Prasowe laurki poświęcone
choremu na depresje człowiekowi, który dokonał
samospalenia kojarzą mi się z wierszem
Andrzeja Bursy Mowa pogrzebowa:
Cichy pracownik
niezbędny miastu jak dobre powietrze
wytrwały i cierpliwy
nie pragnący zaszczytów
sumienny i obowiązkowy
nieugięty
prawy
bohater
(chodzi o asenizatora
utopionego przypadkowo w gównie)
niezbędny miastu jak dobre powietrze
wytrwały i cierpliwy
nie pragnący zaszczytów
sumienny i obowiązkowy
nieugięty
prawy
bohater
(chodzi o asenizatora
utopionego przypadkowo w gównie)
Jedyne co różni medialne
apoteozy samospalenia od wiersza Bursy to opuszczenie dwóch ostatnich wersów
zamiast których zamieszcza się informację, że chodzi o protest przeciwko rządom
PISu. Oczywiści pojawił się naśladowca, który podpalił się pod sądem w
Rzeszowie jednak jego przypadek nie został tak nagłośniony gdyż ofiara nie
zostawiła listu w którym pryncypialnie zostałby potępiony PIS. Wygląda na to,
że to samospalenie nastąpiło z niewłaściwych pozycji i było nie po linii i bazie.
Niestety najprawdopodobniej
takich przypadków będzie coraz więcej. Syndrom Wertera to mechanizm doskonale
znany psychologom, polega on na tym, że po każdym nagłośnionym przez media
samobójstwie wzrasta liczba osób, które targnęły się na swoje życie. Jeżeli w
prasie pojawia się wzmianka o samospaleniu to należy się spodziewać, że pojawią
się podobne przypadki oraz że zostanie zastosowana ta sama metoda rozstania się
ze światem. Dawid Philips nazwał to trafnie naśladowczą śmiercią samobójczą.
Pojawią się także listy samobójców, którzy będą motywowali swój czyn troską o
Ojczyznę bo to tylko, żeby chociaż swojej śmierci nadać jakiś sens.
W niektórych krajach
wyciągnięto z tego wnioski i wprowadzono embargo na artykuły dotyczące
samobójstw. U nas niestety nikt się tym nie przejmuje a nawet wręcz przeciwnie.
Niedawne samospalenie zostało szeroko nagłośnione po to tylko, żeby dostarczyć
antypisowskiej amunicji zdychającej opozycji. Autorom artykułów sławiących
samobójcę przyświecają jak najgorsze
intencje, chodzi o nakręcanie spirali propagandowego obłędu. Niestety efekt
podobnych publikacji jest murowany jeśli chodzi o kolejne ofiary.
W Polsce
powinien pojawić sie prawny zakaz publikacji w mediach traktujących o przypadkach tego
typu samobójstw. Powinny być one analizowane jedynie w prasie naukowej do
której dostęp siłą rzeczy jest bardziej ograniczony. Jeżeli teoria Philipsa
jest słuszna a przemawiają za nią dane statystyczne to coś trzeba w tej sprawie
zrobić. Wszystkim oburzonym użyciem przeze mnie słowa „gówno” w kontekście
tragicznej śmierci wyjaśniam, że biedny, chory człowiek, który polał się
łatwopalnym płynem i podpalił został utopiony w gównie absurdalnej propagandy i
nie zrobiono tego przypadkowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz