W jednym z filmów Woody Allena bohater stwierdza, że ślubu udzielił mu rabin reformowany, bardzo reformowany-nazista. Zjawisko to niestety dotyczy nie tylko judaizmu ale także w coraz większym stopniu katolicyzmu. Ojciec Maciej Zięba to dominikanin reformowany, bardzo reformowany-wróg krzyża nazywający jego obrońców „fanatykami religijnymi”. Ktoś o podobnych pogladach to obok księży Sowy i Lutra ulubieniec GW i okolic zawsze gotowy w podskokach krytykować wszelkie odstepstwa od michnikowskiej wykładni wiary.
Tacy osobnicy są niezwykle przydatni dla wrogów Kościoła jednak ich się nie ceni gdyż trudno szanować renegata. Gdy tylko takiemu noga się podwinie dotychczasowi protektorzy jeszcze dokopią. W końcu chętnych na bycie reformowanym kapłanem brylującym w mediach jest wielu. Właśnie GW zarzuciło ojcu Ziębie będacemu dyrektorem Europejskiego Centrum Solidarności kompletne spieprzenie gdańskiej imprezy na którą wydano kupę kasy bez specjalnego rezultatu. Z artykułu można się także dowiedzieć, że oświecony mnich lubi sobie wypić jak nie przymierzając bohaterowie Monachomachii biskupa Krasińskiego. Taki koniec salonowej kariery nie powinien być zaskoczeniem ani dla samego zainteresowanego ani dla innych oświeconych duchownych. Sądząc z relacji najwidoczniej jednak jest. Wyglada na to, że ojciec Zięba nie zna opowieści o pewnym cwaniaku z Kariothu, który postanowił dodatkowo zarobić i źle na tym wyszedł. Pewnie dlatego, że to bardzo stara historia, sprzed dwóch tysięcy lat i dlatego nikt już o niej nie pamięta.
poniedziałek, 13 września 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj pamięta, pamięta...
OdpowiedzUsuń