Pawłów, gmina Chołojów – wieś z przewagą ludności ukraińskiej nad polską, licząca ponad 1600 mieszkańców. Antoni Grzeszczuk, podobnie jak wielu innych świadków wydarzeń na Kresach, podkreśla, że przed wojną i w jej pierwszym okresie Polacy i Ukraińcy żyli ze sobą w zgodzie. „W 1943 r. z Wołynia napływały hiobowe wieści i widać było dalekie łuny pożarów. Mówiono o mordach Polaków dokonywanych przez banderowców, UPA i ukraińskich szowinistów. W naszej wsi ludność ukraińska podzieliła się. Niektórzy Ukraińcy, nasi sąsiedzi, zwłaszcza starsi wiekiem, ostrzegali nas o planowanych napadach. Niektórzy nocowali u siebie polskie rodziny”. W nocy z 1 na 2 kwietnia 1944 r. upowcy zamordowali ponad 30 Polaków. „Moja rodzina przez dwie noce po tym napadzie – wspomina Józef Kuśnierzewski – ukrywała się u przyjaznego nam sąsiada Ukraińca, nazywał się Zańczuk, i dzięki temu ocaleliśmy, bo następnego dnia w nocy nasz dom został otoczony przez 8-osobową grupę banderowców, którzy włamali się do niego, a nie znajdując nikogo, odeszli. Widzieliśmy to z naszego ukrycia. W tej sytuacji po dwu dniach pobytu nasz przyjaciel Ukrainiec powiedział do nas: »Musicie uciekać do Radziechowa, bo mogą was znaleźć u mnie, a wtedy was i moją rodzinę zabiją«. Wczesnym rankiem z tobołkami na plecach opuściliśmy kryjówkę i poszliśmy do Radziechowa”.
Źródło: A. Grzeszczuk, Byłem świadkiem, „Na rubieży” 1994, nr 10, s. 6; J. Kuśnierzewski, Byłem świadkiem, „Na rubieży” 2001, nr 52, s. 45.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz