Gdy skończyła się bitwa zaczęto znosić rannych, niektórzy wołali rozpaczliwie o pomoc i krzyczeli z bólu, inni byli nieprzytomni, niektórzy nie ruszali się ale wodzili oczami jakby nie mogli pojąć co się z nimi stało. Idąc do ataku pewnie odczuwali to samo co ja, wydawało im się, że są niezniszczalni a teraz muszą wrócić do normalnego świata pełnego krzyku i bólu. Sam się dziwiłem, że nie jestem między nimi, jakimś cudownym trafem nie zostałem nawet draśnięty chociaż w pewnym momencie wydawało mi się, że zostałem trafiony gdy strzelał do mnie bolszewicki żołnierz. Zaraz się jednak przewrócił trafiony przez kogoś z naszych. Pewnie nawet nie wystrzelił tylko się złożył do strzału a moja wyobraźnia dokonała reszty.
A potem przyszła kolej na poległych. Wcześniej widziałem wielokrotnie zmarłych żołnierzy. Na cmentarzu w moim miasteczku w lipcu 1914 roku pochowano poległych Polaków służących w armii carskiej. A potem gdy nastali Niemcy pojawiły się u nas oddziały Legionów Polskich Piłsudskiego. Jeden z legionistów ciężko zachorował i zmarł. Pamiętam dokładnie jego pogrzeb bo z miejscowej ludności brało w nim udział tylko kilku harcerzy. Było to bardzo przykre ale nie dziwiłem się bo okupacja niemiecka była wyjątkowo uciążliwa a legioniści walczyli po ich stronie. Mój ojciec to skomentował mówiąc, że kacapy i szkopy to dla nas jedna zaraza, najlepiej gdyby się wzajemnie wszyscy pozabijali a już największa głupota z możliwych jest abyśmy się my Polacy w to mieszali.
Jednak tutaj na pobojowisku pod Ossowem polegli wyglądali inaczej, leżeli nie równo jak na cmentarzu ale w różnych pozach, niektórzy powykręcani, inni skurczeni jakby się kulili z bólu przed śmiercią, jeszcze inni spoczywali na wznak i mieli twarze jakby spali. Zrozumiałem wtedy słowa pieśni: Od powietrza, głodu, ognia i wojny, wybaw nas Panie! Od nagłej i niespodziewanej śmierci, zachowaj nas Panie! Wszyscy ci polegli jeszcze niedawno żyli, mieli jakieś plany i marzenia a teraz nagle zostali stąd wyrwani i są teraz nie wiadomo gdzie. Pewnie wąsaty anioł- sierżant z Ochotniczej Armii Michała Archanioła spisuje teraz ich personalia. A to co z nich zostało tutaj składane jest w równych rzędach. Wśród poległych, których twarze przykryto sosnowymi gałęziami zauważyłem zwłoki księdza w sutannie. To bardzo dziwne ale jego komża była nadal biała a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz