Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział w TVN 24, że „coraz mniej boimy się Rosji, mamy poczucie siły”. Trudno się z tym nie zgodzić, Rosji można się było bać gdy prowadziliśmy niezależna politykę międzynarodową, wtedy to nigdy nie było wiadomo co czekistom Putina strzeli do głowy. Teraz jednak gdy premier Tusk jest całkowicie uzależniony od Kremla sytuacja jest do bólu przewidywalna. Jak ktoś nie wierzy to proszę sobie poczytać o kontrakcie gazowym zawieranym z Gazpromem przez rząd ze szkodą polskich interesów. Nie należy się też dziwić, że złodziejska klika rządząca w tej chwili Polska ma poczucie siły, jaki gang by nie miał mając za sobą Putina i jego ludzi, którzy pokazali już co potrafią w Czeczenii.
Sikorski stwierdza także całkiem sensownie, że w Rosji „tamtejsi politycy zdali sobie sprawę, że nie da się szacunku zbudować na gazie i ropie”. Szacunku się rzeczywiście nie da zbudować na surowcach ale całkowita dominację gospodarczą a potem i polityczną jak najbardziej. „Rosja jest zmęczona radykalizmami XX wieku” dodaje minister. Święte słowa w końcu ile można wytrzymać sąsiedztwo radykałów z Polski, którzy nie chcą pojąć że „kurica nie ptica Polsza nie zagranica”.
Jednej rzeczy tylko nie rozumiem w tym wywiadzie: dlaczego minister twierdzi, że w relacjach polsko-rosyjskich „sielanki nie będzie”. Nie będzie? Przecież już jest- przynajmniej dla rządu i jego medialnej klaki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz