Szukaj na tym blogu

sobota, 25 kwietnia 2020

Zaraza roku szczura (20) O nieoczekiwanych korzyściach wynikających z kataklizmów



Jako namiętny obserwator życia społecznego jestem zwolennikiem ogólnej teorii systemów, która zakłada, że na pewnym stopniu ogólności zjawiska biologiczne, ekonomiczne i społeczne wykazują duże podobieństwo. Mój drogi aczkolwiek przypadkowy czytelniku!  Nie wyłączaj się teraz! Naprawdę nie będzie już więcej teorii, teraz już tylko konkrety. Może coś cię zaciekawi. Piwka się napij albo herbatki, zajaraj czy co tam lubisz. Siądź w każdym bądź razie spokojnie i pogrąż się w lekturze mojej notki. O właśnie tak. A teraz opowiem ci bardzo zabawną a zarazem wielce pouczającą historyjkę z życia naszych przodków.

Dawno, dawno temu, jakieś 220 milionów lat temu pojawiły się na Ziemi pierwsze ssaki, malutkie były, wielkości myszek. Największe osobniki osiągały rozmiary dzisiejszych lisów. Prowadziły nocny tryb życia za dnia nie wyścibiając pyszczków ze swoich norek. Miały ku temu powody bowiem na powierzchni ziemi królowały dinozaury. Miały one żarcia w bród toteż wkrótce wyewoluowały w wielotonowe góry mięsa z móżdżkami wielkości pudełka od zapałek. Wydawało by się, że tak będzie zawsze. Inteligentne, myszowate zwierzątka musiały zadowolić się okruszkami a ogromne, bezmózgie stwory rządziły jak chciały.

Ale oto nie po raz pierwszy i nie ostatni pojawił się przypadek. Oto naszą, zagubiona w czeluściach kosmosu Ziemię co pewien czas mijają ogromne meteoryty, zazwyczaj w sporej odległości. Zgodnie z teorią prawdopodobieństwa jeden nie wyminął i gwizdnął w naszą planetę. Efektem były ciemności, spadek temperatury i zanikanie roślinności. Bardzo szybko wykończyło to dinozaury i cześć co większych ssaków. Ale tym najmniejszym i najbystrzejszym było w to graj. Jeść nie musiały dużo a do trybu życia w ciemnościach były i tak przyzwyczajone. Na dobitkę zaczęło im się rozwijać mózgowie a te, którym się nie wytworzyło dość szybko przepadły. Jak się trochę rozwidniło myszowate wyszły z norek i wlazły na drzewa. Niektóre pospadały ale u większości wytworzył się zmysł równowagi. To z kolei doprowadziło do rozwinięcia hipokampu dzięki któremu i nasz umysł działa mniej lub bardziej skutecznie. Jeśliś ciekawy co działo się dalej obejrzyj zajawkę "Odysei kosmicznej" Stanleya Kubricka.

Spytacie się teraz moi drodzy czytelnicy jak to się ma do efektów zarazy roku szczura? Już tłumaczę. Nasz świat jeszcze do niedawna  był opanowany przez ogromne mastodonty o rozumie wielkości orzecha. Jak ktoś nie wierzy to niech zajrzy do dowolnej gazety i poczyta sobie o takich organizacjach międzynarodowych jak Światowa Organizacja Zdrowia (w świetle jej poczynań powinna się raczej nazywać Światową Organizacją Zarazy) czy Unia Europejska, która okazała się całkowicie niewydolna. Nikt by się też specjalnie nie zmartwił (z wyjątkiem zatrudnionych tam biurokratów) gdyby diabli wzięli ONZ ( Organizację Niebezpiecznych Zidioceń) i jej rozliczne, nikomu nie potrzebne ale za to kosztowne  agendy.  Całą ta przerośniętą i dziwaczną menażerię może zniszczyć koronawirus tak jak meteoryt zniszczył mastodonty.  Zarówno wówczas jak i teraz bezmyślne olbrzymy zdechną z powodu braku karmy bo kto zechce dalej łożyć na nikomu niepotrzebne organizacje.  Prezydent Donald Trump już się za to wziął obcinając fundusze Światowej Organizacji Zarazy. Analogie pomiędzy wyginięciem dinozaurów i rozwojem ssaków nasuwają się tu same. Kataklizm przetrwają znacznie mniejsze ale dające sobie radę  osobniki -państwa narodowe.

Teraz możecie zapytać: a co będzie dalej? To doskonałe pytanie jak powiadał jeden z filarów Gazety Wyborczej. Wydaje mi się, że analogia ze światem organizmów żywych może okazać się przydatna. Niektóre maleńkie, myszowate ssaki, które przerwały uderzenie meteorytu dały początek niewielkim gryzoniom. Inne jednak wyewoluowały w formy tak różne jak wieloryb, tygrys i homo sapiens.
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz