W czasie każdej wojny dzieje się coś co przechodzi do legendy. Niekiedy są to fakty prawdziwe, niekiedy fikcyjne lub mocno podkoloryzowane. Każdy ma swoje Westerplatte. Grecy obronę Termopil i 300 Spartan króla Leonidasa, Amerykanie Alamos gdzie 200 ludzi przez 13 tygodni broniło się przed 3 tysięcznym oddziałem armii meksykańskiej. W historii każdego narodu mamy coś takiego. Do legendy przechodzą także bon moty wygłaszane przez bohaterów. Najbardziej znany to powiedzenie napoleońskiego generała Cambronne'a, który gdy zaproponowano poddanie dowodzonej przez niego dywizji po przegranej bitwie pod Waterloo odpowiedział według jedne wersji "Gwardia umiera ale sie nie poddaje" natomiast według innej rzekł po prostu "merde". Przyznam, że ta druga wersja bardziej do mnie przemawia i chyba do niej nawiązywał Władysław Broniewski w napisanym w kwietniu 1939 roku wierszu "bagnet na broń".
Taka legendę i takie powiedzonko maja też od dzisiaj Ukraińcy. Maleńka Wyspa Wężowa ma Morzy Czarnym w pobliżu Odessy na której stacjonowało 13 funkcjonariuszy ukraińskiej straży granicznej została zrównana przez Rosjan z ziemią. Zanim to nastąpiło miał miejsce następujący dialog pomiędzy Rosjanami a Ukraińcami:
„Tu rosyjski okręt wojenny. Apeluję o złożenie broni i poddanie się, aby uniknąć rozlewu krwi i niepotrzebnych ofiar. W przeciwnym razie zostaniecie zbombardowani” – grozili Rosjanie.
„Rosyjski okręcie wojenny, pier*** się” – odpowiedzieli Ukraińcy (w oryginale idi na ch...)
Współczesne wojny toczy się nie tylko czołgami i samolotami ale także pijarem. W wieczornej odezwie Wołodymyr Zełenski powiedział, że " Na naszej Żmijowej Wyspie polegli bohatersko wszyscy nasi chłopcy." Natomiast rosyjski MON twierdzi, że cały garnizon (82 żołnierzy) Żmijowej Wyspy poddał się i jest w niewoli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz