Szukaj na tym blogu

czwartek, 18 czerwca 2015

Kiedyś dawno Daniel Olbrychski był gwiazdą pierwszej wielkości




Czy zdarzyło wam się kiedyś taka sytuacja, że podziwialiście kogoś. Po czym nagle spotykacie go w miejscu i sytuacji w której wolelibyście nie spotkać- na przykład jak obdarty i brudny razem z menelami śmietniki kitra racząc się denaturatem. Przyznacie, że utytłanie w błocie czegoś co podziwialiśmy jest wyjątkowo nieprzyjemne. Każdemu dorosłemu mężczyźnie i kobiecie coś takiego musiało się zdarzyć, chociaż konkretne okoliczności mogły być inne niż te, które przedstawiłem.
Kiedyś dawno, dawno w czasach, które dla większości użytkowników internetu są równie odległe jak wojny punickie Daniel Olbrychski był gwiazdą pierwszej wielkości. Pomyślcie tylko: Azja Tuhajbejowicz, Kmicic i Borowiecki w jednym. A po tym jak nakładł po ryju synalkowi wszechwładnego komunistycznego premiera tośmy w szkole wszyscy oszaleli na jego punkcie. A teraz na czworakach merda przed ruskimi i pieprzy coś o pojednaniu. Mało tego co się odezwie to władzy nie może się nachwalić. Ktoś już słusznie zauważył, że Platforma jest odwrotnością Midasa- czego się tknie zamienia się w gówno. Kiedyś ludzie się ockną i pogonią całą tą zgraję gdzie pieprz rośnie a potem zapomną. Jednak ja nigdy im nie daruję, że tak skurwili idola moich gniewnych lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz