Szukaj na tym blogu

piątek, 29 lipca 2011

Sądny dzień w Nickel Mines

2 października 2006 roku Charles Carl Roberts, 32-letni mleczarz z miejscowości Nickel Mines jak zwykle wstał wcześnie rano, gdy jego żona jeszcze spała. Obudził dzieci, dopilnował aby się umyły i ubrały. Zrobił im śniadanie – płatki kukurydziane z bananem i uwielbiane przez nich tosty z dżemem. Zaparzył sobie kawę i nalał dzieciom soku pomarańczowego. Starał się nie szczękać naczyniami, aby nie obudzić żony. Następnie tak jak co dzień podwiózł dwójkę dzieci swoją ciężarówką na przystanek. Cała trójka cierpliwie czekała aż pojawi się szkolny autobus. I jak co dzień Roberts pomachał odjeżdżającym dzieciom na pożegnanie. To mogło wyglądać właśnie  tak, może tylko różniąc  się paroma szczegółami.

Gdy dzieci odjechały mleczarz wsiadł do ciężarówki i podjechał pod miejscową szkołę podstawową gdzie uczyły się dzieci Amiszy. Nickel Mines to miejscowość, w której większość ludności należy do protestanckiej grupy religijnej starającej się żyć w sposób zgodny z Ewangelią. Obyczaje Amiszy zostały spopularyzowany prze znany także w Polsce film -  Świadek z Harrisonem Fordem..

W szkole Roberts (sam nie będący Amiszem) sterroryzował wszystkich uprzednio przygotowana strzelbą i rewolwerem. W jednej z klas zabarykadował się z grupa dziewczynek w wieku od 7 do 13 lat, dzieci związał a następnie zaczął je po kolei zabijać strzałami w głowę. Gdy pojawiła się policja było jak zwykle za późno- trzy dziewczynki już nie żyły, dwie zmarły wkrótce po przewiezieniu do szpitala, cztery znajdują się w stanie krytycznym. Charles Carl Roberts zdążył popełnić samobójstwo.

W ten sposób amerykańska pop kultura zyskała nowego bohatera- znalazł się on w panteonie takich sław jak Charles Manson ( którego banda zamordowała miedzy innymi Sharon Tate- żonę Romana Polańskiego)  czy Ted Bundy ( mający na koncie 27 brutalnie zgwałconych i zabitych kobiet).  Na pewno jakiś obrotny sprzedawca już w tej chwili produkuje koszulki z podobizna Robertsa a producenci z Hollywood zastanawiają się, kto go zagra w wysokobudżetowym filmie. Legion pismaków, stara się pewnie jak najszybciej napisać bestseller, który będzie sukcesem na miarę Z zimna krwią Trumana Capote. Psychiatrzy, wychowani na freudowskich popłuczynach gremialnie udzielają, wywiadów w których usiłują  wyjaśnić motywy mordercy bo dla mediów to on jest teraz gwiazdą. Mnie motywy Robertsa w ogóle nie obchodzą. Pewnie miał ciężkie dzieciństwo, pokłócił się z żona albo nie smakowała mu poranna kawa. Nieważne, skoro zachowywał się jak potwór to nim pewnie był.

Stosunkowo najmniej media zajmują się ofiarami- one się dla nich najmniej liczą. Tymczasem zabite dzieci z Nickel Mines zasłużyły sobie na wnikliwa uwaga nas wszystkich. Przede wszystkim swoją postawa udowodniły, że nie istnieją sytuacje beznadziejne, że zawsze mamy jakiś wybór. Że nawet w obliczy pewnej śmierci możemy wybrać zachowanie się z godnością. Jedna z zabitych dziewczynek  13 letnia Marian Fisher przed śmiercią namawiała zabójcę aby zabił ją jako pierwszą i darował życie pozostałym, podobnie zachowywała się jej 11 letnia siostra Barbie, która przeżyła. ciężko ranna.

Warto pamiętać o dzieciach a Nickel Mines – prawdziwych bohaterach tej smutnej historii. Bezsensowna śmierć, czy cierpienie mogą dotknąć każdego z nas. Nietrudno to sobie wyobrazić i odmalować na szklanym ekranie. Trudno natomiast w podobnej sytuacji zachować się tak jak te dwie dziewczynki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz