Szukaj na tym blogu

piątek, 12 czerwca 2020

Michaił Tuchaczewski o wojnie domowej


Ο χρήστης Romuald Szeremietiew στο Twitter: "11.06.1937. Moskwa ...


Przydział był, zostałem dowódcą oddziałów bolszewickich nad środkową Wołga. Stan wojska fatalny a na dobitkę mój bezpośredni przełożony, komandarm Murawiow, dawny pułkownik okazał się zwykłym awanturnikiem pozbawionym jakichkolwiek zdolności dowódczych. Jak by tego jeszcze było mało nie bolszewik ale eserowiec. Gdy jego towarzysze partyjni podnieśli znowu poczułem niepokój, dokładnie taki sam jak teraz. Gdy Murawiow postanowił pomóc swoim towarzyszom partyjnym nawet nie próbowałem stawiać oporu podczas aresztowania. Później po opanowaniu buntu mieli o to do mnie pretensje bolszewicy, tak jakby moim obowiązkiem było dać się za nich bezsensownie zabić. Na szczęście nie rozstrzelali mnie ani eserowcy ani bolszewicy a Lenin skierował mnie do walki z kontrewolucją w Symbirsku. Gdy tylko zdobyłem jego rodzinne miasto wysłałem do niego depeszę. Lenin kurujący sie po postrzeleniu przez Fanny Kapłan w sierpniu 1918 odpowiedział mi: Wzięcie Symbirska, miasta mojego urodzenia, to najlepszy, najbardziej kojący opatrunek na moje rany.

A potem walczyłem z Kołczakiem na Syberii i Denikinem na Kaukazie. Obaj świetni oficerowie i utalentowani dowódcy, zebrali całkiem sporo wojska i jeszcze mieli wsparcie ententy a jednak musieli w końcu przegrać. Powód był prosty, mieli żołnierzy, sprzęt i pieniądze ale nie mieli idei takiej jak bolszewicy: zapowiadającej przewrócenie świata do góry nogami a równocześnie prostej do zrozumienia. Po co ktoś miałby popierać Kołczaka z przekonań zdaję się umiarkowanego socjalistę skoro bolszewizm oferował to samo tylko w bardziej radykalnej wersji. A jaki sens miałaby walka w oddziałach Denikina za powrót cara ojczulka na tron. Kołczaka zdradzili jego sojusznicy z korpusu Czechosłowackiego, przed śmiercią zdążył jeszcze wskazać Denikina jako swojego następcę. Ten poczynał sobie całkiem dobrze i wkrótce szykował się do zdobycia Moskwy ale nie pomogli mu Polacy. Tylko, że właściwie dlaczego mieliby to robić, skoro ich kontrahent twardo stał na stanowisku jedynej i niepodzielnej Rosji od Władywostoku do Kalisza. Nawet gdyby się z nim dogadali to nic by im to nie dało, tyle tylko, że teraz zamiast mnie Denikin szykowałby się do szturmu na Warszawę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz