Jakoś dziwnie
gładko światowe media przeszły do porządku nad wtorkową
katastrofą na lotnisku Wnukowo w której zginął Christophe de
Margerie, szef francuskiego koncernu petrochemicznego Total. Sam
wypadek jest co najmniej zadziwiający- oto na najważniejszym
rosyjskim lotnisku prywatny samolot biznesmena kołując na start
zderza się z pługiem śnieżnym, którego operator był ponoć
pijany. W komentarzach powszechnie zwraca się uwagę na bliską
współpracę de Margerie z Moskwą, której interesów bronił jak
mógł stwierdzając w wywiadzie dla agencji Reutera, że Europa nie
może i nie musi funkcjonować bez rosyjskiego gazu.
Fakt, że
powszechnie wykluczono możliwość zamachu ze względu na
użyteczność Francuza dla Kremla świadczy o kompletnej
nieznajomości rosyjskiej mentalności. Cóż z tego, że de Margerie
był przydatny Rosjanom skoro na jego miejsce znajdzie się cały
legion gotowych zaprzedać dusze diabłu za zyski z gazu. Przyjaźnił
się z powiązanymi z Kremlem oligarchami? A może czynił to w
niedostatecznym stopniu? Niewykluczone też, że uznał się za
partnera swoich wschodnich kontrahentów podczas gdy oni uważali go
jedynie za figuranta.
Bliska współpraca z Rosjanami nie chroni bynajmniej przed likwidacją ale wręcz przeciwnie, jak to słusznie zauważył Wiktor Suworow ci, którzy pierwsi będą witać w swoich krajach najeźdźców ze Wschodu piersi pójdą do ostrzału bo kto by takim ufał. Doskonale się to mieści w logice systemu mającego swój początek w mongolsko- bizantyjskiej mentalności.
Przypadek francuskiego aferzysty wsławionego obchodzeniem sankcji wobec Iranu i Iraku oraz gospodarczą kolaboracją z Rosją powinien być nagłośniony tak aby wszyscy ci, którym zdaje się, że Rosjanie ich oszczędzą za świadczone usługi zrozumieli z czym mają do czynienia. A swoja drogą te katastrofy na tamtejszych lotniskach to ciekawa sprawa, media podają, że po śmierci Francuza ze stanowiska wyleciał kierownik lotniska i jeszcze paru czynowników. Natomiast po katastrofie smoleńskiej nie tylko nikogo nie zwolniono ale pewnie wielu awansowano.
Bliska współpraca z Rosjanami nie chroni bynajmniej przed likwidacją ale wręcz przeciwnie, jak to słusznie zauważył Wiktor Suworow ci, którzy pierwsi będą witać w swoich krajach najeźdźców ze Wschodu piersi pójdą do ostrzału bo kto by takim ufał. Doskonale się to mieści w logice systemu mającego swój początek w mongolsko- bizantyjskiej mentalności.
Przypadek francuskiego aferzysty wsławionego obchodzeniem sankcji wobec Iranu i Iraku oraz gospodarczą kolaboracją z Rosją powinien być nagłośniony tak aby wszyscy ci, którym zdaje się, że Rosjanie ich oszczędzą za świadczone usługi zrozumieli z czym mają do czynienia. A swoja drogą te katastrofy na tamtejszych lotniskach to ciekawa sprawa, media podają, że po śmierci Francuza ze stanowiska wyleciał kierownik lotniska i jeszcze paru czynowników. Natomiast po katastrofie smoleńskiej nie tylko nikogo nie zwolniono ale pewnie wielu awansowano.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz