których należy hybrydowa wojna na Ukrainie nie da się już niestety cofnąć.
Oczywiście orientacja proamerykańska jest obarczona dużym ryzykiem gdyż w przypadku eskalacji konfliktu z Chinami USA może spróbować kupić sobie neutralność Rosji za cenę ograniczenia swoich wpływów w Europie. Nie wiemy też jakie są plany prezydenta Trumpa na drugą kadencję a co gorsza on sam tego nie wie chociaż na pewno zależy mu na wieloletnich dostawach skroplonego gazu do krajów Europy Środkowej i zachowaniu amerykańskich wpływów. Tym niemniej warto podjąć te grę ze względu na wysokość stawki. Potencjał ewentualnego Międzymorza wynosiłby około 80 milionów ludzi a więc zarówno demograficznie jak i gospodarczo byłby porównywalny z potencjałem zarówno Niemiec jak i Rosji. Taki związek państw skutecznie powstrzymałby ciągoty Niemiec do dominacji ekonomicznej i ideologicznej oraz ciągoty rosyjskie do dominacji politycznej i militarnej stabilizując nasz region Europy na wiele lat.
Nieudany polityk ale głęboki teoretyk Niccolo Machiavelli w swoich rozważaniach używał dwóch podstawowych pojęć: „necessita” oraz "occasione". "Necessita" to wszelkie trudności, problemy i ryzyko które pojawiają się w momencie podjęcia działania. Przeciwieństwem jest "occasione", które pojawia się bardzo rzadko i na krótko stąd też często bywa nierozpoznane. Gdy w 1908 roku Piłsudski tworzył Związek Walki Czynnej nikt nie wierzył w wybuch wojny światowej i uzyskanie przez Polskę niepodległości. A jednak to on miał racje. Dzisiaj równie mało prawdopodobna wydaje się realizacja koncepcji Międzymorza. Warto jednak podjąć ogromne ryzyko i zmierzyć się z szeregiem problemów aby powstał związek państw tworzących Międzymorze pod protektoratem amerykańskim, ponieważ następne takie "occasione" może będzie za sto lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz