Najpierw
pojawiła się w telewizorni informacja, że Boeing 767 od godziny
krąży nad Warszawą i wypala paliwo szykując się do awaryjnego
lądowania gdyż ma kłopoty kłopoty z podwoziem. Dziennikurwy
zwęszyły okazję i przygotowały się do relacjonowania hekatomby
co to akurat mają opanowane do perfekcji. Przy kolejnej katastrofie
jak zwykle popisywali by się ze zbolałymi minami telewizyjni
pajace. Hieny z kamerami nie odpuściłyby rodzinom wchodząc im na
chama do domów. Dyżurne autorytety moralne rozdzierałyby szaty
wielkim głosem wołając, że wszystko to przez opozycję.
Psycholodzy-uczniowie znanego pedofila nieśliby narodowi pociechę
duchową. Eksperci wszelkiej maści wymądrzali by się na wyścigi.
Specjalista od lotnictwa pan (nomen omen) Hypki udowadniałby wszem i
wobec jakim to złomem są produkowane przez amerykańskich
imperialistów Boeingi nie to co słynne z niezawodności Tupolewy,
które nie wiadomo dlaczego po 10 kwietnia 2010 wszędzie wycofano z
użycia. Kto uważa, że przesadzam niech sobie przypomni wszystkie
tragedie relacjonowane przez przekaziory.
Prezydent
i premier już się szykowali aby być na miejscu katastrofy a trzeba
wam wiedzieć iż nie każdą zaszczycają swoją obecnością. Jak
zginą ludzie w autobusie wycieczkowym to i owszem ale jak pracujący
na czarno biedacy w przeładowanym busie to już nie bo w końcu
jesteśmy zieloną wyspą na kryzysowym morzu. Wizytowanie miejsc
tragedii powoduje nie tylko skok słupków popularności ale ma także
te dobra stronę, że jej ofiary raczej nie dadzą w mordę ani nie
zapytają jak żyć i potem CBA nie musi przetrzepywać pozostałych.
Sprawa Boeinga wyglądała kiepsko ponieważ w tym kraju notorycznie wypierniczają się wszystkie środki komunikacji (według rządu wszystko to wina opozycji a odpowiedzialny za ten burdel minister systematycznie otrzymuje od wdzięcznego społeczeństwa kwiaty) więc niby dlaczego samoloty miałaby normalnie lądować. Nie jest tajemnicą, że LOT oszczędza na niezbędnych przeglądach więc pewnie nikt za to nie odpowie. Na szczęście jak to słusznie zauważył Bronisław Komorowski polski lotnik poleci nawet na wrotach od stodoły, wie co mówi gdyż na lotnictwa zna się jak mało kto- w swoim czasie kupił maszyny typu CASA, kiepskie ale za niesamowicie drogie i niezawodne w zabijaniu polskich generałów jak Tupolewy. Skończyło się tak, że pilot Boeinga nazwiskiem (nomen omen) Wrona w mistrzowski sposób posadził maszynę w porę wyłączywszy silniki no i w telewizji będą musieli wymyślić coś innego (z tym akurat nie ma problemu gdyż albo prezes coś powie albo jakiś wariat potarga Pismo Święte). W końcu ile razy można pokazywać scenę lądowania ze swojskim komentarzem w tle: "Zatrzyma się, k...wa, stoi, brawo!"
Przeczytaj także:
Dajcie kwiaty Grabarczykowi http://adamkuz.blogspot.com/2011/06/dajcie-kwiaty-grabarczykowi.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz