Wszyscy się
strasznie ekscytują wypowiedzią dyrektora FBI, który zarzucił
Polakom współudział w holocauście. Mnie akurat to w ogóle nie
dziwi, albo to pierwszy raz? Ambasador zaprzyjaźnionej z nami
Ameryki popisał się przy okazji świetnym dowcipem twierdząc, że
nie jest to stanowisko amerykańskiego rządu.
Od razu przypomniała
mi się opowieść Melchiora Wańkowicza o pani Rózi, właścicielce
burdelu z Wilna. Dzielna ta kobieta odpierała wytaczane jej sprawy o
nierząd odpowiadając sądowi: A
pan wojewoda to nie rząd? A pan komendant policji wojewódzkiej to
nie rząd? Samy najprawdziwszy rząd u mnie bywa.
Podobnież
można by odpowiedzieć
amerykańskiemu
rządowi: A pan dyrektor FBI to nie rząd? A pan prezydent mówiący
o polskich obozach koncentracyjnych to nie rząd? Samy najprawdziwszy
amerykański rząd nas gnoi. Niestety wygląda na to, że w
przeciwieństwie od pensjonariuszek wesołego domku cioci Rózi
państwo polskie nie robiące nic w tej sprawie kurwi się za friko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz