Szukaj na tym blogu

środa, 3 maja 2023

Józef Piłsudski o Polsce, która nie chciała wojny

 



 









Wojsko polskie wkracza do Kijowa, ulica Wielka Włodzimierska, 7 maja 1920 roku


Nie tylko partie ale i cała Polska nie chciała tej wojny. Chciałem obrócić tak daleko koło historii, aby Wielka Rzeczpospolita Polska, była największa potęg kulturalną na całym wschodzie ale wszyscy mieli to gdzieś. Nikt nie chciał Kresów ani granic z 1772 roku. Nikt nie chciał ponosić żadnych ofiar, Polacy chcą niepodległości, lecz pragnęliby, aby ta niepodległość kosztowała dwa grosze i dwie krople krwi. A niepodległość jest dobrem nie tylko cennym, ale bardzo kosztownym. Da się ją zachować tylko idąc w głąb Ukrainy jak to radził Prądzyński. Skoro Polacy nie byli zainteresowani nie było innego wyjścia jak spróbować stworzyć samostijną Ukrainę. Ale ich przywódca, Petlura bardziej był atamanem malowanym niż prawdziwym. Polacy nie chcieli, Ukraińcy nie poparli Petlury, tylko bolszewicy wiedzieli czego chcą i działali konsekwentnie. Doniesienia wywiadu były coraz bardziej alarmujące. Decyzję o wyprawie na Kijów musiałem podjąć sam jak zwykle w kontrze do wszystkich. Taki los. Dotarliśmy tam 3 maja, co za ironia losu. Tyle, że dane wywiadu potwierdziły się. Moskale przerzucili na Zachód Armię Konną Budionnego, która po uporaniu się z Denikinem wzięła się za nas. Trzeba było sie wycofywać i to szybko. A teraz bolszewicy stoją pod Warszawą a ja szukam rady u histeryka Prądzyńskiego.

Polsko-ruski generał Puzyrewski opisuje to tak: w lutym 1831 roku armia Dybicza tak jak teraz bolszewicy wkracza do Królestwa. Już 19 lutego są pod Warszawą a 25 dochodzi do bitwy pod Olszynką Grochowską. Wtedy Prądzyński tworzy swój plan: wziąć 70 tysięcy wojska, wymaszerować z Warszawy i zajść drogę Dybiczowi pod Międzyrzeczem a potem atakować w klinie Wieprza i Wisły. Warunkiem powodzenia było powstrzymanie Rosjan na przedpolu Warszawy przez oddziały, które w niej pozostały. Głównodowodzący kunktator Skrzynecki oczywiście odrzucił ten plan a Prądzyńskiemu zarzucił, że chce stawiać wszystko na jedna kartę. Dureń, w sytuacji beznadziejnej gra się va banque bo się już niczym nie ryzykuje, tak czy tak klęska a nuż sie uda. Histeryk Prądzyński ustąpił i osiągnął jedynie tyle, że zamiast 70 tysiącami pozwolono mu działać 20 z czego nic nie wyszło.

Dziwnie się to wszystko plecie. Teraz ja jestem głównodowodzącym w rozmowie z moim szefem sztabu będę się upierał aby identyczny manewr przeprowadzić. Tylko jak z nim gadać? Generał Rozwadowski Tadeusz. Zdolna i szybko orientująca się głowa a przy tym żadnych zdolności organizacyjnych i administracyjnych. Pozbawiony charakteru histeryk jakby kopia Prądzyńskiego. Jak mu powiem co ma robić poleci do tego całego Weyganda. Diabli go nadali, francuski generał prowadzący dotąd wojnę pozycyjną miałby nam doradzać jak prowadzić wojnę manewrową. To tak jakby Murzyn przyjechał z Afryki na Syberię doradzać Jakutom jak żyć wśród lodów i śniegów. Do spółki z Rozwadowskim spłycą cały manewr i skończy się to tak jak w 1831. Jednak do szczegółowego zaplanowania tego tylko nadzwyczaj zorganizowana głowa Rozwadowskiego potrzebna. Nikt inny tylko on da radę tym wszystkim rozrządzić. Już dnieje, rano muszę go przyjąć i szybko przekonać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz