Różne
rzeczy można zarzucić Radkowi Sikorskiemu na pewno jednak nie to,
że jest idiotą. Pomijam oczywiście etyczny aspekt jego działań
gdyż musiałbym użyć określeń powszechnie uznawanych za
wulgarne. Sam jednak fakt utrzymywania się na świeczniku przez
tyle lat świadczy o tym, że jest to osobnik co się zowie bystry.
Dlatego też jego wypowiedź dla Politico o rozmowie z 2008
pomiędzy Putina z Tuskiem w sprawie rozbioru Ukrainy nie była
wypadkiem przy pracy ale dobrze obmyślonym i celnym atakiem
przeciwko Donaldowi Tuskowi. Osobna kwestia to cel takiego działania,
na pewno nie była nią zemsta za zostawienie na lodzie gdyż
Sikorski nie myśli takimi kategoriami. Prawdopodobnie chodzi o plan
stworzenia własnego ugrupowania na gruzach Platformy.
Okazało
się jednak, że do polityki niezbędny jest nie tylko sprawny
intelekt ale także coś co Latynosi określają jako cojones. Bez
tego ani rusz co dokładnie widać na przykładzie Sikorskiego, który
nie wytrzymał ciśnienia sytuacji i gdy Tusk zaprzeczył jakoby
rozmawiał z Putinem o rozbiorze Ukrainy zamiast pójść w zaparte
wycofał się i dał się publicznie zbesztać przez coś takiego jak
kobieta i lekarka Kopacz. Tak czy tak jest skończony więc mógł
chociaż powalczyć. Po
raz kolejny okazuje się, że Robert Burns miał rację pisząc,że
najdokładniej obmyślone intrygi myszy i ludzi biorą w łeb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz