Na niedawnych
antyrządowych protestach pojawiła się nowa grupa a mianowicie
studenci honoris causa. Do tej pory byli tylko dzienni i zaoczni a
teraz mamy honorowych. To stali bywalcy manifestacji, łatwo ich
rozpoznać bez względu na to czy się za kamedułów czy cyklistów
przebiorą. Stanowią też grupę pokoleniową - z reguły + 60.
Czepianie się ich z tego powodu uważam za małostkowe gdyż ich
wyższość nad zwykłymi żakami jest oczywista. Po pierwsze niczego
nie studiowali i nie studiują. No może niektórzy otarli się
kiedyś dawno o Akademię Pierwszomajową. Dzięki temu mają czas
żeby biegać po manifestacjach zamiast z kartami zaliczeniowymi po
uczelniach. Zresztą nawet gdyby byli młodsi i tak nie byliby w
stanie pobierać nauk na wyższych uczelniach. Popatrzcie na wyraz
twarzy pułkownika Mazguły, typowego studenta honoris causa.
Przecież zmuszenie tego człowieka do studiowania czegokolwiek
byłoby sprzeczne z konwencją genewską w sprawie traktowania jeńców
wojennych.
Student honoris
causa ma tę wyższość nad zwykłym, że nie wkurza go szereg
zjawisk na uczelniach gdyż te omija szerokim łukiem. Może i
słusznie gdyż najlepsza polska Alma Mater, Uniwersytet Warszawski
nie załapała się do grona 400 najlepszych uczelni świata.
Bizantyjski system na czele którego stoją ludzie, którzy niczego
sensownego nie napisali od dwudziestu albo i więcej lat będący
kamieniem węgielnym upadku szkolnictwa wyższego jest według
studenta honoris causa jak najbardziej pożądany. Wiadomo-jest
hierarchia, jest porządek i wiadomo czego się trzymać. Nie dziwi
go też nadreprezentacja wśród tytułmajców wyższych (to
określenie Snerga -Wiśniewskiegio jest rzeczywiście trafne)
agentów SB. Przecież wiadomo, że wiele dzisiejszych autorytetów
gdyby nie donosiło za czasów komuny to nie zostałoby nie tylko
tytułmajcem wyższym ale nawet niższym lub wręcz żadnym bo kto
inaczej dałby dyplom jednemu tumanowi z drugim. Absurdalny system
nauczania polegający na połączeniu żenująco niskiego poziomu z
systemem masowego egzaminowania promującego zrzynających i miernoty
też nie spędza panom Mazgule, Piniorowi i Kijowskiemu snu z powiek.
Najważniejsza
przewaga studentów honoris causa nad innymi polega przede wszystkim
na kwestiach materialnych. Na przykład taki pułkownik Mazguła ma
całkiem niezłą emeryturę za udział w kulturalnym wprowadzaniu
stanu wojennego podczas gdy zwykli studenci po kilku latach nauki
otrzymają świstek papieru, który nie ma żadnego znaczenia na
rynku pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz