Szukaj na tym blogu

Powstanie Warszawskie-mity i fakty

W świadomości Polaków funkcjonują dwie wykluczające się wizje Powstania Warszawskiego. Pierwsza, nazwijmy ją heroiczną wysławia bohaterstwo powstańców i determinację ludności cywilnej. Druga traktuje najważniejsze wydarzenie w historii Polski jako przejaw zbrodniczej głupoty. Co ciekawe oba te sprzeczne punkty widzenia często łączą się w jednym umyśle, ci sami ludzie wychwalają Powstanie i pomstują na szaleństwo jego uczestników. Polacy urodzeni po 1945 roku wychowywani byli w swoistej narodowej schizofrenii bo jak niby czcić i wychwalać szaleństwo i zbrodnię. Tę dziwaczną dwoistość wykorzystywała propaganda komunistyczna, pamiętam, że zawsze 1 sierpnia telewizja pokazywała powstańcze cmentarze, zapłakanych ludzi a w tle grobowy głos lektora gromił nieodpowiedzialnych przywódców, którzy doprowadzili do tragedii. Wszystko to w ckliwo-sentymentalnym sosie budzącym odruch wymiotny. Na szczęście w szkole średniej miałem świetną nauczycielkę polskiego, pochodzącą zresztą z Warszawy, która skutecznie uczyła nas krytycznego myślenia pokazując jak prawda historyczna ma się do mitów i legend.

Wizji heroicznej nikt poważny nie kwestionuje, wyjątkiem jest Gazeta Wyborcza bezpodstawnie zarzucająca powstańcom mordowanie Żydów. Wbrew pozorom do nurtu heroicznego należy także Pamiętnik z Powstania Warszawskiego Mirona Białoszewskiego pokazujący codzienność walczącego miasta w którym ryzykuje się życiem wykonując nawet tak banalne czynności jak wyjście po wodę.

Krytycznej analizy wymaga natomiast szaleńczo- zbrodnicza wizja Powstania. Składa się na nią szereg mniej lub bardziej absurdalnych mitów. Spróbuję omówić te najbardziej rozpowszechnione udzielając odpowiedzi między innymi na następujące pytania:

1. Czy decyzja o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego była trafna?

Należałoby się zastanowić czy przywódcy powstania i ich podkomendni padli ofiarą zbiorowego patriotycznego szaleństwa czy też działali racjonalnie. W lipcu 1944 roku wojska niemieckie ponosiły klęski na wszystkich frontach, we Francji, Włoszech i przede wszystkim na froncie wschodnim, gdzie została rozbita Grupa Armii Środek. 20 lipca doszło do nieudanego zamachu na Hitlera, 22 lipca został opublikowany napisany w Moskwie Manifest PKWN. Rosjanie zbliżali się do Warszawy. Niemcy zażądali stawienia się 100 tysięcy mężczyzn do prac przy umocnieniach, co groziło kompletną dekonspiracją struktur AK i wskazywało na niemieckie plany obrony Warszawy. W tej sytuacji decyzja o wybuchu powstania nasuwała się niejako sama. Trudno mówić, że był to wybór tragiczny, ponieważ tragizm w sensie antycznym zakładał jakiś wybór, tutaj nie było żadnej sensownej alternatywy.

Wbrew komunistycznej propagandzie, to nie dowódca powstania Bór - Komorowski był odpowiedzialny za 63 dniową gehennę miasta, ale dowodzący wojskami niemieckimi Erich von dem Bach-Żelewski oraz Konstanty Rokossowski, stojący bezczynnie na czele swojej armii po drugiej stronie Wisły (obaj z pochodzenia Polacy). Ponieważ pod adresem polskiego dowódcy padły już wszelkie możliwe zarzuty, zacytuję opinię na jego temat ze strony osoby, którą trudno podejrzewać o stronniczość. We wrześniu 1944 roku Heinrich Himmler stwierdził: Jaka szkoda, że my, Niemcy, nie mamy takich generałów Borów.

2. Czy Polacy to obłąkany naród o skłonnościach samobójczych?

Taką tezę sformułował Czesław Miłosz, pisząc o powstańcach w Zniewolonym umyśle: Wiedzieli, że nie ma zwycięstwa i że ich śmierć jest tylko gestem w obliczu obojętnego świata. Godzili się na nią nie pytając nawet, czy jest jakaś waga, która waży ich czyny... Nie było granic tym szaleństwom dobrowolnej ofiary.

Dzisiaj myśl tę rozwija Maria Janion, obwiniając za tragedię mieszkańców Warszawy męskich szowinistów dotkniętych masochistycznym dążeniem do samozagłady. Pani profesor zawzięcie tropi nawroty tej groźnej choroby w dzisiejszej Polsce. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej stwierdziła ze zgrozą: Koło się zamyka, bo widzę, że dzieci się bawią w Powstańców Warszawskich.

Nawet zwierzęta nie mając drogi ucieczki atakują silniejszego przeciwnika instynktownie wyczuwając, że jeżeli nic nie zrobią, to na pewno zginą. Latem 1944 wobec perspektywy zniszczenia miasta w czasie oblężenia oraz sowieckiej okupacji nie pozostawało nic innego jak chwycić za broń. Podjęcie walki zbrojnej w Warszawie nie było efektem samobójczych tendencji zaszczepionych nam przez romantyzm, ale raczej wynikiem działania instynktu samozachowawczego, który w beznadziejnej sytuacji każe walczyć, nawet gdy jest tylko cień szansy.

3. Czy gdyby nie wybuch Powstania Warszawa i jej mieszkańcy ocaleliby?

Gdyby nie obłędna decyzja o wybuchu powstania Warszawa, jej mieszkańcy i obrońcy ocaleliby z wojennej pożogi, Niemcy by sobie poszli, a Rosjanie przyszli tak jak w Czechach. Pogląd ten był intensywnie lansowany przez komunistów, co ciekawe, podobne opinie wygłaszali ludzie skądinąd rozsądni, jak Stefan Kisielewski. W rzeczywistości taki obrót sprawy był jeszcze mniej prawdopodobny niż wygrana powstania.

Załóżmy, że konspiratorzy siedzą cicho, Niemcy spokojnie się wycofują, a na ich miejsce wkracza Armia Czerwona. Wziąwszy pod uwagę dotychczasowe działania Stalina nietrudno przewidzieć, co by się stało - całkowite zniszczenie struktur Armii Krajowej, masowe egzekucje i wywózki na Sybir. Być może straty wśród ludności cywilnej byłyby mniejsze, choć i to wcale nie jest takie pewne, wziąwszy pod uwagę taki historyczny precedens jak rzeź mieszkańców Pragi, której dokonał Suworow.

W przypadku nie podjęcia walki w Warszawie najbardziej prawdopodobny byłby jednak jeszcze inny wariant rozwoju sytuacji - przekształcenie miasta przez Niemców w twierdzę mającą powstrzymać pochód Armii Czerwonej. Dyskusje wśród specjalistów na temat zamierzeń niemieckiego dowództwa w lipcu 1944 wynikają z faktu, że oryginalna koncepcja Hitlera przekształcania miast w rejony umocnione - Fester Platz - nie została jeszcze dobrze zbadana przez historyków wojskowości. Moim zdaniem istnieją poważne przesłanki przemawiające za tezą, że Niemcy planowali zamienienie Warszawy w Festung Warschau. W marcu 1944 Hitler wydał Fuhrerbefehl 11określający szczególne uprawnienia dowódców Fester Platz oraz zasady prowadzenia prac fortyfikacyjnych. Działania te zostały podjęte w przypadku Warszawy, tyle, że nie doszły do skutku z powodu wybuchu powstania.

Pierwszą twierdzą w planach niemieckich miało być Wilno, zostało jednak w porę wyzwolone przez Armię Krajową w ramach operacji Ostra Brama, co zresztą nie uchroniło polskich żołnierzy od sowieckich represji. Wszystkie inne miasta zamienione przez Niemców w rejony umocnione zostały kompletnie zniszczone przy ogromnych stratach wśród ludności cywilnej. Najlepiej udokumentowany jest przypadek Wrocławia - Festung Breslau w którym obie strony niszczyły całe kwartały budynków, nie przejmując się w ogóle niemieckimi cywilami. Należy domniemywać, że jeszcze gorszy los czekałby Warszawę - miasto zostałoby zburzone, a liczba ofiar byłyby znacznie większa niż w wyniku powstania.

Profesor Wiesław Chrzanowski w wywiadzie dla Gazety Wyborczej stwierdził, że: To mało prawdopodobne, by stworzyć z Warszawy Festung Breslau. Aby robić bastion, trzeba mieć zaplecze wewnętrzne, a nie w warunkach frontowych prowokować milionowe miasto. Słowom pana profesora przeczy przykład Poznania, w którym Niemcy urządzili tak skuteczna obronę, że centrum miasta legło w gruzach.

4. Czy wcześniejsza kapitulacja Powstania zaoszczędziłaby cierpień ludności cywilnej?

Twórcą tego mitu i jego gorliwym propagatorem był skądinąd świetny uczony, zmarły niedawno profesor Paweł Wieczorkiewicz. Według niego już po pierwszych niepowodzeniach należało przerwać walkę, tak jak to zrobiono na prawobrzeżnej Pradze. Dowództwo powstania nie liczyło się ze stratami wśród ludności cywilnej, zbyt długo zwlekając z kapitulacją. Jeden z najwybitniejszych polskich historyków w tej sprawie akurat się mylił.

Na wieść o wybuchu powstania Hitler wydał rozkaz całkowitego zniszczenia miasta i wymordowania wszystkich jego mieszkańców. Już w pierwszych dniach sierpnia Niemcy zamordowali ok. 50 tysięcy mieszkańców Woli i Śródmieścia. Przerwanie walki w tym momencie jedynie ułatwiłoby oddziałom okupanta dokonywanie masowych egzekucji. Determinacja powstańców i ludności cywilnej zaciekle walczących w beznadziejnej sytuacji uświadomiła niemieckiemu dowództwu, że eksterminacja ponad miliona warszawiaków nie będzie prostym zadaniem. Von dem Bach-Żelewski zaczął wykręcać się od wykonania rozkazu Fuehrera twierdząc, że ma za mało amunicji do zabicia wszystkich Polaków w Warszawie.

Dzięki uporowi Bora-Komorowskiego odrzucającego przez dwa miesiące niemieckie propozycje poddania się, doszło do honorowej kapitulacji i uznania praw kombatanckich. Postanowienia umowy kapitulacyjnej były przez Niemców notorycznie łamane, jednak większość ludności Warszawy ocalała.

Kanał Andrzeja Wajdy kończy się metaforyczną sceną w której dwójka bohaterów natyka się na kratę uniemożliwiającą wyjście. Gdyby to ode mnie zależało film powinien się kończyć innym ujęciem. Powinno to wyglądać mniej więcej tak: szeroki najazd kamery na maszerujący, niekończący się tłum, większość to kobiety i dzieci, za nimi widać płonące miasto. Idą śmiertelnie zmęczeni ale w ich oczach widać radość ludzi cudem ocalonych. Przeżyli właśnie dzięki tym, którzy zginęli w kanałach.

5. Czy ludność cywilna była przeciwna działaniom powstańczym

W tej sprawie oddajmy głos poetom - Czesławowi Miłoszowi i Annie Świrszczyńskiej. W powieści Zdobycie władzy Miłosz tak opisuje warszawską barykadę: "[...] chude kobiety o płasko opadających łachmanach sukien, o nieprzytomnych oczach, wygrażały im pięściami. "Zbrodniarze! Mordercy naszych dzieci! Wydali nas na śmierć, a teraz uciekają!" Ciśnięty kamień rozbił mu [tj. Michałowi] usta, ocierał je niezgrabnie, oblizując słony smak. Nie zasłonił się ręką, kiedy drugi kamień przelatywał koło jego głowy.[...]Zostali wyznaczeni na barykadę od północy. Ale tam, wśród detonacji i wzlatujących brył kamienia też dosięgnął ich ten sam tłum, już teraz obojętny na niebezpieczeństwo. Ciągnął powiązane sznurami toboły, niosąc dzieci, rozczochrane, zmięte gromady powiewały białymi płachtami zbierając się nie wiadomo skąd, z podziemi. "Puśćcie nas, pozwólcie przejść do Niemców" - wznosiły się głosy. - "Dosyć mieliście nasze ręki. Dajcie wyjść z piekła".

A tak wygląda budowanie barykady w wierszu Świrszczyńskiej:.

"Baliśmy się budując pod ostrzałem

Barykadę.

Knajpiarze, kochanka jubilera, fryzjer,

Wszystko tchórze.

Upadła na ziemię służąca

Dźwigając kamień z bruku, baliśmy się bardzo,

Wszystko tchórze -

Dozorca, straganiarka, emeryt.


Upadł na ziemię aptekarz

Wlokąc drzwi od ubikacji,

Baliśmy się jeszcze bardziej, szmuglerka,

Krawcowa, tramwajarz,

Wszystko tchórze.


Upadł chłopak z poprawczaka

Wlokąc worek z piaskiem,

Więc baliśmy się

Naprawdę.


Choć nikt nas nie zmuszał,

Zbudowaliśmy barykadę

Pod ostrzałem".

(Budując barykadę)

Która z tych wizji jest prawdziwa? Gdyby warszawiacy budowali barykady tak jak w powieści Miłosza, powstanie upadłoby po paru dniach. Trwało dwa miesiące tylko dlatego, że ludzie zachowywali się tak jak w wierszu Świrszczyńskiej. Po masakrze na Woli nikt nie mógł mieć złudzeń, co zrobią Niemcy z ludnością miasta, dlatego też cywile walczyli do samego końca.

6. Czy powstańcy mordowali Żydów?

Michał Cichy recenzując wspomnienia Calela Perechodnika ("Gazeta o książkach" nr 11/93) napisał: "[Perechodnik] przetrwał nawet Powstanie Warszawskie, kiedy AK i NSZ wytłukły mnóstwo niedobitków z getta". Zdanie to spowodowało liczne protesty środowisk kombatanckich wskazujących na udokumentowane przypadki udzielania pomocy Żydom. Zwrócono również uwagę na brak dowodów potwierdzających zarzuty dziennikarza Gazety Wyborczej, który twierdził, że dysponuje odpowiednia dokumentacją. Dane na które powołuje się Cichy nie mają żadnej wagi naukowej do czego sam się zresztą przyznaje pisząc w artykule ?Polacy-Żydzi: czarne karty powstania?: ?Trudno sprawdzić te dane. Również podaną przez historyka Holocaustu Martina Gilberta liczbę ponad stu zabójstw na Żydach popełnionych w czasie powstania przez Polaków?.

7. Jak była liczba ofiar Powstania?

Podczas konferencji zorganizowanej przez PKWN 28 sierpnia podano liczbę 200 tys. zabitych. Cyfra ta została wzięta przez komunistycznych propagandzistów z sufitu, nigdy jej nie zweryfikowano a nawet zawyżono w latach 60?tych do 250 tysięcy. Według Dariusza Baliszewskiego najprawdopodobniej podczas Powstania zginęło ok. 120 tysięcy cywili.

8. Czy Powstanie miało militarne i polityczne znaczenie?

Powstanie zarówno z militarnego jak i politycznego punktu widzenia miało kluczowe znaczenie dla przebiegu II wojny światowej. Wpłynęło ono także w decydujący sposób na kształt powojennej Europy. Stalin kazał swoim oddziałom prawie pół roku czekać na linii Wisły tak aby Niemcy mogli spokojnie zniszczyć Warszawę. W PRLu zaprzedani komunistom ?historycy? i publicyści próbowali usprawiedliwiać bezczynność Rosjan wysokimi stratami jakie poniosła Armia Czerwona powołując się między innymi na opinię marszałka Konstantego Rokossowskiego. Należy jednak pamiętać, że ilość poległych krasnoarmiejców była ostatnim czynnikiem jaki brali pod rachubę Stalin i jego generałowie.
W momencie wybuchu Powstania sytuacja Niemców na froncie wschodnim była beznadziejna, nad Wisłą generał Model mógł przeciwstawić Rosjanom jedynie 40 zdziesiątkowanych dywizji.

Według opinii niemieckiego szefa Sztabu Generalnego Heinza Guderiana gdyby Armia Czerwona kontynuowała natarcie w lipcu 1944 to bez problemów dotarłaby nie do Łaby ale do Renu wyprzedzając Amerykanów. Rozkaz Stalina zakazujący operacji zaczepnych nad Wisłą umożliwił Niemcom złapanie oddechu, wyszkolenie nowych oddziałów, zakrojone na szeroka skalę prace fortyfikacyjne a nawet podjęcie ofensywy pancernej w Ardenach. Motywacje Wielkiego Językoznawcy wydają się oczywiste. Wołał zrezygnować z części Niemiec byle by tylko Warszawa uległa zniszczeniu co według Ojca Narodów powinno złamać kark Polakom.

Dzisiaj możemy gdybać co by się stało gdyby Rosjanie zajęli całe Niemcy. Sowiecka strategia wojenna w Europie po 1945 roku przewidywała zmasowany atak pancerny i dotarcie w krótkim czasie do Atlantyku zanim zareagują Amerykanie. Ciekawe czy stacjonując nad Renem a nie nad Łabą Rosjanie oparli by się takiej pokusie. Nawet jeśli by do tego nie doszło trudno sobie wyobrazić, żeby Armia Czerwona wycofała się z całych Niemiec równie chętnie jak z NRD. Tak więc gdyby nie Powstanie dzisiejszy świat wyglądałby zupełnie inaczej.

9. Czy Powstanie mimo ogromnych strat nie przyniosło żadnych korzyści?

Pytanie o sens Powstania Warszawskiego jest także pytaniem o sens wszystkich polskich zrywów niepodległościowych od Insurekcji Kościuszkowskiej począwszy a na Poznańskim Czerwcu 1956 roku skończywszy. Czy były one efektem samobójczych skłonności Polaków, jak chce pani profesor Janion i powodowały tylko straty ? A może w dłuższej perspektywie historycznej coś nam jednak dały?

Insurekcja kościuszkowska zakończyła się klęską, ale stanowiła silny impuls patriotyczny, bez którego nie przetrwalibyśmy zaborów jako naród. Powstanie Listopadowe mogliśmy wygrać, ponieśliśmy jednak klęskę z powodu nieudolnego dowództwa. Powstanie Styczniowe zaraz po jego upadku postrzegane jako bezprzykładna klęska spowodowało dzięki uwłaszczeniu rozwój świadomości narodowej polskiego chłopa. Powstanie Wielkopolskie w 1918 zakończyło się sukcesem. Poznań zajęty przez przeważające siły wroga został odbity w precyzyjnie przeprowadzonej akcji przy minimalnych stratach własnych. Także Poznański Czerwiec 1956 roku należy do kategorii zrywów niepodległościowych, mimo że padło w nim tylko około 100 zabitych. Było to jednak niewątpliwie kolejne powstanie ze względu na skalę walk ulicznych. Efektem była zmiana ekipy rządzącej i zelżenie komunistycznego terroru w Polsce.

Jakie korzyści przyniosło Powstanie Warszawskie? Stefan Bratkowski napisał w "Najkrótszej historii Polski": "Jedno jest pewne: Powstanie Warszawskie niewiele dało Polsce w 1944 r., ale pamięć o nim w kilku następnych kryzysowych sytuacjach powstrzymała być może Moskwę przed zbrojną interwencją w Polsce. Ci, co zginęli w 1944 r., obronili więc kraj przed zbrojnymi interwencjami sowieckimi w latach 1956 i w 1980-81".

Teza ta będzie dyskusyjna dopóki nie będziemy mieli wglądu do sowieckich archiwów, przemawia za nią jednak bardzo istotna przesłanka. Pomimo ogromnych strat zadanych społeczeństwu polskiemu przez komunistów, skala stalinowskiego terroru w Polsce była mniejsza niż na Węgrzech czy nawet w Czechosłowacji. Stalin i jego następcy zdawali sobie sprawę z polskiej specyfiki i pewnie dlatego pozwolono nam być najweselszym barakiem w obozie i nigdy nie dokręcano śruby do końca.

10. Czy Powstanie Warszawskie poniosło całkowitą klęskę?

Z tym mitem w przekonywujący sposób rozprawił się Jarosław Marek Rymkiewicz pisząc w Kinderszen: "Powstanie zwyciężyło. Dowód na to, dobrze widoczny, całkowicie wystarczający, jest tuż obok, wokół nas  i my wszyscy, którzy teraz tu żyjemy, też jesteśmy tym dowodem. Tym dowodem jest niepodległa Polska. Komenda Główna i Delegatura Rządu na Kraj po to właśnie podjęły decyzję o wybuchu Powstania ? żeby osiągnąć właśnie taki, a nie inny skutek. Dokładnie taki. Chodziło tylko o to, o nic innego, bo nie było i nie mogło być innego celu. Ktoś, kto myśli inaczej  że Powstanie zakończyło się klęską, ponieważ skapitulowało, ponieważ w nocy z 2 na 3 października delegaci Komendy Głównej i von dem Bach podpisali w Ożarowie umowę o zaprzestaniu działań wojennych  ten dzieli sobie historię na jakieś małe kawałki (kilka tygodni, kilka miesięcy, kilka lat) i daje wyraz przekonaniu, że te małe kawałki nie mają ze sobą nic wspólnego, w ogóle się ze sobą nie łączą. Trzeba powiedzieć, że po Powstaniu tak właśnie myślano  że koniec tego małego kawałka historii to jest już koniec wszystkiego."

Po klęsce Powstania Listopadowego Hugues Felicite de Lamennais napisał: "Zasypiaj, o Polsko moja, zasypiaj spokojnie: oni mówią, żeś ty w grobie złożona, ja wiem, że to nie grób twój, ale kolebka. Jak owi rycerze w żelaznych zbrojach śpiący na starodawnych grobowcach, tak tam olbrzym leżał na ziemi, oni rzucili nań trochę ziemi krwią przesiąkłej i rzekli: "Już nie powstanie" Zasypiaj, o Polsko moja, zasypiaj spokojnie: oni mówią, żeś ty w grobie złożona, ja wiem, że to nie grób twój, ale kolebka."
W 1944 wszystko wskazywało na to, że zniszczona w wyniku powstania Warszawa stała się grobem Polski, dzisiaj już wiemy, że to była nasza kolebka.