Gdy
cztery lata temu dowiedziałem się o katastrofie prezydenckiego
Tupolewa od razu pomyślałem o
zamachu. I zaraz potem pojawiła się refleksja: oni znów tu przyjdą
a cały okres niepodległego dwudziestolecia był tylko usypiającą
iluzją. Podejrzewam, że podobne odczucia miało bardzo wielu w ten
sobotni poranek nie wszyscy jednak odważyli się je zwerbalizować.
Ktoś powie, że intuicyjne przeświadczenia są nic nie warte.
Jestem jednak innego zdania, ponieważ niekiedy są one wynikiem
długotrwale nagromadzonych doświadczeń i przemyśleń, które w
jednej chwili łączą się i pozwalają nam ujrzeć skomplikowaną
rzeczywistość w jednym skojarzeniu.
Generalnie
orientujemy się w tym dziwnym i niekiedy groźnym świecie przy
pomocy trzech narzędzi: intuicji, która bywa najbardziej trafna ale
też i najbardziej zawodna, logiki w jej najbardziej elementarnej
postaci oraz empirycznego doświadczenia. Jeżeli będziemy
rozpatrywać tragedię smoleńską przy pomocy dwóch pierwszych
elementów to teza o rosyjskim zamachu jest oczywista. Nie trzeba tu
nawet stosować logiki formalnej wystarczy to co Anglicy nazywają
common sense a Polacy chłopskim rozumem. Lech Kaczyński
swoją wschodnia polityką zawadzał Kremlowi, Putin zaś to bandyta,
który jak to udowodnił Julij Felsztyński kazał wysadzić bloki
mieszkalne z Rosjanami aby mieć pretekst do wywołania kolejnej
wojny czeczeńskiej. Wniosek dla każdego kto jako tako posługuje
się korą mózgową jej oczywisty.
A
co z badaniami empirycznymi dotyczącymi przebiegu katastrofy? Ano
nic, ponieważ dopóki Rosjanie nie oddadzą nam wraku tupolewa nie
mają one najmniejszego sensu. Wcale nie neguję konieczności
przeprowadzenia takich ekspertyz przez kompetentną i niezależną
komisję. Tylko, że dzisiaj jakiekolwiek tezy na ten temat są
czystą spekulacją dlatego też nie interesują mnie w ogóle
rozważania czy to brzoza czy to płot i jaki był kierunek wygięcia
blach tupolewa po wybuchu. Przyznam się też, że w przeciwieństwie
do wielu nie odczuwam dyskomfortu z tego powodu gdyż wystarczy mi
intuicja i podstawowa logika. Jak ktoś chce mieć czarno na białym
wyliczenia udowadniające tezę o zamachu to może się tego nie
doczekać.
Podejrzewam,
że nawet ci, którzy na zlecenie rządu stają na głowie aby
udowodnić czynniki losowe lub błąd pilotów też nie maja
wątpliwości co się wydarzyło cztery lata temu. Ich motywacja
jest zresztą oczywista a wyraża ją stwierdzenie, że przecież w
przypadku stwierdzenia zamachu nie wypowiemy Ruskim wojny. Absurd
takiego podejścia polega na tym, że nie musimy wcale tego robić
gdyż to oni nam wypowiedzą wojnę. Prędzej czy później a
historycy, którzy o niej napiszą zaczną narrację od mglistego
poranka w Smoleńsku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz