Szukaj na tym blogu

wtorek, 9 sierpnia 2016

Figurski po wylewie czyli spowiedź pajaca




Wszyscy z którymi rozmawiam twierdzą, że nie mają telewizora a jeżeli już to go nie oglądają. Jeśli o mnie chodzi to co prawda posiadam i czasami oglądam ale z obrzydzeniem. Wczoraj jednak zasiadłem przed ekranem autentycznie zaciekawiony bo miała być audycja o Michale Figurskim próbującym się wykaraskać po wylewie. Jak by ktoś nie pamiętał to przypomnę, że razem z Kubą Wojewódzkim był to specjalista od szyderstw z katastrofy smoleńskiej. Osobiście uważam próbę budowania przez PIS osobliwego kultu tego wydarzenia za chybioną z punktu widzenia socjotechniki. Jednak robienie sobie jaj z poległych jak chcą jedni czy też jak chcą drudzy ginących w tragicznym wypadku na posterunku w służbie Rzeczypospolitej tu skończone ku...wo.
Tym bardziej ciekaw byłem co teraz powie jeden z wykonawców „smoleńskiego rapu”.
Akurat wiem, że bycie unieruchomionym przez dłuższy czas, skazanym na pomoc innych a potem uczącym się na nowo chodzić powoduje dość istotne zmiany w pojmowaniu otaczającej nas rzeczywistości. Niestety rozczarowałem się: Figurski owszem stwierdza, że nabrał dystansu i ubolewa nad swoją poprzednią działalnością. Przyznaje się też do jazdy po bandzie ale ma na myśli kpiny z ukraińskich sprzątaczek. Oczywiście nie wymagam od Figurskiego aby posypał głowę popiołem i wielkim głosem zaczął wychwalać PIS. Chociaż nie zdziwiłbym się gdyby osobnik tak cyniczny jak on rzeczywiście coś takiego zrobił zwabiony kasą na kolejny program w państwowej telewizji.
Sądziłem raczej w naiwności swojej, że tak ekstremalne przeżycie jakim jest otarcie się o śmierć spowoduje u Figurskiego jakieś pozytywne zmiany. Tymczasem nić z tego. Same frazesy. Najbardziej ubawiło mnie użalanie się naszego bohatera, który otwarcie stwierdził, że za jazdę po bandzie sporo mu zapłacono żądając odpowiednio dużej porcji świństw. Niestety gdy sprawa się rypła kierownictwo rozgłośni odcięło się od smoleńskiego rapmena czemu ten do dziś nie może się nadziwić. Przyglądałem się twarzy Figurskiego nieruchomej i z lekka wykrzywionej co nadawało mu wyraz tępoty. Sądziłem, że to skutek wylewu ale na wcześniejszych zdjęciach z lat młodości widać właściwie to samo.
Ktoś może w tej chwili powiedzieć, że jestem osobnikiem wrednym i nieczułym na cudze nieszczęście bo czepiam się biedaka. Otóż po pierwsze jego cierpienia wcale mi nie imponują a po drugie nieznośna maniera obnoszenia się celebrytów z chorobami powoduje u mnie odruch wymiotny. W tak manię popadają nawet osoby skądinąd sensowne jak na przykład znany prawicowy publicysta, który co pewien czas przerywa swoje trwające od dwóch umieranie na raka aby w mediach powiedzieć coś dla potomności. Niestety wszyscy umrzemy prędzej czy później zazwyczaj po długotrwałych cierpieniach i dlatego ktoś kto próbuje pogrywać swoim cierpieniem nie budzi we krztyny szacunku.
Cała ta sprawa ma jeszcze jeden ciekawy aspekt. Otóż wszyscy ci lewacy i postępowcy tak naprawdę są zabobonni jak Murzyni z Konga zjadający albinosów. Pewnie niejeden sobie pomyślał: Figurski szydził z ofiar katastrofy a tu bęc i wylew. Niech się boją durnie, może jeden z drugim się zastanowi co robi. Oczywiście nie wierze aby Opatrzność nie miała nic innego do roboty jak dołożyć jakiejś kanalii. Niestety nieszczęścia spadają w równej mierze na łajdaków jak i na osoby porządne. Przekonał się o tym nawet ktoś tak prawy a bogobojny jak Hiob.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz